2235

Mój Tatuś skończył dziś 80 lat. Ukłuło mnie w sercu, kiedy ściskałam go urodzinowo, więc natychmiast dziarsko dodałam:
- Żyj nam sto lat albo dłużej, bo jeszcze nie jesteśmy przemęczeni twoją wybujałą osobowością.
No to się rozhulał, bo co mamy nie być zmęczeni, jak możemy być.

Tatuś.
Choleryk, raptus, nie przebiera w słowach. Prawnik - wykończy świętego w dowolnej dyskusji, z łatwością przejdzie od meritum do argumentów ad personam i jeszcze go zrypie, że na niczym się nie zna, aż mu w pięty pójdzie. (Każdemu pójdzie, oprócz mnie, ale lata doświadczeń).
Człowiek z sercem na dłoni, spieszący pomóc potrzebującemu, serdeczny, otwarty i hojny. Niewyobrażalny wprost intelekt, pamięć wielkości Biblioteki Aleksandryjskiej, urodzony orator i znakomity nauczyciel, choć nigdy nie przyzna się, że to lubi. Człowiek, który wie, co to honor i nie rozmienia tego na drobne.

Nauczył mnie czujności, wychodzenia pięciu kroków do przodu, zabezpieczania wszelkich hipotetycznych "dziur", przewidywania nieprzewidywalnego, miłości do książek, szacunku do zwierząt, nieustawania w samodzielnym zdobywaniu wiedzy, odpowiedzialności.
Nauczył mnie myśleć.

Nigdy mnie nie chwalił, sprowadzał do parteru, był wiecznie nieusatysfakcjonowany. Ze wszystkich sił starałam się zasłużyć na jedno słowo jego uznania i zawsze ponosiłam klęskę.
- Zdałam maturę z historii* na piątkę - oznajmiłam stając w drzwiach, pewna, że to nareszcie TEN moment.
- No, ja myślę - burknął i wrócił do lektury.

Pierwszy raz usłyszałam, że jestem inteligentna, kiedy byłam po trzydziestce.
Gdy dobiegałam czterdziestki, dowiedziałam się, że jestem miłością jego życia. W nieskończoność celebruje opowieści, jak to czekał przy telefonie, by w końcu usłyszeć: Ma pan córkę. I jak mu wtedy urosły skrzydła, jak biegł, żeby dzielić się tą wiadomością.
- Spełniło się moje największe marzenie - powtarza z lubością i całuje mnie w rękę. - Wreszcie miałem córeczkę.

A potem jego córeczka urodziła mu wnuczkę i przepadł. Cała cudowność tego świata w jednej chwili zogniskowała się w małym człowieczku nieomal na jego oczach. Był świadkiem cudu pańskiego, zstąpienia z niebios wprost pod jego nogi. Pamiętam taką scenę - roczna mniej więcej Zuzia chybotliwym krokiem przemaszerowała przez cały przedpokój mieszkania rodziców, stanęła przed dziadkiem, uniosła główkę i z takim charakterystycznym, dziecięcym zaśpiewem powiedziała:
- Dziadziusiu**...?
Wtedy właśnie zrozumiałam, skąd biorą natchnienie twórcy kreskówek. Kumacie taki wątek, jak jakaś postać pęka na kawałki i się rozsypuje? (Szczególnie fajnie w "Tomie i Jerrym"). To było właśnie to. Przyszła, wyciągnęła malutką rączkę, wydarła mu serce, a on się cieszył i chciał dołożyć wątrobę.

Kiedy na niego patrzę, dopada mnie myśl o przemijaniu, nieuchronności i braku wpływu. Bardzo go kocham i bardzo potrzebuję, żeby tu jeszcze był. Żeby był jak najdłużej.

Lipiec 1937. Z nianią Michasią.

* Konik.
** Tak, Zuzia bardzo wcześnie mówiła. Tzn. ja nie wiedziałam, że to wcześnie, bo myślałam, że normalnie. Miałam ją jedną i nie było z kim porównać. Dwuletnią mogłam właściwie wypożyczać do prowadzenia imprez estradowych, czerpiąc z tego nieliche zyski, ale nie wpadłam na ten genialny w swej prostocie pomysł. Do dziś bardzo pięknie się wysławia i jest obdarzona naprawdę nietuzinkowym poczuciem humoru.

Komentarze

  1. Wiedziałam. Od pierwszej linijki wiedziałam, że się pobeczę.

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak pisać o ludziach, których kocham, bez tej ckliwości.

      Usuń
  2. Ojej, zapomniałam! Oczywiście serdeczności dla Pana Taty!
    :-)

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie o Tacie napisałaś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się dowie, każe mi przemawiać na pogrzebie...

      Usuń
  4. ślicznie to napisałaś !
    sto lat w zdrowiu dla Szanownego Taty !
    ja nie mam wspomnień z ojcem ,a te co pamiętam wolałabym zapomnieć taki lajf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze są upadki i wzloty. A niektórzy nie zasługują na dzieci.

      Usuń
  5. mnie też zakręciła się łezka, ale przy takiej okazji nie mam Ci tego za złe ;-P
    najlepsze życzenia urodzinowe dla Twojego Taty!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdrówka, zdrówka, zdrówka dla Tatulka :)
    Nawet do 30, zanim pierwszy kompliment oficjalny się pojawił, pewnie chwalił się na prawo i lewo jaką to ma Córkę mądrą, już ja Takich znam... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwalił się, chwalił. Kiedyś w końcu donieśli ;)

      Usuń
  7. Piękne słowa, najwyraźniej transfer dobrych genów następuje (Zuzia ma szczęście, bo ponoć najwięcej dziedziczymy po dziadkach :) )
    Ach pobeczałam się oczywiście, bo dziś mija dwa lata jak mojego kochanego taty nie ma i nie zdążyłam mu przedstawić jego dwóch wnuczek. Kiedyś przeczytałam proste zdanie, które mi utkwiło: "Każdy może zostać ojcem, ale potrzeba kogoś wyjątkowego żeby zostać tatą". Uściskaj tatę mocno i 120 lat przynajmniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Na pewno będzie pyskował, że go nienawidzisz :)

      Usuń
  8. to nie ckliwość. CZUŁOŚĆ. z każdego słowa. piękny tekst.

    /h.

    OdpowiedzUsuń
  9. sto lat :) a nawet jeszcze dużo więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystkiego najlepszego dla Pana Taty :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Sto, a nawet dwieście lat dla Taty. Piękny wiek i piękny tekst:)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Przyszła, wyciągnęła malutką rączkę, wydarła mu serce, a on się cieszył i chciał dołożyć wątrobę." Popłakałam się ze śmiechu i z tego drugiego. I jeszcze z takich osobistych powodów, że ja nigdy, że już raczej nie, ale to inna historia, nie na tutaj.
    Serdeczności dla Pana Taty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do dziś ma takie dłuuugie, szczupłe paluszki i kręci nimi, że hej. Nie Tato, oczywiście ;)

      Usuń
  13. Naj naj naj najlepszego dla Taty! Uscickaj go mocno ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne. Gratulacje dla Was obojga :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz