1326

Jakiś czas temu pisałam notkę z myślą przewodnią "żyłka mi strzeliła". Chodziło o więcej spraw, ale kluczową był fakt sprawowania zarządu przez moi we wspólnocie mieszkaniowej. Oraz tego, co się wokół owej wspólnoty dzieje. A szczególnie w środku.

Po wymianie parunastu maili żyłka strzeliła też mojej koleżance z sąsiedniej klatki, która zawnioskowała o zwołanie zebrania na tę przykrą okoliczność. Podała nawet program. Od tej pory strawiłam mnóstwo czasu na myśleniu, co właściwie przygotować i w jakim kształcie. Pewne dane przeglądowe by się przydały, ale jak to zrobić? Jak?

Pomysł dość krystaliczny zaczął mi kiełkować ze dwa dni temu. Dziś przebił się przez glebę, wystrzelił w górę i eksplodował kwiatkiem. Z osiem godzin siedziałam przy komputerze (obiadu nie było, ale nie narzekali). Wysiedziałam prezentację przeglądową przez lat sześć, w strukturalnym ujęciu przychodów i kosztów. Jestem zmęczona. I bardzo dumna. Właśnie to tam widać, co chciałam, by ujrzało światło dzienne.

Nikt we mnie nie będzie rzucał gównem zza węgła. Liczby są liczbami. Co było do okazania. O!

Komentarze

Prześlij komentarz