2211

Dobra, dosyć tego  psa. Pomyślałby kto, że świat jest jakiś canisocentryczny.

Ostatnimi czasy niebywałą karierę w mediach społecznościowych robi mem, stanowiący wyrywek z wywiadu Newsweeka z Krystyną Jandą*.


Należę do tej części świata, którą niebywale drażni retoryka posłanki Pawłowicz, jej sposób mówienia, argumentacji oraz zachowanie. Należę do tej części Polski, która sprzeciwia się łamaniu prawa przez PZPR (Partię Zawsze Przeciw Rozsądkowi, dla niepoznaki nazwaną prawem i sprawiedliwością). Przy tym czuję się wyprowadzona z równowagi na tyle, by wstać (i wstałam), choć zdecydowanie wywodzę się z gatunku zwierząt kanapowych oraz jestem nośnikiem grzechu głównego inteligencji polskiej, czyli wrzątek na czworo i nocne Polaków rozmowy, a mało działania.

W związku z powyższym wiele rzeczy mogę zrozumieć. Też mam ochotę na emigrację wewnętrzną i powstrzymuje mnie przed tym jedynie poczucie obowiązku. Warunki u mnie sprzyjające, mogłabym się praktycznie odciąć - mieszkam na zadupiu, telewizji i radia nie poważam, znacznie bardziej lubię miźnąć kota czy psa niż rozważać, co tam, panie, w polityce. Ale wiem, że kontrola wyższą formą zaufania. Zatem tkwię w naszym małym, polskim piekiełku i oczy mnie szczypią.
Zatem - mogę wiele zrozumieć. Zniecierpliwienie, irytację, poczucie zagrożenia, frustrację. Nie mogę tylko przyjąć spokojnie jednej rzeczy - głupoty.

Każdy człowiek jest odpowiedzialny za to, co mu z ust wypada. Im wyżej, tym widoczniej - tę prawdę znamy od kilku stuleci. O ile więc słowa Łoterloo (blogerki niszowej) mają niewielką moc sprawczą, o tyle jedno zdanie wielkiej aktorki Krystyny Jandy - wręcz przeciwnie. Nie wiem czy odpowiedzialność można mierzyć różną miarą, ale wiem na pewno, że osoba publiczna winna ważyć słowa w sposób szczególny. Gdyż skala rażenia.

Jaki efekt osiągnęła pani Krystyna J.? Czy na pewno oczekiwany? Co tak naprawdę przekazała światu? Otóż niestety zupełnie coś innego niż prawdopodobnie zamierzała,

Ja wiem, że posłanka Pawłowicz jest cholernie wkurzająca. Warto jednak wziąć pod uwagę, że ona pełni pewną rolę. Jarosław Kaczyński nigdy by nie pozwolił, żeby mu ktoś we własnym obozie podskakiwał i mamy na to liczne dowody**. Jeśli podskakuje i pyskuje, to znaczy, że ją do tego celu namaszczono. Pawłowicz pełni w PiSie identyczna rolę, jaką w PO w pewnym momencie pełnił Palikot, a później Niesiołowski. Jej poziom chamstwa i oszołomstwa*** jest tak ogromny, że skupia na sobie uwagę. Dzięki temu z tyłu można wykonywać różne dziwne ruchy, ponieważ społeczeństwo akuracik patrzy w drugą stronę.

Owszem, Pawłowicz posiada do tego skłonności. To jest babsko o mentalności przekupy na targowisku, czego nie ukryją żadne stopnie ni tytuły naukowe. Ale bądźmy szczerzy - wybór do takiej roli osoby spokojnej, inteligentnej i wyważonej byłby całkowicie bezcelowy.

Wróćmy jednak do meritum. Co mianowicie przekazała nam Krystyna Janda? Ano powiedziała wprost, że kobietami niepodzielnie władają hormony, które wyłączają mózg. Stwierdziła to w wierzchniej warstwie o Krystynie Pawłowicz, głębiej o sobie, a tak naprawdę o nas wszytkich. Czy naprawdę tak uważa? Czy sądzi, że mężczyźni nie posiadają garnituru hormonalnego? A może tylko u kobiet wyłącza on mózgi?

Zasadniczo osiągnęła fatalny poziom i efekt. Żałosny wręcz. Mogła stanąć przed tłumem i powiedzieć: jestem głupia, idę do kuchni, gdzie moje miejsce. Na jedno by wyszło. Przynajmniej byłoby uczciwie. Nie lubię, gdy ktoś wyskakuje na mnie zza rogu i wali pałą w łeb. No, nie lubię i już. Oraz - nie godzę się. W związku z tym mam koszmarny żal do Krystyny Jandy, która - lubiana czy nie - bezdyskusyjnie pozostaje wielką aktorką, a co za tym idzie - osobą opiniotwórczą. I chciałabym, żeby przeprosiła, że jej się w nerwach wypsnęło.

Jako podsumowanie pozwolę sobie zacytowac moją znajomą. Nazwiska nie podaję, bo nie otrzymałam na to pozwolenia. Ale stwierdzenie jest cudowne, zarówno w prostocie formy, jak i głębi treści. Otóż powiedziała ona:
Owszem, można odrzucić kulturę i całą naszą cywilizację, a człowieczeństwo sprowadzić do mięcha. Na szczęście jeszcze nie trzeba.

Nic dodać, nic ująć.





* Linkuję do fragmentu, bo jest nieodpłatny, ale wystarczy, żeby wyrobić sobie opinię.
** Kto nie widział filmu z sali sejmowej, gdzie odsyła Asta do budy, niech poszuka. Ja też tak pokazuję psu palucha, gdy się włamie na pięterko. I Leśniewski zmywa się identycznie, jak Ast.
*** Przy czym jest malownicza.

Komentarze

  1. uratowałaś mnie królowo! już zaczynałam podejrzewać, że tylko ja jestem zniesmaczona ripostą pani J. i powoli wpadałam w depresję. że za 20 lat mnie też dopadnie ten stan podporządkowania hormonom, których nie ma. pocieszało mnie jedynie, że nie mam na imię Krystyna i że to może mieć znaczenie kluczowe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie tam - za 20 lat? Jak nie klimakterium, to okres, PMS, wahania nastroju, kaprysy, histeria, ciąża, poród, połóg, wczesnodziecięcy budyń z mózgu! Przykłady można mnożyć w nieskończoność.

      Usuń
  2. W samo sedno Asiu, w samo sedno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Rozumiem, że występujesz jako reprezentantka zaburzonych macierzyństwem :)

      Usuń
  3. Ja to w ogóle nie lubię tych opiniotwórczych wypowiedzi artystów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sami tego chcemy - w sensie globalnym. Zamiast słuchać mądrych, wolimy słuchac popularnych.

      Usuń
  4. Zgadzam się z Twoją argumentacją - tu żółwik.
    Nowe czasy a przyjaciele i wrogowie starzy. Dlatego jakby mniej emocjonalnie podchodzę do tego co dzieje się na salonach.
    Rozumiem rozgoryczenie i obawy Jandy o losy polskiej kultury, a fakt bycia artystą nie odbiera prawa do krytyki. Wypowiedziała swój punkt widzenia - w części dotyczącej posłanki w zamyśle pewnie z przymrużeniem oka /tak sądzę/i rozpętała burzę.
    Nie chcę jej jednoznacznie oceniać, powinna jednak wiedzieć, że przepychanki słowne z posłanką są bezcelowe i z racji bycia osobą, której głos będzie zauważony i komentowany, zachować dbałość o merytoryczną stronę wypowiedzi i klasę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sęk w tym, że niestety wcale nie chodzi o Pawłowicz. Chodzi o Ciebie. I o mnie.

      Usuń
  5. Tyle kobiet denerwuje się, gdy pada tekst "co się tak wściekasz? okres masz?", po czym przychodzi opiniotwórcza osoba, którą bez wątpienia Krystyna Janda jest i rzuca argumentem na dokładnie tym samym poziomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt jej nie powiedział o tym specjalnym miejscu w piekle ;)

      Usuń
  6. No proszę, nadeszła ta pora, kiedy nie do końca się z Asią zgadzam, tadammm :D
    Bo owszem, eleganckie to nie było stanowczo. Ale jest to jedyna medyczna przyczyna PERMANENTNEJ wścieklicy, prezentowanej przez tę panią, jaką znam. Dająca przy okazji możliwość postawienia się na równi z obiektem komentarza - w odróżnieniu od "zwyczajna chamka i tyle", co sugeruje, że mówiący jest z założenia czymś lepszym.
    Nie zmienia to faktu, ze osobiście z uporem twierdzę, iż polskie uczelnie powinny ścigać z urzędu wszystkich od stopnia doktora w górę i odbierać im wszystkie stopnie naukowe za sprzeniewierzenia się przysiędze doktorskiej:
    "Złożycie więc ślubowanie,
    po pierwsze, że [...]
    po drugie, że godność, którą wam nadamy, zachowacie czystą i nieskalaną i nigdy jej nie splamicie nieprawymi obyczajami lub hańbiącym życiem;"
    No, ale cóż... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze primo: nie ma żadnego przepisu, który mówiłby, że należy się ze mną zgadzać :)
      Po drugie primo: by odebrać stopień lub tytuł naukowy trzeba kierować się ściśle wyznaczonymi kryteriami. Gdyby wystarczyło sprzeniewierzenie ślubowaniu, na oko połowa stopni i tytułów nadawałaby się do kasacji.
      Po trzecie primo: nie podoba mi się sposób załatwiania każdej sprawy, która nam się nie podoba w wykonaniu kobiety hasłem "okres, menopauza, ciąża, hormony, budyń z mózgu" itd. Powiedzmy sobie szczerze, że posłanka Pawłowicz jest tępą dzidą, prostaczką i chamką. To nie ma związku z waginą. Znam też mnóstwo takich facetów. Nie dokładajmy sobie nawzajem wg antyfeministycznych schematów.

      Usuń

Prześlij komentarz