W Archiwum X bywa też zabawnie, ale tylko ze zwykłymi ludźmi 02.02.2007

Donoszę uprzejmie, że podążyłam dziś z misją do dwóch jednostek podległych Archiwum X, do innych miast. Na tę miłą okoliczność dokonałam wypożyczenia limuzyny dyrektorskiej wraz z kierowcą. To niezwykle wygodne, nieprawdaż?
Po wykonaniu misji kierowca odwiózł mnie pod same drzwi wejściowe Archiwum X, od strony placu wewnętrznego. Jeszcze się z czegoś śmialiśmy, jeszcze mu dziękowałam za podwiezienie i nie zauważyłam, że przed wejściem, idealnie koło miejsca, gdzie zatrzymała się limuzyna, zgromadziła się spora grupka ludu pracującego w postaci: kierowców, rzemieślników, informatyków i tzw. gnomów, którzy charakteryzują się tym, że cały dzień przebywają w piwnicach.
Grupę dostrzegłam, kiedy ktoś otworzył mi drzwi od samochodu.

- Dzień dobry, pani dyrektor – wrzasnął tłumek, kłaniając się w pas.
- Witamy serdecznie!
- Jak miło, że pani nas odwiedza!
- Józek, nie pchaj się!
- Maniuś, kwiaty dla pani dyrektor!
- O, cholera, nie mam!
- Kretynie!

Na szczęście jestem przytomna. Spojrzałam na Maniusia z przyganą i powiedziałam:
- No! Żeby mi to było przedostatni raz! A teraz wszyscy do pracy!!!

A potem śmialiśmy się przez jakieś 5 minut i rzeczywiście rozeszliśmy się, każdy do swoich obowiązków.
Swoją drogą pojęcia nie mam, co oni tam robili tak tłumnie.

Komentarze