2241
Owszem, udaliśmy się wczoraj Wyjaśniać Sprawy, co przyprawiło mnie o ból głowy i wybitna potrzebę zużycia większej ilości alkoholu. Jednak jako że przebywaliśmy w centrum handlowym, pochłonęłam jedynie 3 gałki lodów, czując, że powinnam pochylić się jeszcze nad piętnastoma.
Zapomniałam bowiem zupełnie, że telefon Zuzi też jest kupiony na firmę...
W związku z powyższą okolicznością, czekała nas również wizyta w firmie Orange i nie zawiodłam się, jako żywo. Ale po kolei.
Wbrew Waszym krwiożerczym oczekiwaniom, konsultantka Play okazała się osobą wielce na poziomie oraz życzliwą. Bez trudu zrozumiała, na czym polega problem, poprosiła o przeróżne dokumenty (w tym naprędce, przed wyjściem z domu, spreparowane odwołanie pełnomocnictwa, które nie było potrzebne, bo wygasło wraz z likwidacją działalności, ale mnie tknęło i słusznie), skserowała, napisała notatkę i posłała do centrali. Poinformowała nas, że prawdopodobnie kwestia pełnomocnictwa przerosła osobę zawierającą umowę, więc wpisała dane gdzie bądź. Niestety z poziomu punktu Play nie da się tego rozwiązać, musimy uzbroić się w cierpliwość, no i czeka nas jeszcze skarga, bo promocja, która objęty jest ten numer, kończy się jutro, więc za marzec zapłacimy rachunek w kwocie nieznanej. A ja sobie nie życzę, niech płaci pracownik, który to spieprzył.
Gładko poszło. Przenieśliśmy się do punktu Orange.
Długo by* opisywać. Stanęło na tym, że PAT musiał wypełnić (ręcznie) dokumenty cesji. Tak, dobrze czytacie. Jako nieistniejąca osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą zrobił cesję na siebie - osobę fizyczną. Pani nie widziała w tym sprzeczności. Tym samym potwierdził, że jest właścicielem telefonu. Gdyby nie potwierdził - byłby właścicielem telefonu. Musiał się również poddać weryfikacji na okoliczność niezalegania. Jeśli zalega choć jeden grosz, cesja nie dojdzie do skutku i będzie właścicielem swojego telefonu. Kwestia mojego pełnomocnictwa (tak, tu też i w stu innych sprawach też) nie została w ogóle rozstrzygnięta, bo pani nią wzgardziła.
Kuriozum nastąpiło w momencie, gdy pani uznała, że kopiarka nie działa, po czym usiadła i rozpoczęła oczekiwanie na jej samonaprawienie. NAPRAWDĘ. Nie przesadzam i nie koloryzuję. Siedzieliśmy tam godzinę. Kto miejscowy - omijać punkt Orange w CH Dąbrówka szerokim łukiem.
Po wyjściu PAT stwierdził:
- Przynajmniej masz mnóstwo materiału do opisania na blogu.
* Nie mam stuprocentowej pewności czy nie powinno się tego napisać razem, ale nie chce mi się sprawdzać.
Zapomniałam bowiem zupełnie, że telefon Zuzi też jest kupiony na firmę...
W związku z powyższą okolicznością, czekała nas również wizyta w firmie Orange i nie zawiodłam się, jako żywo. Ale po kolei.
Wbrew Waszym krwiożerczym oczekiwaniom, konsultantka Play okazała się osobą wielce na poziomie oraz życzliwą. Bez trudu zrozumiała, na czym polega problem, poprosiła o przeróżne dokumenty (w tym naprędce, przed wyjściem z domu, spreparowane odwołanie pełnomocnictwa, które nie było potrzebne, bo wygasło wraz z likwidacją działalności, ale mnie tknęło i słusznie), skserowała, napisała notatkę i posłała do centrali. Poinformowała nas, że prawdopodobnie kwestia pełnomocnictwa przerosła osobę zawierającą umowę, więc wpisała dane gdzie bądź. Niestety z poziomu punktu Play nie da się tego rozwiązać, musimy uzbroić się w cierpliwość, no i czeka nas jeszcze skarga, bo promocja, która objęty jest ten numer, kończy się jutro, więc za marzec zapłacimy rachunek w kwocie nieznanej. A ja sobie nie życzę, niech płaci pracownik, który to spieprzył.
Gładko poszło. Przenieśliśmy się do punktu Orange.
Długo by* opisywać. Stanęło na tym, że PAT musiał wypełnić (ręcznie) dokumenty cesji. Tak, dobrze czytacie. Jako nieistniejąca osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą zrobił cesję na siebie - osobę fizyczną. Pani nie widziała w tym sprzeczności. Tym samym potwierdził, że jest właścicielem telefonu. Gdyby nie potwierdził - byłby właścicielem telefonu. Musiał się również poddać weryfikacji na okoliczność niezalegania. Jeśli zalega choć jeden grosz, cesja nie dojdzie do skutku i będzie właścicielem swojego telefonu. Kwestia mojego pełnomocnictwa (tak, tu też i w stu innych sprawach też) nie została w ogóle rozstrzygnięta, bo pani nią wzgardziła.
Kuriozum nastąpiło w momencie, gdy pani uznała, że kopiarka nie działa, po czym usiadła i rozpoczęła oczekiwanie na jej samonaprawienie. NAPRAWDĘ. Nie przesadzam i nie koloryzuję. Siedzieliśmy tam godzinę. Kto miejscowy - omijać punkt Orange w CH Dąbrówka szerokim łukiem.
Po wyjściu PAT stwierdził:
- Przynajmniej masz mnóstwo materiału do opisania na blogu.
* Nie mam stuprocentowej pewności czy nie powinno się tego napisać razem, ale nie chce mi się sprawdzać.
Anonimowa też wczoraj nawiedziła salon Orange i jest prawie zadowolona. Zrezygmowała z jednej umowy na internety bez problemu,zawarła umowę nową na telefon dla Jej Wysokości też bez problemu i tylko z opisanych wyżej względów nie dokonała cesji, gdyż daleka jest od płacenia rachunków na dwa tygodnie przed terminem. I było miło a co najważniejsze profesjonalnie, Pan Konsultqnt rzeczowy i pomocny, a Anonimowa nastawiała się na walkę... No miło!
OdpowiedzUsuńZawsze powtarzam, że wszystko zależy od ludzi.
UsuńMyślę, że trudno o osoby, które nie miały podobnych przejść z telefonami, a raczej operatorami... na zawsze pozostanie mi w pamięci, jak sprzedaliśmy mieszkanie wraz z telefonem (stacjonarnym oczywiście) i telekomunikację przerosło rozbicie rachunku na 2 - za rozmowy i za abonament. Niniejszym małżonek mój pozostanie na wieki ich dłużnikiem, bo bez rachunku nie chciałam płacić.
OdpowiedzUsuńPewno nie na wieki, tylko do chwili nasłania na Was komornika.
UsuńHehe, widzisz, pokaralo was :) Po co mieliscie telefony na firme, he? Zeby moze mniej placic za prywatne romowy, co?! Teraz pewnie bedziecie kupowali na osobe fizyczna i bedziecie polaczeni bezprzewodowo, poki smierc was nie rozdzieli :)
OdpowiedzUsuńA tak powaznie: na dzien przed uplywem terminu przedawnienia zeznania podatkowego, Urzad Skarbowy zarzadal kopii wszystkich faktur za prace budowlane w domu. Do dokumentow mam okolo 1500 km. Heh, zycie... I zebym to jeszcze oszukala, ale nie, wszystko OK. Tylko troche daleko...
To bylam ja, anonimowy gall
Słusznie, słusznie - po co PATowi koszty na firmę telefonu, którego używał w firmie? Toż to ruja i poróbstwo!
UsuńA wiesz, że wszyscy się ze mnie śmieją, że mój numer jest prywatny i nigdy nie wrzucaliśmy go w koszty? Pewnie dlatego firma zbankrutowała ;)
Lacze sie w bolu i czytalam z usmieszkiem, ale politowania dla obslugi... Lata mijaja a absurdy w PL maja sie dobrze:D
OdpowiedzUsuńDzis dla odmiany ja bylam w gazowni (pol roku czekalam na ostanie rozliczenie, poniewaz w pazdzierniku 2015 zlikwidowalam gaz w swoim M.).
Minelo pol roku a rozliczenia ani widu ani slychu. Wiec spedzilam 55 min. w kolejce (z zegarkiem w reku). Potem kolejne 15 na oczekiwaniu az pani z gazowni pouklada sobie w lepetynie kolejnosc zdarzen, moich platnosci i faktur. Na koncu okazalo sie, ze gazownia zalego mi (!!!) 0,93 zl i do tego potrzebny jest moj nr konta, ktorego nie mialam ze soba:)
Lecz bylam przebiegla, wzielam od pani stosowne pisemka, potwierdzenie, ze jestesmy rozliczeni i poszlam do banku, spisalam nr konta, po czym podjechalam do pani raz jeszcze, poza kolejka wreczylam jej stosowny wypelniony formularz, poprosilam o xero (kolejka drzala z niecierpliwosci, co sie za chwile wydarzy i dlaczego bezczelnie sie wpycham...;) i wyszlam z uczuciem ulgi:D
Podobnie milo spedzilam czas w banku, u operatora internetu i wieczorem padlam... Stracilam na te wszystkie mile zajecia dzis ponad 5 godzin!
Ale nareszcie mam te sprawy pozalatwiane! Ha! Dlatego wspolodczuwam Wasze uczucie ulgi i mam nadzieje, ze tez wkrotce wszystko bedzie zakonczone:)
Mają 30 dni.
Usuń