Dociążenie

Z nudów obciążyłam się dodatkowymi zadaniami w pracy (na ochotnika) i chyba przeholowałam ciuteńkę. Wskoczyła mi sprawa na cito, czyli na zeszły tydzień, a tak naprawdę na dwa miesiące temu. Wszyscy oczekują ode mnie, żebym się zachowała jak magik i: czary – mary załatwiła niezałatwialne. Nikt się pewnie nie zdziwi, gdy powiem, że się podjęłam oczywiście. I nie byłoby to dziwne ani nienaturalne, gdyby nie fakt, że moje działania są zależne od działań osób trzecich, które się grzebią. Jest to o tyle zastanawiające, że to te osoby mają w tym interes, a ja nie.
Tyle o pracy, bo miało nie być o pracy.

Sprawdziłam się jako wieszczka, ponieważ po niedzielnym szale obiadowym (wyprodukowałyśmy z Potomstwem 6 obiadów hurtem) oznajmiłam Szefowi, że w przyszłym tygodniu on żywi naród. Na takie dictum Szef dostał czkawki oraz okolicznych przypadłości. Tymczasem wczoraj dał sobie zrobić kuku panu chirurgowi i otrzymał w nagrodę druk L4. Moi Państwo! Szef kuchni poleca.
Dziś (przygotowany przeze mnie) kurczak w śmietanie i przygotowane przez Szefa ziemniaczki oraz jarzynka. Jak mi Bóg miły – zażądam kompotu! HA! A w przyszłym tygodniu… pełne szaleństwo.
W najbliższą niedzielę oddam się obowiązkom zawodowym z pracy numer 3 i kicham wydawkę posiłków. Powiem wam w tajemnicy, że facet w roli gospodyni domowej jest naprawdę fajny. Szkoda, że tak krótko.

A jutro tort.

PS Jestem świeżo po rozmowie telefonicznej, w której wielokrotnie nadużyłam słów typu: „pałować się”, „kretyn”, „stary, ślepawy pierdziel”, „wszyscy możecie mnie pocałować w d…” itp.
Odpowiedź kolegi po drugiej stronie słuchawki:
- Od początku miałem wrażenie, że jesteś zaangażowana w ten projekt.
Lubię tego kolegę. I inwektywy nie dotyczyły jego osobiście. Choć on mógłby wykazać nieco zaangażowania.

PSS Zauważam z lekkim niepokojem, że popularność mojego bloga traci na rzecz rozczytania parkujesz-zdrapujesz. Choć pochwalam wasze zaangażowanie, to apeluję: nie opuszczajcie misia. Naprawdę. Byłobyż to brzemienne w skutkach (załamanie nerwowe, mania prześladowcza, lęki i moczenie nocne).

Komentarze