Do biegu gotowi… START!

Wpadam tu na chwilę, wyłącznie z przyzwoitości, żeby wam powiedzieć, że rozmawiałam dziś z Teściową. Głosik ma jak pięć groszy, słabiutka, ledwie mówi. Oczywiście nic jej nie jest, świetnie się czuje i mam sobie nie robić kłopotu.
A co, jak ja chcę?
Wszyscy przecież wiedzą, że ja uwielbiam mieć kłopoty, nieprawdaż? Żyć bez tego nie mogę i koniec.
Obmyślamy z Szefem politykę codziennego nękania pacjentki, która to terapia doprowadzić ma do założonych przez nas skutków, czyli mania Mamy pod ręką przez czas jakiś. Działamy sprawnie i w sposób zorganizowany, co – mam nadzieję – rokuje dobrze naszym niecnym planom. Jesteśmy jak ten holder, który ma założony – nie sposób się od nas uwolnić. Krążymy jak sępy nad zwierzyną i cierpliwie czekamy na ten moment, kiedy zrozumie, że już nie ma ucieczki. A wtedy nie będzie trzeba nawet stosować rozwiązań siłowych. Taka mam przynajmniej nadzieję.

W pracy ostra polka i meksyk. Z dyrekcją rozmawiałm dziś już 78236517860156 razy, a i tak czuł potrzebę zadzwonienia do mnie na komórkę z wyjazdu i przekazania mi ostatecznych instrukcji do… niczego.
Ech, ech…
Szefowie to osobny temat, co?

O cholera, już 15.00, a ja tu pinkolę po darmo.
W nogi!

Komentarze