Wyszedłemk zamkniętyk*

Jeśli ktoś tu czeka od rana, to ja przepraszam, ale wróciłam do swojej pracy, a co za tym idzie – do kontrolowania. Więc dziś byłam w terenie.
Bardzo budujące przywitania kontrolera:
1. Dyrektorka umarła ze śmiechu na mój widok;
2. Kierowniczka powiedziała: No nareszcie! Od 2005 r. czekamy.
3. Pracownicy się wyraźnie ucieszyli, że mają rozrywkę.
Panie doktorze, nikt się mnie nie boi, a jak zapowiadam, że w tej sytuacji będę podła, bezwzględna, oślizgła i obrzydliwa, to się śmieją głupawo i idą po ciastko.
Całkiem dobre było**.
I tak pitu – pitu dniówka zeszła. Niemniej zawsze jestem bardzo zmęczona, kiedy wracam z kontroli. Zwłaszcza, że teraz jeżdżę dalej. Następny raz odbędę chyba w Częstochowie. Albo w Opolu. W piguły drogi i muszę wcześniej wstać.

Z innej beczki: odebrałam wczoraj samochód od mechanika. Zgadnijcie, gdzie jest teraz mój samochód? Brawo! U mechanika. Myślę, że jeszcze trochę i poproszę tam o azyl. Czy wam też pękają przednie szyby, czy to tylko ja tak mam, biedny miś?
Zrobiłam szybkie wyliczenia, ile potrzebujemy na cito, żeby ponaprawiać oba graciki. Otóż, drobiazg: 5.000 zł. Tak, też się uśmiałam do łez. Tymczasem szybę w drzwiach kierowcy mam podpartą drewnianym kołkiem. Słowo. Nie widać, bo pod tapicerką. A moi mili panowie samochodowie szukają części do prowadnicy, bo nowa kosztuje 1.500 zł. Tak, też się uśmiałam.
A sprzęgło kosztuje 1.300 zł.
A w drugim pewnie z 700 zł.
I nawet pilot w jednym kluczyku mi szlag trafił.
500 zł.
Więcej nawet mi się gadać nie chce.
Prezes mami mnie wizją jakichs dodatkowych dochodów. Oby. Bo inaczej wrócimy na 39 m.

PS Strasznie dawno ail się nie odzywała. Ail, jesteś jeszcze???


* A. A. Milne „Kubuś Puchatek” (a może „Chatka Puchatka? Kto wie…)
** No dobra, macie rację. Nie powinnam jeść tego ciastka. Ani żadnego innego. Jasne. Ale wiosna się zbliża i znów dieta…

Komentarze