1727

Są takie dni w tygodniu, ze wcale nie chce mi się tu pisać.

To może wynikać z faktu, że są takie dni w tygodniu, gdy w pracy dużo piszę. W opozycji do tych, gdy sporo biegam. Dziś pisałam. Zasadniczo to kończę. Wygląda, że się wyrobię do poniedziałku, czyli zgodnie z planem. Jestem porażona swoją skutecznością. No i bardzo ucieszona przyszłą możliwością przekręcania tego tekstu na entą stronę dla innych potrzeb. Autoplagiat to bardzo świńska rzecz.


I pamiętajcie, Drogie Dziateczki, żeby tego nigdy nie robić. Wszakże już raz skasowałyście za ten tekst. No.

Zauważyłam taką zasadę, że gdy się pracuje w systemie cyklicznych spotkań, to dzień roboczy jest jakiś krótszy. Nigdy wcześniej tak nie miałam. A teraz, zanim się rozpędzę przy własnym biurku, już mi wskakuje mózgotrzep popołudniowy. A od popołudniowego do wyjścia z fabryki już tylko jeden krok. Rano natomiast do niczego wysiłkowego się nie zabieram, gdyż i tak muszę iść na spotkanie, więc całkowicie wybiłabym się z rytmu.

Nie, żebym się codziennie spóźniała do pracy. Nieeee... skąd. Raz przyszłam punktualnie. No, dobra, z dziesięć razy. Mam jakiś syndrom spóźniania. To mi się stało, gdy byłam lumpenproletariatem. Wcześniej chodziłam, jak w zegarku. Czyżbym zyskała dystans?

Moja koleżanka, ta psycholożka, mówi, że nie zyskałam. I żebym przestała się zarzynać. Gdyby ona wiedziała, co ja robiłam wcześniej! Słowo Wam daję, że w fabryce naprawdę nie wiedzą, co to znaczy pracować na akord. Jak sobie przypomnę to przemożne zmęczenie, kiedy wracałam do domu, to mi się odechciewa. I owszem, może zarabiam mało, ale warunki są wielce kulturalne. Dwóch paranoicznych szefów wcale nie zmienia tego faktu. Albowiem wszyscy szefowie są paranoiczni w mniejszym lub większym stopniu. Pewnie też jestem.

Ej! Na pewno jestem, bo uważam, że ludzie powinni pracować. Znaczy - w pracy.

Podzielę się z Wami jeszcze jednym zabawnym spostrzeżeniem. Mianowicie coś się takiego stało, że przychodzą do mnie ludzie, którzy robią w fabryce od stuleci i proszą, żebym im wytłumaczyła, jak to wszystko ugryźć, bo oni nie umio. Każdorazowo niepomiernie mnie to bawi. Im dalej w las, tym bardziej. Mówiłam, że umiem wyglądać inteligentnie?

Komentarze

  1. Bardzo się Bożenie podoba ostatnie zdanie. Ma ona nadzieję, że kiedyś jej się uda owo zdanie wykorzystać, zatem od razu się woli upewnić co do praw autorskich ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę uprzejmie, ja Bożenie użyczam (użyczenie, zgodnie z obowiązującymi przepisami, nie wymaga opłat).

      Usuń

Prześlij komentarz