Zadzwoniłam do podwożącego

ponieważ nie wiem, czy telefon jeszcze działa, no i nie chciałam być upierdliwa.
Druga-mama dotarła do szpitala.
- Odwiozłem pod same drzwi, żeby nie zmokła – powiedział – punkt 10.00, zgodnie z umową.
No!
Druga-mama spotka się dziś może z Krynią02, która faktycznie mieszka przy samej klinice. No i może coś z tego wyniknie. Coś oczywiście wygodnego dla drugich-rodziców.
Nie będę drugiej-mamy dręczyła, jeśli pozwolicie i poczekam, aż sama da mi znać, co i jak.
A jakby sie baaardzo przedłużało, to zadzwonię do dyżurki pielęgniarek i zapytam, czy można ją poprosić do telefonu.
Ach, jak mnie jest trudno się pozbyć!

Komentarze