Diabeł i ten jego wstrętny ogon 07.02.2007

Donoszę uprzejmie, że wróciłam nabuzowana do domu i przetrząsnęłam wszystkie kąty. Następnie wytrzepałam wszystkie torebki. Potem przeszukałam wszystkie kieszenie oraz przepuściłam przez maglownicę Szefa, który również uczciwie przeszukał, co się dało. Na koniec podniosłam mikrofalówkę.

Zniknęły bez śladu.

Nie mam:
prawa jazdy,
dowodu rejestracyjnego,
ubezpieczenia OC,
kontaktu na warsztat od kompresji,
numeru telefonu do serwisu forda.

Mam:
kartę pojazdu (na szczęście!),
decyzję o przyznaniu tablic (jw.),
ból żołądka,
rozgoryczenie,
wściekłość na stracony w przyszłym tygodniu czas i stracone środki.

W trakcie pisania tej notki zaskoczyłam, kiedy widziałam ostatnio dokumenty. Niestety, nic to nie wniosło.
Czuję się jak balonik ze spuszczonym powietrzem.

Komentarze