1596

Prezes wrócił, obejrzał z radością cudem odzyskaną sypialnię, w której nagle ukazała się Przestrzeń, ucieszył się z pomysłu wstawienia regału do graciarenki i postanowił przetrzebić nieco swoje rzeczy. Zwłaszcza po oświadczeniu o ilości moich gratów, które wylądowały na śmietniku. Czyli jest dobrze.

Tymczasem snujemy leniwe opowieści na temat życia teściów, a ja wyławiam z nich co lepsze, żeby sprzedać dalej.
- Jadłem pomidorową z makaronem - oświadcza Prezes.
I słusznie, nie będę gotowała w związku z tym pomidorowej w najbliższym czasie.
- A dzień później - kontynuuje - pomidorową z lanym ciastem.
- Aha - podrzucam, podtrzymując dyskusję.
- Natomiast wczoraj jadłem pomidorową, ale nie wiem z czym.
- Czemu jadłeś ciągle pomidorową?
- Bo jest tydzień pomidorowej.
Rzeczywiście trzeba wyrzucić tę zupę z jadłospisu na kwiecień.
- Tato poinformował nas - informuje Prezes - że w komunie o tej porze pomidorów nie było.
- Rzeczywiście nie było - zawieszam się na chwilę.
- To sobie odbijają z nawiązką.

Tymczasem pod dom podjeżdża Zuzanna i dzwoni do mnie.
- Halo - rzucam do słuchawki.
- Wiesz kto jest w domu?
- Wiem, przecież tu jestem.
- Zadam to pytanie jeszcze raz. Uważaj. "Wiesz Kto" jest w domu?
- Ahaaaa. Jest.
- To mogę zaparkować pod garażem?
- Pewnie że możesz.
Pytania czasem trudno zrozumieć.

I tak nam mija niedziela. Szkoda że mija. Jutro znów trzeba do fabryki. Pocieszające, że kolejny weekend będzie trzydniowy.

Komentarze

Prześlij komentarz