Skutki pogody 29.01.2007

Donoszę uprzejmie, że – jak wiadomo – miałam wolny piątek, a co za tym idzie, silnie się rozkręciłam w obserwacji terenu przed garażem. Albowiem garaż mam przed domem, a co za tym idzie – widzę, jak mi śniegu nawiewa za pomocą wiatru, który nas nie oszczędza. Gapiłam się ci ja, jak mi nawiewa i nie wytrzymywałam, a co za tym idzie – podnosiłam ciężkie cztery litery i schodziłam na dół w celu odśnieżania placu. No i tak sobie odśnieżałam w piatek, w sobotę i w niedzielę, aż sobie zrobiłam kuku w lewym barku. A w poniedziałek śnieg sam stopniał. Oczywiście, że można było oglądać prognozy pogody. Jasne. Tyle, że one się sprawdzają w 50 %, czyli: na dwoje babka wróżyła.
Dziś nie odśnieżałam, ale za to poślizgnęłam się nielicho na trzech stopniach, co to je muszę pokonać dla zniwelowania różnicy między poziomami budynku mieszkalnego i garaży samochodowych.

Żeby sprawa była jasna: nie narzekam. Mam garaż i bardzo się cieszę. Jak śnieg pada, to odśnieżam samochód zawsze o jeden raz dziennie mniej. A przed garażami czasem odśnieża dozorca.
CBDO (co było do okazania).

Komentarze