1514

Spięłam się dziś z jednym z pracowników.

Zasadniczo jestem ugodowa i mało stanowi dla mnie problem. Poza jednym - gdy ktoś uporczywie mnie lekceważy i usiłuje coś udowodnić. Właściwie nie wiadomo co. I nie wiadomo po co. Zwyczajnie, dla idei.

Zlecam pracę do wykonania - robi w terminie, ale nie oddaje. Czeka, aż się upomnę. Wtedy proszę uprzejmie. Z różnych przyczyn spóźnia się do pracy albo wychodzi wcześniej - zawiadamia swojego współmieszkańca pokojowego i kadry. Ja się dowiaduję przypadkiem. Albo i wcale. Dziś dojechał na 11.25. Fabryka robi od 7.25. Nic mi oczywiście nie powiedział.

Zaprosiłam do siebie, przeczytałam stosowny punkt regulaminu pracy, przybliżyłam odpowiedzialność kodeksową. i poprosiłam o cierpliwość - jeszcze dwa miesiące, może mi nie przedłużą umowy i będzie miał spokój. Ale dopóki tu jestem, wymagam współpracy. Nie, nie oczekuję lubienia, wyłącznie współdziałania. Obraził się i powiedział, że bierze urlop. OK, wedle woli.

Dla równowagi zaprosiłam jego współmieszkańca i spokojnie sprecyzowałam swoje oczekiwania.
- A lubić Cię można? - zapytał na koniec.
- Można, ale to nie obowiązek, tylko bonus.
- Ja chętnie, jeśli pozwolisz.
- Bardzo mi miło.
- A kawy się ze mną napijesz? Bo z myślą o tobie kupiłem mleko. I wiesz... A. jest miły, tylko specyficzny. Nie przejmuj się.

W tym czasie pracownik A. otworzył drzwi i powiedział:
- Idę do dyrektora.
Dacie wiarę? Poszedł się poskarżyć... Pewnie mu nie odpowiada, że:
1. jestem kobietą,
2. jestem młodsza,
3. oczekuję współdziałania,
4. wymagam pracy.
Smutne. Ale zawsze możemy mieć nadzieję, że mnie zwolnią, nie?

Komentarze

  1. Nie to nie, bo nie bo nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię, gdy ktoś jest po mojej stronie. W sumie.

      Usuń
    2. Za Tobą. A. zostanie napadnięty i zostawiony nago na molo. W ostateczności.

      Usuń
    3. Mogę się postarać o narzędzia pracy dla Ciebie. Łom. Bejsbol. W ostateczności kij do golfa.

      Usuń
    4. O, tak. Lubię takie pacyfistyczne argumenty.

      Usuń
    5. Niedługo będę potrzebowała wsparcia w odzyskiwaniu książek. Przybywaj!

      Usuń
    6. Dobra! Tyle, że ja też mam parę do odzyskania. Rezerwuj bilet :-).

      Usuń
    7. Ty rezerwuj. Ja zmieniam pościel!

      Usuń
  2. Zmieniasz stare nawyki a panu A to nie pasuje,cóż albo się dostosuje albo bedzie rył,bo chyba z pracy nie odejdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Derekcja powiedziała: może się zwolnić.
      Nie teraz, żeby była jasność, gdyby ktoś pomyślał, że poleciałam z jęzorem. Bynajmniej.

      Usuń
  3. W opozycji do reszty - tych, którzy się z Tobą zgadzają - czy nie uważasz, że cierpisz na syndrom "przodownika pracy"? Pracujesz tam miesiąc, próbujesz zrobić rewolucję, praktykujesz zachowania pracowego "kujona" - te wszystkie pomysły, plany etc., zanim jeszcze na dobre stałaś się ich pracownikiem. Hmm... Zresztą, może nie mnie to oceniać. ;) Może postępujesz właściwie. Być może pan, któremu zwróciłaś uwagę, jest Twoim podwładnym i być może powinnaś zwrócić mu uwagę. Może dopadł mnie już cynizm i całkowita niewiara w to, że w zastałych strukturach da się cokolwiek zmienić i może nie mam już w sobie nic z Twojej świeżości i zapału nowicjusza.

    Czytelniczka - Olimpia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry Olimpio. Fajnie, że się przełamałaś i przestałaś milczeć. Zapraszam częściej - również krytycznie, a co!
      Postaram się rozwiać Twoje wątpliwości.

      1. Pan, któremu zwróciłam uwagę jest moim podwładnym. Nie przyszłoby mi do głowy, żeby zwracać uwagę komuś innemu, bo z jakiej racji? Ale trudno mi udawać, że nie widzę, że przychodzi do pracy w połowie dnia. Zresztą z punktu widzenia przepisów (zarówno ogólnych, jak i wewnętrznego regulaminu), to ja za niego odpowiadam. Coś mu się stanie gdzieś na zewnątrz, a przecież teoretycznie jest w pracy, i będę miała na karku prokuratora. Nie dyrektor, tylko ja, jako bezpośredni przełożony. Dziękuję, postoję.
      2. Zostałam tu zatrudniona do uporządkowania spraw, które - nie czarujmy się - leżą i kwiczą. I zostało to jasno i wprost określone przy wstępnej rozmowie. Moi szefowie nie oczekują ode mnie, żeby się przystosowała do tego, co jest, tylko żebym wprowadziła zmianę i zarządziła nią. Bardzo trudna rola - staram się w niej odnaleźć z największym taktem, na jaki tylko mnie stać. Póki co - poza tym jednostkowym przypadkiem - idzie lepiej niż dobrze. Ludzie chętnie ze mną współpracują, słuchają moich propozycji i też chcą coś zmienić, bo widzą, że jest źle i to ich uwiera.
      3. Nie wiem, czy można mnie rozpatrywać z punktu widzenia nowicjusza. Zarządzam mniejszymi i większymi zespołami od lat. W różnych firmach. Odchodzę zawsze na własne życzenie, więc zakładam, że nikt - jak do tej pory - nie chciał się mnie pozbyć. Ufam, że to dlatego, że wszystko jest w porządku.
      4. Owszem, opinia zupełnie zewnętrzna jest taka, że jestem wymagająca. Każdy, kto mi to w życiu powiedział, zawsze dodawał: ale najbardziej od siebie. Mówi się, że nie warto słuchać niczego, co znajduje się przed "ale".
      5. Dzięki temu wszystkiemu to ja mam zawsze najwięcej pracy. Nie narzekam - lubię to. Z powodu tej cechy charakteru nigdy nie popadam w rutynę. Gdy zaczynam się nudzić (to najczęściej następuje w chwili, gdy całość "cyka" jak się patrzy), zmieniam pracę. Tylko że... nie jestem coraz młodsza. Może więc będę zmieniać mniej chętnie. Albo i wcale. Moja obecna fabryka ma wiele wad, ale to fajne miejsce do pracy, mnóstwo wyzwań, które raczej się nie skończą.

      Lubię krytyczne opinie, więc się nie krępuj :D

      Usuń

Prześlij komentarz