Jak poznałam Drugą-Mamę 04.02.2007

Donoszę uprzejmie, że druga-mama zamknęła nam drzwi przed nosem. Z tego powodu postanowiłam napisać, jak poznałam drugą-mamę i dlaczego mi przykro.

Otóż długo wydawało mi się, że jestem na tyle zaimpregnowana, żeby mnie nie wciągnęło czyjeś blogowanie. A potem trafiłam na kilka naprawdę wartościowych spraw: na Teściową, na Skierkę i na drugą-mamę. I przepadłam. Zorientowałam się, że źle mi się zaczyna dzień, jeśli nie sprawdzę, co się u nich dzieje.

Drugą-mamę poznałam też osobiście – napisała do mnie, zaczęłyśmy korespondować, czasami rozmawiać na Skype’ie. W końcu otrzymałam wizę wjazdową i wyruszyłam na południe.
Zobaczyłam wielki, zielony ogród z wygodnymi siedziskami dla wszystkich zapraszanych, duży, stary dom, który ma duszę, no i naturalnie mieszkańców: dwu- i czworonożnych.
Druga-mama jest dokładnie taka, jaką wszyscy znają z bloga. Miła, ciepła, sympatyczna, dowcipna, mądra i otwarta na drugiego człowieka. Taki sam jest naturalnie drugi-tata. No i wierzcie mi – nie spotkałam jeszcze takich dzieciaków. Co by tam druga-mama nie pisała o kłopotach z nimi, ja zobaczyłam sporą grupę młodych osób w różnym wieku – sympatycznych, pełnych energii i, uwaga: bardzo dobrze wychowanych. To, co mnie szczególnie ujęło za serce, czego być może druga-mama wcale nie zauważa na co dzień, to fakt, że u drugich-rodziców nikt nie przechodzi obojętnie obok nikogo. A wierzcie mi, że się przyglądałam. I zwróciłam na przykład uwagę na jednego z bliźniaków, któremu pechowo wyszła sznurówka z bucika i który uznał to za osobistą tragedię. Więc siedział na progu i emanował smutkiem. Niedługo siedział, bo zaraz znalazł się jakiś przechodzień (w tak licznej rodzinie o przechodnia nietrudno), który bez żadnych ceregieli pochylił się nad malcem i rozwiązał problem. Może to drobiazg, ale przecież nie wszędzie tak jest. Widziałam dzieci, które słuchają, co mówią do nich rodzice. No jasne, niekoniecznie przystają na to z entuzjazmem, ale słuchają i SŁYSZĄ.
Było naprawdę cudownie i żal było wracać do domu.

Druga-mama zdenerwowała się ostatnio i zamknęła swojego bloga.
Bardzo mi go brakuje.

Magdusiu – tęsknię!

Komentarze