Historyjka dwuczęściowa z gratisem

Pierwsza część historyjki przybliży Szacownym Czytelnikom problematykę zapadalności na zdrowiu Naszego Drogiego Karolka i stanie się punktem wyjścia dla części drugiej oraz dodawanego w promocji gratisu instruktażowego.

Część pierwsza.
Otóż u Karolka jakiś tydzień temu wystąpił tajemniczy i wstydliwy poniekąd problem. Objawiał się nieustannym i nerwowym strzepywaniem ogona – imponującej części Karolka. Problem ten został przez rodzinę dostrzeżony i zdiagnozowany jako przyklejona kupa (stąd: wstydliwy). Karolek, wbrew swojej woli, został poddany szczegółowym oględzinom części zadniej Karolka połączonej z molestowaniem (obmacywanie). Kupy nie stwierdzono. Postawiono wobec tego zawrotną diagnozę, że Karolek:
a. ma zaparcie i boli go tyłek;
b. ma zadrapanie i boli go tyłek;
c. siedzi na kaflach i się podziębił, więc boli go tyłek.
Postanowiliśmy wziąć Karolka na przeczekanie. Niemniej, kiedy wróciliśmy do domu we wtorek, nerwowe podrzucanie ogona się nasiliło, a do tego dołączyły objawy gorących uszu i zaczerwienionego, suchego, ciepłego nosa, zapadła karkołomna decyzja, że Karolek jedzie do doktora. Od decyzji do wykonania tylko jeden krok. Karolek, w sposób oczywisty wbrew woli Karolka, został zapakowany do kosza i przetransportowany do samochodu. Nie muszę naturalnie wspominać, że szlag go trafił? Oczy Karolka zrobiły się natychmiast odwzorowaniem oczu kota ze Shreka, a wyraz twarzy wyraźnie mówił:
- No tego się po was nie spodziewałem…
Przez całą drogę Karolek miał oczy jak talerzyki i dyszał nerwowo. Na szczęście w lecznicy nie było kolejki i natychmiast mogliśmy przystąpić do licznych prób wydłubania Karolka z kosza, gdzie – jak się właśnie okazało – teraz dla odmiany postanowił pozostać. Oszczędzę szczegółów tych żenujących czynności i napiszę tylko, że już po kwadransie z kosza odwróconego o 90 stopni (włazem w dół) udało nam się uzyskać jedną nogę tylną, a że było nas tam trzy dorosłe osoby, to dalej już jakoś poszło. Myśli rozpłaszczonego na stole Karolka były aż nazbyt czytelne. Pani doktor dokonała niezbędnych czynności (ogon naturalnie tkwił przez cały ten czas w idealnym bezruchu) i stwierdziła, że ni hu hu, nie wiadomo co. Poleciła nam Karolka poddawać bacznej obserwacji i pojawić się natychmiast, gdyby wystąpiły dodatkowe objawy. Przy okazji odpytała nas na okoliczność ostatnich odrobaczeń, przekazała nam stosowne tabletki i zainkasowała jakąś kosmiczną kwotę. Karolek natychmiast wyczuł koniunkturę i zapakował się samodzielnie do kosza udając, że cała ta szopka jego osobiście nie dotyczy. W drodze powrotnej karał nas wyniosłym milczeniem połączonym z dyszeniem. Aż dziw, że przez tyle czasu się nie zhiperwentylował. Ożywił się wyraźnie na widok roślinności okołodomowej, która zaczęła mu się widać kojarzyć pozytywnie, a na schodach usiadł w koszu i zaczął wyglądać na „jawampokażę”. W przedpokoju, po otwarciu klapki, wypruł z kosza jak wściekły, otrzepał wszystkie możliwe łapy z obrzydzeniem, po czym… zaczął nerwowo podrzucać ogonem!!! Ręce nam opadły i daliśmy mu spokój, a zaczęliśmy snuć dalekosiężne plany związane z odrobaczaniem.

Część druga.
Jeśli masz w domu trzy koty i musisz je odrobaczyć, to czynność ta wymaga szczegółowych przygotowań. Jeśli masz jednego kota, to (teoretycznie) łapiesz go pod pachę przed śniadaniem, z zaskoczenia ładujesz mu tabletkę palcem w okolice żołądka, odcinasz podle dopływ tlenu i modlisz się, żeby przełknął. Jeśli masz trzy koty, to ta podła sztuczka uda ci się tylko raz. Albowiem widownia czujnie śledzi każdy twój ruch i nie ma byka, żadnego kota więcej nie obezwładnisz. Właściciele większej liczby kotów to ludzie wyjątkowo podstępni, obeznani w survivalu, przebiegli i posiadający plan szczegółowy z różnymi wariantami. Wobec powyższego dziś rano o 5.40 wykonałam następujące czynności:
a. wyjęłam z lodówki podstępnie tam wczoraj ukryte surowe mięsko,
b. zapakowałam do mięska po jednej tabletce, szczelnie otulając, żeby się koty nie skapnęły,
c. zapodałam po kawałku każdemu z oczekujących na posiłek.
A potem czekałam w napięciu. Następnie zaobserwowałam, co następuje:
a. Tuśka w swej żarłoczności dała się nabrać i znihilizowała mięsko nie zauważając tabletki,
b. Karol wąchnął i mentalnie popukał się w głowę w moim kierunku,
c. Zocha mnie wyśmiała, celnym strzałem łapy umieszczając swój kawałek mięsa z tabletką pod szafką.
Sięgnęłam do notatek po plan B i napełniłam trzy miski karmą suchą w różnym stopniu:
a. miskę Tuśki normalnie, bo tabletkę miała już w środku,
b. miskę Karolka 7 chrupkami i tabletką,
c. miskę Zośki – jak wyżej.
A potem czekałam w napięciu. Następnie zaobserwowałam, co następuje:
a. Tuśka żarła jak wściekła, ale była poza podejrzeniami,
b. Karol stracił czujność i niechcący pochłonął tabletkę razem z 7 chrupkami, po czym zaczął słusznie domagać się dokładki,
c. Zocha mnie wyśmiała.
Nie było rady. Sięgnęłam do notatek i przystąpiłam do planu C:
a. Tuśkę olałam,
b. Karola olałam,
c. Zochę jedną ręką złapałm pod pachę, drugą ręką podstępnie wepchnęłam jej tabletkę w okolice żołądka i podle odcięłam dopływ tlenu, trzecią ręką otwarłam szafkę kuchenną, czwartą wyjęłam uwielbiane przez koty witaminki i machnęłam Zośce przed oczami, celem wywołania ślinotoku.
Akcja się powiodła. Zaskoczona Zocha niechcący połknęła tabletkę, pożarła witaminę i przystąpiła do śniadania.
W tym momencie Tuśka się zerzygała…
Super.
Miałam w zapasie jeszcze jedna tabletkę (HA! widzicie, jaka jestem przewidująca???), więc natychmiast przystąpiłam do działania, żeby nikt nie zdążył się zastanowić, co się dzieje. Jedną ręką złapałm pod pachę Tuśkę, która zaczęła przejawiać objawy lekkiej paniki, drugą ręką podstępnie wepchnęłam jej tabletkę w okolice żołądka i podle odcięłam dopływ tlenu, trzecią ręką otwarłam szafkę kuchenną (bo już zdążyłam schować witaminki), czwartą wyjęłam uwielbiane przez koty kuleczki i machnęłam Tuśce przed oczami, celem wywołania ślinotoku.
Akcja się powiodła, acz z oporami.

Wynik:
a. Jeśli nie nastąpi gradobicie, koty możemy uznać za odrobaczone.
b. Ran ciętych nie odnotowano (mam wprawę).
c. Ran kłutych nie odnotowano (jw.).
d. Strat w ludziach i sprzęcie nie odnotowano (jw.), bo nie będziemy się przecież rozwodzić nad rzygami na dywanie i poplutymi szafkami kuchennymi.
e. Wszystkie koty są na mnie obrażone. Karolek nie wie, o co chodzi, ale skoro dziewczyny są obrażone, to on też.

W promocji postanowiłam zaprezentować wam teksty pt: „Jak zaaplikować kotu tabletkę”, „Jak zaaplikowac psu tabletkę”. Niezmiennie od lat bawią mnie tak samo. Bez względu na liczbę powtórzeń w czytaniu.
Voila:

Jak zaaplikować kotu tabletkę?

1. Weź kota na ręce i otocz go lewym ramieniem tak, jak się trzyma niemowlę. Umieść palec wskazujący i kciuk prawej reki po obu stronach pyska i naciśnij lekko trzymając tabletkę w pozostałych palcach prawej reki. Gdy kot otworzy pysk wpuść tabletkę, pozwól kotu zamknąć pysk i przełknąć.

2. Podnieś tabletkę z podłogi i wyciągnij kota spod tapczanu. Ponownie otocz kota lewym jeszcze raz.

3. Wyciągnij kota z sypialni i wyrzuć rozmamłaną już tabletkę.

4. Wyjmij nową tabletkę z opakowania, otocz kota lewym ramieniem jednocześnie trzymając lewą ręką wierzgające tylne nogi. Rozewrzyj pysk kota i palcem wskazującym prawej reki wepchnij tabletkę tak głęboko, jak się da. Przytrzymaj kotu zamknięty pysk i policz do dziesięciu.

5. Wyciągnij tabletkę z akwarium a kota z garderoby. Zawołaj żonę/dziewczynę do pomocy.

6. Przyduś kota do podłogi, klinując go miedzy kolanami, jednocześnie trzymając wierzgające przednie i tylnie łapy. Nie zwracaj uwagi na niskie warczące odgłosy wydawane w tym czasie przez kota. Niech żona/dziewczyna przytrzyma głowę kota jednocześnie wpychając mu drewniana linijkę miedzy zęby. Następnie wsuń tabletkę wzdłuż linijki miedzy rozwarte zęby i intensywnie pogłaszcz kota po gardle, co skłoni go do przełknięcia.

7. Wyciągnij kota siedzącego na karniszach i rozpakuj nowa tabletkę. Zanotuj sobie, żeby wymienię firanki. Pozbieraj kawałki porcelany z potłuczonej wazy, możesz je posklejać później.

8. Owiń kota w ręcznik kąpielowy, a następnie niech żona położy się na kocie tak, żeby tylko jego głowa wystawała spod jej pachy. Umieść tabletkę w środku plastikowej rurki do napojów. Przy pomocy ołówka otwórz kotu pysk i wcisnąwszy rurkę między rozwarte zęby mocno wdmuchnij tabletkę do środka.

9. Sprawdź na opakowaniu, czy tabletki nie są szkodliwe dla ludzi, a następnie wypij jedna butelkę piwa, żeby pozbyć się nieprzyjemnego smaku w ustach. Zabandażuj żonie rozdrapane
ramię, a następnie przy pomocy cieplej wody z mydłem usuń plamy krwi z dywanu.

10. Przynieś kota z altanki sąsiada. Rozpakuj następną tabletkę. Przygotuj następną butelkę piwa. Umieść kota w drzwiczkach od kredensu tak, żeby przez szczelinę wystawała tylko jego głowa. Rozewrzyj mu pysk łyżeczką od herbaty i przy pomocy gumki „recepturki” strzel tabletką miedzy rozwarte zęby.

11. Przynieś śrubokręt i przykręć wyrwane zawiasy z drzwiczek na swoje miejsce. Wypij piwo. Weź butelkę wódki. Nalej do kieliszka i wypij. Przyłóż zimny kompres do policzka i sprawdź, kiedy ostatnio byłeś szczepiony na tężec. Przemyj policzek wódką w celu zdezynfekowania rany i wypij kolejny kieliszek, aby ukoić ból. Podartą koszulę możesz już wyrzucić.

12. Zadzwoń po straż pożarną, żeby ściągnęli tego pier… kota z drzewa. Przeproś sąsiada, który wjechał samochodem w plot, próbując ominąć kota przebiegającego przez ulicę. Wyjmij kolejną tabletkę z opakowania.

13. Skrępuj tego drania przy pomocy sznurka od bielizny, związując razem przednie i tylne łapy, a następnie przywiąż go do nogi od stołu. Weź grube skórzane rękawice ogrodnicze. Wciśnij tabletkę kotu do gardła, popychając dużym kawałkiem polędwicy wieprzowej. Już nie musisz być delikatny. Przytrzymaj głowę kota pionowo i wlej mu dwie szklanki wody wprost do gardła, żeby spłukać tabletkę.

14. Wypij pozostałą wódkę z butelki. Pozwól żonie/dziewczynie zawieźć się na pogotowie. Siedź spokojnie, żeby doktor mógł zaszyć ci ramię i wyjąć resztki tabletki z oka. Po drodze do domu wstąp do sklepu meblowego i kup nowy stół.

15. Zadzwoń do schroniska dla zwierząt, żeby zabrali tego mutanta z piekła rodem i sprawdź, czy w pobliskim sklepie zoologicznym nie maja chomików.

Jak zaaplikować psu tabletkę?

1. Zawiń tabletkę w plaster szynki i zawołaj psa.

Komentarze