2249

Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam gotować. Nie znoszę tylko jednej rzeczy i na pewno już o tym pisałam* - konieczności codziennego wymyślania nowych potraw. Bo moja rodzina dwa razy z rzędu nie zeżre tego samego, takie rozpasanie. W związku z powyższym już dawno tupnęłam nogą i podzieliliśmy się obowiązkami: Zuzia sprząta, a gotujemy z Panem Architektem tydzień na tydzień.

Reguła ta lekko zluzowała, gdy przeprowadziliśmy się do domu. PAT wykonuje bowiem wiele czynności, których ja w ogóle nie tykam**, a nawet nie zaprzątam nimi swojej ślicznej główki. Przynajmniej nie wtedy, gdy koniecznie nie muszę***. Na tę okoliczność gotuję częściej niż on bądź też olewam temat i nie jemy obiadu. W końcu mieszkają tu trzy dorosłe osoby, a zwierzyniec wciągnie chrupasy.

Ale do rzeczy. Najbardziej więc męczy mnie konieczność wymyślania dań, a także brak pomysłów na coś szybkiego i smacznego. Oczywiście korzystam z podpowiedzi internetów, ale jestem w tym względzie okrutnie kapryśna, mało co mnie przekonuje. (Polecam Wam jedno z nielicznych miejsc, gdzie zawsze i z przekonaniem, czyli Dwie Chochelki). Finalnie dostaję wścieku, bo późno, mało czasu i pustka w głowie.

Wszystko piszę po to, żeby wrzucić jeden z moich ulubionych przepisów na szybkie danie, którego przygotowanie zajmuje pięć minut. Naprawdę. Słownie: pięć.

Biere się pierogi - ja biere z mięsem. Garmażeryjne, kupuję w Biedrze. Jak ktoś woli, to można ruskie albo inne, byle nie na słodko. Pierogi wykłada się na żaroodporne naczynia, ale nie do jednego dużego, bo potem trudno wyjąć, tylko po małym na łeb. Robi się sos pomidorowy wedle uznania. Zalewa pierogi. Na wierzch lu! po cienkim plasterku szynki, a na to ser żółty. Do piekarnika. Koniec.

Nie mówiłam, że pięć minut? Ciepłe, smaczne, inne, u mnie lubio. Można fantazjować z nadzieniem, sosami i nawet na słodko. Zapiekane pierogi są bardzo dobre, tylko nie kupujcie mrożonych, bo nie są wstępnie gotowane. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie napisała, że to się znakomicie komponuje z winem.
Na zdrowie.


* Podejrzewam, że osobą, która najsłabiej zna treść tego bloga jestem ja sama.
** Np. palenie w piecu czy prace w ogrodzie.
*** Bo, dajmy na to, kopnął się do Lądka Zdroju czy innych Paryżew.

Komentarze

  1. Szukam kogoś do spółki, kto będzie sprzątał. Lubię gotować, ale dla samej siebie średnio mi się chce. Więc miałabym posprzątane, a ktoś nakarmione.
    Wpisujcie miasta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrób se pierogi. niewiele roboty, sprzątać nie trzeba, sos pomidorowy już Cię nauczyłam ;)

      Usuń
    2. martuuha, Warszawa może być? Bedziesz miała pole do popisu bo u nas w dzieci obrodziło. I w koty. A mój mąż sprząta rewelacyjnie.
      Anonimowa Franczeska

      Usuń
  2. Ten sos pomidorowy to niby jak się robi? Jak to ogarne to ta nibylazania pierogowa bedzie moim popisowym daniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli mi wolno: smaży się dużo cebuli na maśle, soli się i słodzi. jak się zeszkli (ale nie zwęgli) to buch koncentrat, oraz popłuczyny z koncentratu (no bo żal wywalać słoiczek pełen zakamarków, nie?), parę minut na małym ogniu. Bazylia, oregano, majeranek, natka, pieprz. Albo co drugie. Albo wcale.

      Można buchnąć do dowolnego makaronu, wymięszać z tartym serem i też jest zajebiście :)

      Usuń
    2. Masło do rondelka, rozpuścić, wrzucić przecier lub koncentrat, lekko przesmażyć, dodać, co tam chcesz. Chodzi o to, że musi być przesmażone na maśle, inaczej niedobre.

      Usuń
    3. Nie słuchaj martuuhy, to są wariacje. Ja ją nauczyłam robić sos pomidorowy, a ta się wcina.
      NIE
      DO
      WIARY

      Usuń
  3. Jutro zrobię ten sos (krakowskim targiem ze sladowymi ilościami cebuli) i prawdopodobnie pojutrze zacznę Was nauczać jak się robi sos pomidorowy 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli mogę coś wtrącić to raczej do sosu pomidorowego polecam włoskie pomidory krojone z puszki, koncentrat lub przecier to erzac bez smaku tylko barwą przypominający pomidory. Co się zaś tyczy pierogów to spróbuj proszę tych z pierogarni na Gliwickiej- można także zamówić z dowozem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowóz na taka odległość generowałby całkowicie bezsensowne koszty :)

      Usuń
    2. Hmm, a kto powiedział, że dowóz musi być do domu, ja zawsze zamawiam do biura i w domu pozostaje tylko odgrzać- sorry, że się wcinam skoro masz już wszystko podomykane ale wiem, że jesteś ze Śląska i chciałam się podzielić info o fajnym miejscu z naprawdę dobrymi pierogami.
      _wiewiorka

      Usuń
    3. Ja niestety nie pracuję w Katowicach. Oczywiście, żeby była jasność, nie mam nic przeciwko pierogom z pierogarni, wręcz przeciwnie. Chodzi o te sytuacje, gdy staję na środku kuchni i chcę umrzeć :)
      Są takie rzeczy, które mam w domu zawsze: zamrożone ciasto francuskie, przecier (koncentrat, whatever) pomidorowy, paczkę pierogów, żółty ser, makaron itp. To biere, co mam :)

      Usuń
  5. U mnie też jedzo pierogi z Biedry :) ale ja zawsze robiłam na patelni. Ile czasu w tym piekarniku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że ktoś zapyta!!! Z 10-15 min.?

      Usuń
    2. O, to naprawdę danie-błyskawica :)))

      Usuń
    3. Dlatego mówię o garmażeryjnych pierogach :)

      Usuń
  6. przypomniał mi się taki dowcip:

    jadę dwie kobity w tramwaju, i jedna narzeka: ja to ciągle myślę, tylko myślę i myślę, już mnie głowa od tego myślenia boli, bo tak tylko w kółko myślę i myślę.

    a druga na to: a ja to wcale nie myślę. w poniedziałek mielonych nasmażę i cały tydzień sobie odgrzewają.

    OdpowiedzUsuń
  7. To taka lazania inaczej ;) U mnie nie przejdzie, bo to profanacja dania doskonałego - pierogów!
    Dwie chochelki rządzą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Profanacją może być wszystko, co odbiega od jakiejś sztywnej klasyki. Jeśli pogrzebać głębiej, profanacją jest obróbka cieplna ;)

      Usuń
    2. Ty to wiesz i ja to wiem, ale jeśli chodzi o pierogi i rosół to mam w domu nieprzejednanych konserwatystów, wyznawców oryginału, najlepiej w wykonaniu babci. Ja chętnie próbuję wszystkiego po nowemu, toteż niewątpliwie kiedyś przetestuję Twój przepis :)

      Usuń
    3. I słusznie! Co się będziesz podporządkowywała!

      Usuń
  8. oj, to ja mam chyba jeszcze szybszy przepis. zamiast sosu pomidorowego, który jednak jakoś tam trzeba ogarnąć, należy wziąć torebkę zupy francuskiej cebulowej Knorra, rozmieszać z kubkiem śmietany 18%, dolać trochę mleka (tak mnie j więcej pół szklanki), polać pierogi/naleśniki/co tam ma być zapiekane. i zapiec. i już. i skrobią naczynie do zapiekania :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko można. Ja z tą cebulową robię inne rzeczy :)

      Usuń

Prześlij komentarz