1598

Spałam tej nocy godzinę. Tę najgorszą, czyli od piątej do szóstej, kiedy to zadzwonił budzik, powodując u mnie chęć odgryzienia sobie nogi. Nie - zasadniczo nie mam problemów ze snem. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Po prostu nie mogłam zasnąć, więc zaczęłam myśleć o różnych przykrych sprawach, co jest nocą nieuniknione. Gdy się rozkręciłam w tym myśleniu, to się oczywiście zdenerwowałam. A kiedy się zdenerwowałam, to pomyślałam, że to idiotyczne, bo przecież i tak niczego w nocy nie rozwiążę, więc po co się denerwuję? No i się zdenerwowałam, że się denerwuję. W tym momencie było już po spaniu.

Do pracy przyjechałam z kawą w garści, co mi - ma się rozumieć - w niczym nie pomogło. Nie mogę sobie przypomnieć, jak się nazywam. Za stara jestem na takie atrakcje.

Po porannym mózgotrzepie, który, jak się Państwo zapewne spodziewa, był dziś prawdziwym wyzwaniem, podszedł do mnie Mały Piotr, by opowiedzieć ze szczegółami, jaki miał ciężki weekend.
- I jakby tego było mało - perorował - w niedzielę matka mi się wysypała. W związku z czym ostatni dzień wolnego też miałem w plecy.
- Bardzo ci współczuję. Ale dlaczego mi to wszystko mówisz, Piotrusiu? - zainteresowałam się uprzejmie, ponieważ nie dla mnie dziś metafory. Oraz inne środki stylistyczne.
- Chciałem, żebyś wiedziała, że z seksu dziś nici. Mogę cię co najwyżej pogłaskać.
Ma dar, trzeba przyznać. Trudno mi było uspokoić się po takim dictum.

Inny kolega natomiast dość zawile (a przynajmniej tak mi się wydawało) tłumaczył, co chciałby otrzymać ode mnie mailem.
- Czy mam twój adres? - zapytałam, bo na więcej nie było mnie stać.
- Chyba nie.
- To  nie tłumacz mi niczego. Gdy dojdę do biurka, zadzwonię do ciebie, powiesz mi to jeszcze raz w prostych słowach i podyktujesz maila.
O dziwo udało mi się zapamiętać, że mam do niego zadzwonić.
- Dyktuj ten adres, tylko powoli i dużymi literami.
Mówił tak powoli i tak dużymi literami, że udało mi się jakoś to zaadresować. Szczególnie rozbawił mnie przy małpie.
- A teraz uważaj: naciśnij shift i dwójkę. Co się pokazało?

Żeby tylko żaden szef dziś niczego skomplikowanego ode mnie nie chciał, bo nie ogarnę, daję słowo.
NIE.
MA.
SZANS.

Komentarze

  1. Ciężki poniedziałek, mnie dopadły koszmary we śnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że wiele osób narzeka na ostatnią noc.

      Usuń
    2. pełnia się szykuje,może to stąd

      Usuń
    3. Martu przyjdzie i nam powie ;)

      Usuń
    4. ze zamieniamy sie w nocne marki lub zombiaki?:)

      Usuń
    5. Ona uwielbia o tej pełni. Cały jej świat się wokół tego kręci!
      (Obgadujmy, ile wlezie, póki obiekt nieobecny).

      Usuń
    6. Bardzo jestem ciekawa co też ma do powiedzenia. Czy przy pełni się chudnie czy tyle,czy należy wtedy siać,sadzić roślinki, bo lepiej rosną i takie różne.

      Usuń
    7. Zasadniczo o pełni to tyle, że należy nie mieć oczekiwań.
      Ani złudzeń.

      Usuń
    8. Łooooo.
      Jaka poważna i ważna.

      Usuń
    9. To dla równowagi do bycia zidiociałą kretynką ze strużką śliny u rozdziawionej paszczy

      Usuń
    10. łeeeee,liczyłam na coś wiecej:))))

      Usuń
    11. Ożeszty, martuuho! Nie każdy może być taką zidiociałą kretynką, jak ja!!!

      Doro - ona miesza style, wiesz? Złośliwie przeplata rzeczywistość blogową z realną. Wszystko, co powiem, zostanie użyte przeciwko mnie. I jeszcze mi dziś podebrała moją ulubioną puentę. PODŁA!!!

      Usuń
    12. Podstępna Martuuha!:) To z pewnością wpływ księżyca.

      Usuń
  2. Łączę się w bólu, dzisiaj odstawiam kotę na sterylizację, więc noc była ze śpiewami (zastrzyk antykoncepcyjny przestaje działać)...
    amelia007

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A weterynarz nie mówił, że kotka nie powinna być w rui?

      Usuń
  3. Mały Piotr trzyma fason:))

    OdpowiedzUsuń
  4. amelia007
    Kotka miała być od miesiąca w górę po zastrzyku. I takoż będzie :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz