2254

Nie lubię Rzeplińskiego.

Nie mogę mu zapomnieć, że w styczniu ubiegłego roku przyjął papieskie odznaczenie Pro Ecclesia et Pontifice. W lutym 2015 roku felietonista Tygodnika Powszechnego pisał o tym wydarzeniu: "Teza, że człowiek wierzący nie jest w stanie bezstronnie interpretować zapisów konstytucji, to absurd". I ja się z tą opinią zgadzam, ale chodzi przecież o coś zupełnie innego.

Prezes Trybunału Konstytucyjnego w czasie swojej kadencji nie może przyjmować żadnych nagród ani obnosić się z preferencjami, w tym wyznaniowymi. Zajmuje bowiem jedno z najważniejszych stanowisk w państwie, a nie mam tu na myśli trzymania żyrandola lub, jak obecnie, długopisu. Podkreślam: to jest jedno z najważniejszych stanowisk w naszym kraju i to SPRAWCZYCH. Kryształowy życiorys, absolutna bezstronność, nieokazywanie skłonności do żadnej grupy są w moim rozumieniu świata niezbędne, by piastować taki honor.

Wierzę, że kościół katolicki nagrodził Andrzeja Rzeplińskiego nie bez powodu i to na dwóch płaszczyznach*. Po pierwsze, bo jest przyzwoitym człowiekiem. Po drugie, bo hierarchowie tego kościola nigdy niczego nie robią bez powodu ani w przypadkowym momencie. Nagrodzenie Rzeplińskiego na poczatku 2015 roku i przyjęcie przez niego odznaczenia było manifestacją - poglądów i wpływów. Pamiętajmy, że to jest medal głowy obcego państwa! Jeśli pomyśleć o całej sytuacji w taki sposób - człowiek nie czuje się komfortowo.

Dodatkowo należy pamiętać, że każda organizacja o uregulowanym statusie prawnym może w naszym kraju korzystać z prawa do inicjowania kontroli konstytucyjności prawa w Trybunale Konstytucyjnym. Czy nie budzi Waszego niesmaku myśl, że czynny sędzia przyjmuje jakąś nagrodę od firmy, a potem orzeka w sprawie pracownika przeciwko tej firmie właśnie? Nie, to nie jest zbyt daleko idąca analogia. Takie zachowanie budzi po prostu moje wątpliwości, co do bezstronności tego sędziego.

Nie lubię więc Andrzeja Rzeplińskiego (Andrzej Dupa). Ale...



Chciałabym, żebyście spojrzeli z uwagą na zdjęcie i dobrze zapamiętali tę twarz.


Oto twarz człowieka, który w zaistniałej w naszym kraju sytuacji stał się symbolem praworządności, przyzwoitości i demokracji. Naprawdę nie potrafię sobie wyobrazić, jak on to wszystko wytrzymuje, skąd czerpie siłę niezbędną, by wytrwać przy jedynym słusznym stanowisku. Jak odpoczywa i odreagowuje człowiek, którego jakiś ćwok nazywa ajatollahem z Iranu?! Ludzie! Odpowiedzialność sędziego jest czymś absolutnie wyjątkowym - on niejednokrotnie odpowiada za ludzkie życie i musi to nieść. Nie będę dyskutowała na temat: sędzia lepszy - gorszy, kompetentny - niekompetentny, bo nie rozmawiamy o konkretnych osobach, tylko o etosie. Sędzia to nie jest byle kto**. A już szczególnie nie jest byle kim przewodniczący najważniejszego sądu w kraju - filaru demokratycznego społeczeństwa.

Walczą więc we mnie sprzeczne uczucia do tego człowieka, ale jedno jest pewne: bardzo mu współczuję. Tak, współ - czuję. Odpowiedzialność, którą wziął na siebie, to, że nie poszedł na łatwiznę, nie ugiął się, jest po prostu przytłaczająca. Te ataki, szlam i ściek wylewany mu na głowę, naciski różnego rodzaju - bo nie mam ni krzty wątpliwości, że są i to bezustanne...
Z całego serca mam nadzieję, że wytrwa. Bardzo mocno trzymam za niego kciuki. I za jego zdrowie - w końcu dobiega siedemdziesiątki.

Przyjrzyjcie się dobrze tej twarzy, bo ona przejdzie do historii.


* No, tak... Troszkę jestem złośliwa. Jak to ja.
** W przeciwieństwie do większości ministrów.

Komentarze

  1. A ja go lubię. I w tym wypadku to przyjęcie odznaczenia mniej mnie denerwuje niż to, jak co niektórzy narciarze łażą po kościołach i kazania wygłaszają. Pana Rzeplińskiego ogromnie szanuję za jego postawę w tym absurdalnym czasie. Masz rację, przejdzie do historii niewątpliwie. Kryształowy życiorys wskazany, ale czy nie każdy ma jednak jakieś trupy w szafie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Można kogoś nie lubić, ale to nie znaczy, że w tym czasie nie można go też podziwiać. Wydaje mi się, że podziw od osoby która nie lubi podziwianego jest jeszcze bardziej dodający sił niż ten podziw, który składa cala klakierszczyzna.

    Owszem, co do przyjęcia orderu to się zgodzę z Tobą, uważam też, że mógł odmówić przyjęcia tego odznaczenia w bieżącym czasie, nie odrzucenia go, tylko właśnie zwrócenia uwagi na to, że obecnie wychodzi to poza zakres jego zobowiązań, gdyż zgodził się i piastuje właśnie taką a nie inną funkcję i instancję.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja Mu kibicuje i stoje murem za Nim od poczatku nagonki na Trybunal. Ty, jako corka prawnika masz pewnie wieksza wiedze na tematy prawnicze w Polsce, ja jako zwykla ogladaczka tv i czytaczka polskiej prasy z niepokojem slucham i ogladam ten szlam jaki na Niego wylewaja rozne byle Jakie ministry i niby prawniczki Kempowate. Mam nadzieje, ze to wszystko przetrzyma, jeszcze 9 miesiecy Mu zostalo... Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrzyma. Gorzej będzie, gdy mu się kadencja skończy.

      Usuń
  4. ja nie na temat ale chciałam donieść że Jabłczyńska ma takiego samego psa jak Wy ;-)

    http://www.rmf.fm/magazyn/news,3011,joanna-jablczynska-po-wypadku-wygladalo-naprawde-groznie.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Prezes Rzepliński realizuje zadania TK zgodnie z literą prawa: Art.195.1 "Sędziowie TK w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji" - i nie są to spotkania towarzyskie kilku panów w celu wypicia espresso i oddawaniu się rozważaniom o wyższości śniegu nad deszczem - jak insynuują niektórzy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś mi ucięło część komentarza. Dodam tylko, że życzę mu wytrwałości i wielu przyzwoitych ludzi w swoim otoczeniu zawodowym, w tym bardzo trudnym okresie.

    OdpowiedzUsuń
  7. aż dziw, że żadna teczka na niego jeszcze z żadnej szafy nie wypadła, c'nie?

    a poważnie, to mnie jest strasznie smutno, że pisiory pchają nasz piękny kraj w to szambo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, zaczynam myśleć, że rzeczywiście nic na niego nie mają (co się chwali).

      Usuń
  8. Taki mamy klimat, że nagle przychodzi bronić tych, z którymi nam nie do końca po drodze. Rzepliński, Wałęsa, Komorowski - to wszystko sroga konserwa z mojej żydogejowskiej perspektywy, w życiu bym nie pomyślał, że kiedykolwiek ruszę się z domu z poparciem dla tych panów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam identycznie. Na Wałęsę nie głosowałam, na Komora z konieczności, o Rzeplińskim wyżej. Na PO głosu nie oddam, bo mi ręka odpadnie, podobnie z kropką. Ale teraz to już jakaś maniana, więc nie wybrzydzam.

      Usuń
  9. Czasem się zastanawiam czy bywają tu jacyś faceci :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz