Party

Donoszę uprzejmie, że party odbyło się o pół godziny wcześniej, a w dodatku nie było standing. Dostałyśmy po ciastku (paskudne, niestety) i przepisowym tulipanie (goździki jak widać są niepolityczne). Dyrekcja nie dała się namówić na występy artystyczne, mimo że problem ten został szeroko przedyskutowany przed jej przybyciem na okoliczność konkursu mokrych spodenek (zamiast podkoszulków). Przez niektórych nawet z obrzydzeniem (zgaduj – zgadula, kto się odważył wygłosić taką kwestię). Kierownik marketingu zaoferował się, że zatańczy, ale został wyśmiany. Nikt więcej z żadną propozycją nie odważył się wyskoczyć. Było drętwo. Dyrekcja w ramach zabawiania publiki wygłosiła orędzie o liberalizacji rynku archiuwmiksowego, co spotkało się z kilkoma ziewnięciami.
Ogólnie jestem zażenowana.
Niestety mam dzis tzw. popołudniówkę, więc podobna żenada czeka mnie jeszcze w drugim zakładzie dla obłąkanych.

Komentarze