Jazda z biurem turystycznym zaczyna się na nowo

Jestem bowiem świeżo po wizycie w kancelarii prawnej. Naturalnie nie wspominam, że prawnik, który mnie reprezentuje jest wychowankiem Taty ;o)Nie ma co błądzić po omacku, moi państwo. Wysłuchał mnie cierpliwie, za głowę się złapał i powiedział, że to wszystko podpada pod UOKiK. A że ma doświadczenie i w tym miejscu, być może porwiemy się na takie ekscesy. Nie dokońca wiemy jeszcze o co walczymy i z kim*, ale machnęłam ręką na takie szczegóły. Podpisałam pełnomocnictwo i mam to z głowy. Rozsiądźmy się, zróbmy sobie herbatkę i poczekajmy cierpliwie na rozwój wypadków.
Fajny taki pełnomocnik. W razie jakby doszło do sprawy sądowej, to (przy założeniu, że się wygra) w ogóle człowieka nic nie kosztuje. Więc co mi tam. Hulaj dusza, piekła nie ma. W bój!
Ciekawe, swoja drogą, ile z tych kolonii powróci do mojej spragnionej kieszeni. Pozostaje bowiem kwestią otwartą dofinansowanie z socjalu. Na szybko napisałam maila do kancelarii, czy aby na 100% potrzebują oryginalnej faktury, bo mi wszystko koło nosa może przejść, a w razie przegranej to dostanę tylko koszty (prawnikowi trzeba zapłacić). Oczywiście w swojej durnej uczciwości nie mogłam się zdobyć na normalne polskie zachowanie, czyli oddać fakturę do socjalnego nie przejmując się. Zadzwoniłam do nich, powiedziałam, że mam roszczenie do biura turystycznego i może mi się udać odzyskanie jakichś pieniędzy, więc czułabym się z tym źle, gdyby mi dofinansowali od całości. Oczywiście mnie wyśmiali i kazali przynieść fakturę, pukając się w głowę z rozmachem.
Czy wysypywałam się już kiedyś z tym rewolucyjnym poglądem, że z tej zasranej uczciwości kiedyś z głodu zdechnę? Nie? No to proszę, voila!
Pamiętam, jak onegdaj Ojciec Własny, asystując poniekąd w moich wyborach i poczynaniach życiowych, pokiwał głową i westchnął był:
- Ech, dziecko, wszystko, co najgorsze po mnie zebrałaś. Nigdy się niczego nie dorobisz.
Trudno odmówić racji tej smutnej teorii.
Ale nie narzekajmy, drodzy radiosłuchacze. Albowiem jestem wszakże milusia, a milusim może się ułożyć jak po maśle:
1. RYP dofinansowanie z jednej strony,
2. RYP zwrot kosztów kolonii z drugiej,
3. RYP, nikt się nie skapnie.
I wtedy opowiem wam o tym, jak zostałam potentatem, nieprawdaż. Będę opływała w szmal, który zakopię skrzętnie pod dywanem w sypialni i zapomnę o miejscu pochówku, żeby się nikt niepowołany do wydawania nie wziął. Ze mną na czele albowiem ja nieprzewidywalna jestem i rozrzutna w dodatku. Mogę wydać dowolną kwotę w dowolnie krótkim czasie. Póki co – teoretycznie. Ale zawsze jestem gotowa na rozpoczęcie praktyk. Jakby kto znał takiego, co to chce przyjąć praktykanta z wyjątkowym urokiem osobistym do tej działki, to nie wahajcie się mnie o tym zawiadomić.

A propos!
Dostałam dziś rozczulającego maila i się z wami podzielę. Obśmiałam się jak norka, nie przymierzając.

Jak prawidłowo przydzielić obowiązki nowym pracownikom?

1. W zamkniętym pokoju umieścić 400 cegieł.

2. Wpuścić nowo zatrudnionych do pokoju z cegłami, zamknąć drzwi.

3. Zostawić ich samych sobie, wrócić po 6 godzinach.

4. Ocenić sytuację:

a. Jeżeli liczą cegły, dać ich do księgowości.

b. Jak liczą po raz drugi, dać ich do audytu.

c. Jak porozrzucali cegły po całym pokoju, dać ich do działu inżynieryjnego.

d. Jak układają cegły w przedziwnym porządku, dać ich do planowania.

e. Jak rzucają w siebie cegłami, dać ich do działu obsługi.

f. Jak śpią, dać ich do działu zabezpieczeń.

g. Jak pokruszyli cegły na gruz, dać ich do działu informatyki.

h. Jak siedzą bezczynnie, dać ich do kadr.

i. Jak mówią, że przetestowali różne kombinacje i szukają dalszych, ale nie
ruszyli ani jednej cegły, dać ich do sprzedaży.

j. Jak już wyszli do domu, dać ich do marketingu.

k. Jak się gapią przez okno, dać ich do planowania strategicznego.

l. Jak gadają między sobą, a nie przełożyli ani jednej cegły, pogratulować im i dać ich do zarządu.

m. Jak się obłożyli cegłami w taki sposób, żeby nie było ich widać ani
słychać – dać ich na listy wyborcze do parlamentu.

Cudne, nie?

Słuchajcie, jeszcze jedno. Tak, druga-mama zamknęła bloga. Tak, jak i wy, mam nadzieję, że to przejściowe. Ale ona teraz potrzebuje spokoju, więc bądźmy wyrozumiali i pozwólmy jej odpocząć i odreagować. Jak chcecie, to udostępniam wam miejsce tutaj, piszcie do niej, ona przecież tu zagląda i na pewno się odezwie. Tylko bez histerycznych „co się stało???”. Stało-śmało. Damy kobicie troche odpocząć, dobra? Dzięki bardzo. Tak, dam wam znać, jak coś będzie potrzeba, jasne.
Dzięki za zrozumienie.

* wiemy, jakie mamy pretensje, ale nie do kogo, bo mamy pośrednika i organizatora, no i nie ustaliliśmy jaką kwotą im przysuniemy

Komentarze