2229

Myślę ostatnio sporo o projekcie 500, co pozwala mi na pewną refleksję, dotyczącą własnego macierzyństwa.

Otóż należę do grupy, która w kwestii udogodnień rodzicielskich została po prostu wyruchana rozjechana walcem. Za moich czasów nie dostawało się żadnych dodatków finansowych z tytułu narodzin potomstwa, ponieważ jakoś niespecjalnie bito na alarm, że dzietność się obniża i skończymy wszyscy gnijąc w domu starców, nad którym nie będzie miał kto sprawować pieczy. Dodatkowo nie skorzystałam też z dobrodziejstwa, wynikającego z powszechnych ubezpieczeń społecznych, gdyż urodziłam dziecko studentką będąc - macierzyńskiego nie miałam (ani urlopu, ani zasiłku). Nawet dodatek rodzinny w zawrotnej kwocie złotych czterdziestu mi się nie należał - poszedłszy do pracy przekroczyłam próg zasiłkowy o... złotówkę. Matek samotnych nikt wtedy nie hołubił i rzecz ma się znakomicie do dzisiaj. Jedyne, co było mi dane, to możliwość wspólnego rozliczania podatku z dzieciną-niebogą.

Za to, nie mogę powiedzieć, państwo bardzo mi nie pomogło w odzyskaniu niezapłaconych alimentów. Posiadłszy stosowny wyrok sądowy oraz brak wpływu, udałam się po pomoc do komornika sądowego zrejonizowanego, który poświęcił mnóstwo czasu i uwagi, by rękami swoich pracowników kwieciście opisywać, dlaczego nie zastał dłużnika alimentacyjnego lub nie mógł go odnaleźć, a także - z jakich przyczyn dłużnik ów nie będzie swemu dziecku uiszczał. Jakby tego było mało, komornik ten osobiście (tu nie szukał zastępstwa w żadnym pracowniku) namówił mnie na zawieszenie czynności, przy czym zapomniał dodać, że jeśli nie przypilnuję odwieszenia, sprawa zostanie z automatu umorzona. Będąc dziewczęciem łatwowiernym, któremu w głowie nie powstało, że osoba urzędowa pragnie gorąco wydymać wyrolować samotną matkę, zastosowałam się do serdecznych rad komornika, zaprzepaszczając tym samym szansę na jakąkolwiek windykację. Jak mnie później poinformowano, ponowne wszczęcie postępowania odbywałoby się już za moje pieniądze, których miałam co prawda zbyt wiele, by otrzymać 40 zł miesięcznie zasiłku, zbyt mało jednak, by utrzymywać jakąś świnię, której punktem honoru było nie udzielić pomocy nieletniej za pomocą markowanych działań wywalać w błoto.

Mojemu dziecku z rodziny patologicznej niepełnej nie należało się żadne ułatwienie w dostaniu się do przedszkola, ponieważ nikogo nie obchodziło, jak zdobędę środki na utrzymanie. Z pomocy społecznej nie korzystałam, bo się wstydziłam. Za to chętnie zmywałam po nocach gary, jeśli tylko była okazja i tego się wcale nie wstydzę. Długo zarabiałam bowiem najniższą krajową, więc perspektywa przepracowania fizycznie nocy lub weekendu, za co mogłam pozyskać upragnione prawe środki płatnicze, najczęściej z pominięciem systemu, była niezwykle kusząca.
Chwilunia! Raz progenitura na patolstwie skorzystała! Dostała mianowicie dwa (sic!) dodatkowe punkty w czasie rekrutacji do ogólniaka. Co pozostało bez wpływu i jestem z niej dumna. Uporczywie nie chciała śmierdzieć i być zaniedbaną, leniwą idiotką, jak wszystkie dzieci z rodzin patologicznych niepełnych, o czym przecież każdy wie. A ja uporczywie nie chciałam być alkoholiczką, wstającą tylko po to, by skoczyć do monopolowego lub MOPSu. Za to pracowałam np. w trzech miejscach naraz. Ot, ruja i poróbstwo.

Tym oto sposobem całe życie z problemem finansowania borykałam się sama. Nie, kłamię. Otrzymałam wiele pomocy, ale nie systemowej. A przecież o taką właśnie chodzi. Jednak dodatek w kwocie pińcet uważam za pomysł kuriozalny.

Nie chciałabym, byście myśleli, że jestem sfrustrowana i obrażona, więc zachowuje się jak pies ogrodnika, bo tak nie jest. Po prostu pomysł, by rzucić wybranej grupie osób gotówkowy ochłap jest mi obcy, a nawet wstrętny. Ani to dzietności nie przysporzy (jak nie przysporzyło becikowe), ani problemów rodziców borykających się z niedopiętym budżetem nie rozwiąże i pozostanie całkowicie bez wpływu na poczucie bezpieczeństwa. A to przekłada się na dzietność bezpośrednio.

Czego bowiem tak naprawdę potrzebują osoby zainteresowane rozmnażaniem? Otóż stabilizacji. Uzyskać ją można pewnością, że znajdzie się pracę, która da utrzymanie i ubezpieczenie. Że nie będzie się dymać na śmieciówce lub w ogóle na czarno za pieniądze urągające ludzkiej godności. Uzyskać ją można poczuciem, że systemowe zainteresowanie dziećmi to nie są puste frazesy, którymi wypasieni politycy wycierają sobie ryje przyspawane do koryta: obniżeniem podatku VAT na artykuły dedykowane nieletnim (nie tylko niemowlętom), darmową opieką przed- i przedszkolną oraz wczesnoszkolną, zaopatrzeniem dzieci w artykuły niezbędne do rozwoju umysłowego, opieką zdrowotną i pełną refundacją leków (lub dużym dofinansowaniem) oraz możliwością diagnozowania i leczenia dzieci nawet nieubezpieczonych, co dziś jest utopią i nie ma zastosowania. I tym podobne.

Nie jest prawdą, że obecny rząd po raz pierwszy w historii w ogóle pochylił się nad dziećmi. Ani ten, ani poprzedni, ani żaden inny nie zrobił w tej sprawie niczego. Pomysł, by wyselekcjonować jakąś grupę i dać im po pińcet, nie poświęcając reszcie najmniejszej uwagi, jest obrzydliwy, obleśny, paskudny, jest jeszcze gorszy niż nierobienie niczego, bo służy wyłącznie do wypisywania zgrabnych haseł na afiszach. Politycy mają dzieci w dupie, bo to nie jest elektorat. Mam tylko nadzieję, że rodzicom - obecnym i hipotetycznym - przy urnach wyborczych przypomni się parę rzeczy. Ja bym np. oddała głos przeciw. Przeciw wszystkim, którzy choć jeden raz wzięli poselskie wynagrodzenie. Bo żaden z tych kmiotów nie zasługuje na pół grama rodzicielskiego zaufania.

Ciekawe, co by było, gdyby oddano większość głosów nieważnych.

Komentarze

  1. Lepiej tego ująć się nie dało. Część Twojej historii wiernie przypomina moją (ha, ha, przecież Zu i Ola są w podobnym wieku ;) ), dlatego i ja pomoc systemową widzę podobnie. Głównie w wyobraźni. Ale może gdyby tak zaszczepiać ludziom te konkretne pomysły z obniżeniem VATu, dostępem do opieki zdrowotnej oraz zaopatrzeniem w podręczniki tudzież inne fidrygałki, to się kiedyś przyjmie?

    OdpowiedzUsuń
  2. O czy my tu mówimy? Przecież tu chodzi WYŁĄCZNIE o kiełbasę wyborczą - to primo! O rozwalenie przyszłości (żadna następna formacja rządząca tego nie cofnie, bo przepadł w przedbiegach - to secundo! A przecie za te 17 miliardów można by np wybudować ok. 100 tysięcy 50 metrowych mieszkań na wynajem dla młodych z dziećmi (lub planujących dzieci). Bo, oprócz stabilności pracy, drugim czynnikiem wpływającym na dzietność jest mieszkanie. Własny (nawet wynajęty, ale za normalne a nie paskarskie ceny)kąt, zdecydowanie pozwala na myślenie o potomstwie. Z naszych młodych - ta trójka już ożeniona (szt. 2) lub prawie ożeniona (szt.1)- tylko jedno stadło zapowiada szybko wnuka. Które? Ano to co już ma własne lokum. Pozostali czekają aż kupią lub wykończą, wtedy może....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słuszna uwaga. Przyjęto przez aklamację!

      Usuń
    2. Co do głosów nieważnych... Nie robić przypadkiem takiego numeru, bo zbiorą się i uchwalą nocą, ze we związku z nieważnością głosów, mandaty poselskie stają się dziedziczne i dzielone będą między partie według widzimisię prezesa!

      Usuń
    3. Kwestii zawartych w drugim od końca akapicie nie da się zrealizować podczas jednej kadencji. Skoro się nie dało do tej pory to znaczy, że nie da się w ogóle. Zwłaszcza unormalnienia kwestii mieszkaniowych. Zatem nie nazwała bym tego kiełbasą tylko jakimś desperackim upominkiem parówkopodobnym.

      Usuń
    4. Mecenas: To Ty jeszcze myślisz, że nie da się uchwalić czegokolwiek, kiedykolwiek, jakkolwiek bez sensu (byle nocą) i bez prowokacji ze strony społeczeństwa? Ja tam obstawiam, że już żadnych wyborów po prostu nie będzie.

      Inwentaryzacja: Desperacką parówkową (pies z budą zmielony)!!! Desperackim salcesonem!!! (Gówno tam się nie da - nie chce się po prostu).

      Usuń
  3. Patrzę na moje szwagrostwo co to uwierzyli w PiS i zagłosowali -wszak mają czwórkę dzieci. . . i dostaną tzw. psińco bo tylko jeden nieletni a że reszta się uczy i na garnuszku siedzi... Może to oznaczać tylko jedno- zaraz po 18 dzieciaki won do pracy a nie uczyć im się chce !-tak brzmi wykładnia ustawy 500 +

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A po cholerę komu wykształcony elektorat??? Po 18-stce do pośredniaka, a nie na studia (patrz: reformy szkolnictwa)!

      Usuń
    2. Myślę, że elektorat nie jest w ogóle potrzebny. Wycofa się wybory z programu i już. Przecież jest dobrze.

      Usuń
  4. Osobiście uważam, że pincet powinno się przyznać singlom na śmieciówce, co by ich zachęciło hm, może nie do rozmnażania od razu, ale do jakiejś zmiany, np zasłon - co się już liczy jako modernizacja mieszkalnictwa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja uważam, że te wszystkie zsumowane pińcet powinno się przyznać mnie!

      Usuń
  5. Każdy normalnie myślący wie, że nie tędy droga - kasa na przedszkola, żłobki, darmowe leki dla nieletnich, cokolwiek tylko nie w łapę "wybrańcom", ale, jak słusznie ktoś wyżej zauważył, to przecież kiełbasa wyborcza i sensu w niej szukać nie należy, boli mnie tylko, że ja za nią zapłacę niczego nie uzyskując ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za wszystko my płacimy, bo inne pieniądze na świecie nie istnieją. I ja zapłacę chętnie, ale chciałabym z sensem.

      Usuń
  6. jako osoba pracująca w świadczeniach rodzinnych - zgadzam się razy milion z każdym, KAŻDZIUTEŃKIM słowem.

    /h.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, super, mam znajomości. Nie zechciałabyś mi wypłacić (nie, nie z liścia) jakiegoś świadczenia? Na pewno zasłużyłam, pacz w te oczy, one nie mogą kłamać!!!

      Usuń
    2. zasiłek rodzinny? kryterium 674,00 zł netto/os.
      fundusz alimentacyjny? 725,00 zł netto/os.
      chyba jedynie becikowe. tu masz 1922,00 zł netto/os., także zapraszam!

      /h.

      Usuń
    3. Progiem porządnemu człowiekowi w twarzy?!!!

      Usuń
  7. samą prawdę napisałaś. a ja też z tych naiwnych wydymanych ;) najpierw sobie parę lat zus płaciłam, a potem się dowiedziałam, że no halo - samodzielnie zatrudnionym nie przysługują żadne urlopy macierzyńskie itepe. ale miałam to "szczęście", że zdążyli becikowe uchwalić, więc się na całego tysiąca załapałam ;) co prawda potem jako bezetatowiec musiałam co miesiąc płacić tysiąca za prywatne przedszkole, bo mi się z braku etatu dziecko do państwowego nie załapało, ale to już naprawdę trzeba nie mieć klasy, żeby państwu takie drobiazgi wypominać, więc zmilczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostałaś becikowe i nie połaszczyłaś się na 20 następnych? Nie rozumiem Cię ni w ząb.

      Usuń
  8. Jak rząd Platformy szumnie ogłaszał wydłużenie urlopu macierzyńskiego do 1 roku, Janusz Palikot zauważył, że żarty sobie robią. Z takiego urlopu mogą skorzystać osoby zatrudnione na umowę o pracę a większość młodych ludzi w wieku rozrodczym jedzie na śmieciówkach. Palikot niestety oprócz tego, gadał jeszcze różne głupoty więc słuszna ta uwaga umknęła większości.
    Działania naszych rządów odnoście spraw rodzinnych (bo te są mi najbliższe w tej chwili) czy in vitro, czy posyłania 6-latków do szkół lub nie, 500 zł i tych nieszczęsnych urlopów, utwierdzają mnie w przekonaniu, że oni są zupełnie oderwani od naszej codziennej rzeczywistości i nie mają pojęcia, a co gorsze wcale nie chcą się dowiedzieć, co Kowalskiemu potrzeba w życiu.

    Druga sprawa. Moi rodzice też mnie tak wychowali, że na swoje fanaberie zarabiam sama i nikogo nie proszę "dajcie bo...". Jak miałam becikowe odebrać to nie wiedziałam gdzie w moim mieście jest Pomoc Społeczna. Także ten... Podziękuj rodzicom za wychowanie. Ja im co jakiś czas to wypominam. Nie wiem czemu się ze mnie śmieją :-)
    Pozdrawiam
    ida27

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! Ja im ze 20 lat już dziękuję. Tato nawet zaczął trochę przepraszać ;)

      Usuń
  9. Oddawac niewaznych glosow NIE WOLNO, bo zostana te same swinie przy korycie na wieki wiekow. I co wtedy? Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie miałam marzenie, że wszyscy idą i oddają nieważne. Dość czytelny komunikat. Ech, pomarzyć...

      Usuń
  10. Ne wolno, w tym sensie, ze nie warto, bo zostana.....itd. Teresa

    OdpowiedzUsuń
  11. dziwne, za PO nie bylo na podwyzki nawet dla emerytow, bo SYSTEM PADNIE. A tu 500 dla dzieci sie potrafi znalezc.
    Bardziej chodzi o to, zeby pokazac jak PO przepierdalala gruba kase.
    i tak, jestescie zazdrosne. Trzeba bylo zrobic sobie dziecko, jak odroslyscie od ziemi i mialyscie etat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach - mózgi. Są takie fajne. Gdyby każdy mógł mieć jeden...
      Idź, zjedz jogurtu, bo Ci kultura wygasła.

      Usuń
  12. Jestem jak najbardziej za wsparciem dzieciaczków, a jakże. Ale....jako że kiedyś zajmowałam się projektami, programami w zakresie wsparcia,zapobiegania m.innymi wykluczeniu społecznemu dla różnych grup- tak ogólnie określę, to widzę to trochę z innej strony. Przede wszystkim należałoby wyliczyć budżet, którego trzeba się bezwzględnie trzymać! Wydatki na służbę zdrowia, emerytury, inwestycje, pomoc społeczną, kulturę, służby itd.itp. oraz rezerwę finansową. Następnie określić ile z tego przeznaczyć na wsparcie dla dzieci - nie naruszając budżetu- i w jakiej formie . Powinna być najbardziej efektywna i sprawdzalna - TO ŚRODKI PUBLICZNE /nie mieszkamy w Emiratach, nie na wszystko możemy sobie pozwolić/. Czyli analiza i sprecyzowanie potrzeb. Dalej, określenie kwot np. na żłobki,opłacenie niani do dziecka, przedszkola, zakup sprzętu i pomocy do nauki,komputerów na przykład, wypoczynek dla dzieci, dożywianie itp. Czyli pomoc docelowa. Po okresie np. 2 lat sprawdzić rezultaty i ewentualnie coś zmienić, dostosować do potrzeb. Kiedyś się mówiło że wszystkie dzieci są nasze i ja się pod tym podpisuję. Jeżeli wsparcie, to dla wszystkich dzieciaczków. Tak jakoś to widzę, ale mogę się mylić oczywiście. może się nie znam - to sorki.
    Pozdrawiam


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, że się znasz! To oczywiste, że tak powinno być. Mówimy po prostu o dwóch płaszczyznach tej samej sprawy: czyli projektu i późniejszego wykonania. Liczenie posiadanych środków, planowanie ich wydatkowania itd. jest czymś, co robimy każdego dnia. A rząd jakoś nie rozumi.

      Usuń
  13. O powszechnym oddaniu nieważnych głosów pisałam przed przedostatnimi wyborami. Byłaś uprzejma mnie zjechać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się czasami rozmarzam na okoliczność ogólnonarodowego sprzeciwu. Co naturalnie nie znaczy, że uważam takie działanie za możliwe do zrealizowania :)
      Zaraz tam "zjechać". Może chciałam, żebyś więcej pisała (czyli zAjechać ;)))).

      Usuń
  14. Asiu,
    Jako samotna matka jedynaka z autyzmem podpisuję się pod Twoim wpisem obiema rękami. Celnie skomentowałaś (jak zwykle) sprawę, do której czuję szczególne obrzydzenie. Teraz będzie mną trzęsło trochę mniej. Dziękuję i kłaniam się nisko kapelutkiem.

    A tak ja jako ja - zwyczajnie Cię uwielbiam. Od dawna. Dobrze, że jesteś w internetach.
    Ewelina.

    OdpowiedzUsuń
  15. No i potem się wszyscy dziwią, że młode nam uciekają do kraju anglikańskiego. Tu jest praca, choćby byle jaka, ale na normalną umowę, za stawkę, która zapewnia spokojne życie. Dzieci mają zapewnioną opiekę medyczną, nawet stomatologiczną za darmo, wszystkie artykuły szkolne są darowane przez szkołę, no i to pińcet złoty dostaje każdy kto ma dziecko. Hmmmm, ciekawe dlaczego uciekają?

    Toterama

    OdpowiedzUsuń
  16. Państwo to naczynia połączone. Skądś trzeba zabrać, żeby gdzieś dać, ale chyba nie wszyscy o tym wiedzą lub pamiętają. Załapuję się na 500, ale nie popieram tego programu. Myślę, że nikt odpowiedzialny nie zdecyduje się na kolejne dziecko tylko biorąc pod uwagę ten dodatkowy "dochód". Generalnie gdyby ten genialny program przyczynił się do zwiększenia przyrostu demograficznego, to niczego dobrego to o naszym społeczeństwie nie będzie mówiło. Jeśli ktoś chce pomagać rodzinom, to proszę bardzo - żłobek/przedszkole, opieka dla dzieci generalnie (przecież taka szkoła ma trochę więcej wolnego niż pracujący rodzic urlopu), szczepienia, lekarze, wakacje, zagospodarowanie czasu wolnego... można wyliczać bez końca sposoby na realne wsparcie. Tak samo jak bez końca można wyliczać wady programu rządowego. Popieram całkowicie Twoje stanowisko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już wyżej pisałam, że chętnie zapłacę. Ale za coś z sensem. Teraz płacę za coś bez sensu.

      Usuń

Prześlij komentarz