1634

Oczywiście, zgodnie z Waszym życzeniem, usunęłam weryfikację hasłową zamieszczanych komentarzy. Rozumiem Wasz wstręt doskonale i sama nie znoszę, więc nie dyskutowałam. I przeżywam atak botów. Czy ktoś zna powód, dlaczego dziką popularnością cieszy się post 1412? Że Bilbo?!

Poza tym wypiłam pół wina i dostałam ataku. Na mięso. Ja? Na mięso?! Normalnie wyciągnęłam z lodówki (osoby o słabych nerwach proszę o odwrócenie wzroku) boczek. Nawet nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego go kupiłam! A co dopiero, że zjadłam. Szał.
Zasadniczo mięso to ja rzadko. Czasem dziecko przyjdzie i chce rolady. Czasem wypłynie jakiś drób. Ale żeby świnka? Chrum, chrum? Mały, kochany, uroczy prosiaczek i ja go... ZJADAM?! Co się ze mną dzieje...

Na swoje usprawiedliwienie... eeee... nic nie mam. Ani to zdrowe, ani etyczne, ani lekkostrawne, ani mi nie idzie w biodra koleżanek. Przeciwnie. Idzie mi w pulpet. Ja mam pulpet pod brodą. Choć wcale nie chcę. Ale mam. Uporczywy taki.

Nie, nie będziemy rozmawiać o odchudzaniu. Nie, bo mi się nie chce. W ogóle to chciałam się usprawiedliwić, że to nie jest tak, że ja tu ciągle tkwię. Nawet nie tak, że na okrągło oglądam seriale. Nie. Nadgoniłam czytelnictwo. I wiecie co? Jakoś wcześniej mnie to nie uderzyło, ale ta "Achaja" to mocno stereotypowa i antyfeministyczna. Ja nie wiem, co się dzieje z tymi facetami. Problem jakiś mają czy co? Czy ja ciągle piszę, jacy mężczyźni są beznadziejni? Otóż nie. Nawet lubię. Może to dlatego, że nie mam problemu.

Panowie, no co Wy? Macie jakiś problem? Boicie się czy co, do cholery? Coś Wam amputu... yyy... imputujemy? Ostatnio to już nawet reagować mi się nie chce. Nudzi mnie to. Nuży. Głupota mnie męczy.
- Bo kobiety to są takie pracowite - powiedział do mnie dyrektor w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej.
I wtedy po raz pierwszy pomyślałam do niego per "głupi, mały chuju". A potem trudno zmienić takie nastawienie. Nawet jeśli się człowiek stara. A ja się nie staram. I on się też nie stara. Więc już prawdopodobnie na zawsze zostanie dla mnie... tego.

A zresztą, kicham na to. Pójdę, się położę, bo Prezes wyjeżdża o szóstej. Taki ma pociąg. I ja że niby macham mu chusteczką na peronie. Boszszsz... to jakiś horror! Wrócić, namalować sobie na twarzy coś na kształt twarzy i wyjść. I być produktywną. Gdzie ten długi weekend? Widział ktoś?!

Komentarze

  1. bahahaha, dobre.
    Ja trenuje samoobrone od lat trzech z hakiem. Czasem chodze na zajecia dla poczatkujacych, zeby nie wypasc z rytmu, przypomniec sobie co bylo i pomoc nowym.
    Jednego razu bylam w parze z nowym, wielki chlop. Jak gora normalnie. Cwiczymy jakies ciosy, ten w pewnym momencie do mnie: "Wow, jestes silna. Jak na dziewczyne." Ugryzlam sie w jezyk, nie odszczekalam, tlumacze, ze no praktykuje krav maga juz od dosc dlugiego czasu. Koles: "a to musisz byc dobra. Jak na dziewczyne" Nie wytrzymalam i wyszczekalam, ze nie, nie jestem dobra JAK NA DZIEWCZYNE, ja po prostu jestem dobra. Jak na studenta krav maga. GRRRRRRR. Krew sie we mnie gotuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On się jeszcze nie nauczył, że w krav madze ani płeć, ani siła nie ma decydującego znaczenia. Prezes kiedyś również pobierał nauki i opowiadał mi, jak strasznie mu wtłukła dziewczyna o połowę mniejsza od niego.
      Po prostu nigdy nie wolno lekceważyć przeciwnika. W każdej dziedzinie. A zresztą... niech nas lekceważą - tym większe będzie zaskoczenie i krótsza ich droga do porażki ;)))

      Usuń

Prześlij komentarz