1532

Very good day.

Lubię dni, gdy świeci słońce, a człowiek nie musi biec. Pośpiech pozbawia godności.

Za stodołą kolega opowiedział nam, dwóm kobietom - dość nieopatrznie zresztą - jakiś szowinistyczny dowcip i potem mu było przykro. Nagle zaczął się spieszyć do pracy, z czego wnioskuję, że mogłybyśmy przysłużyć się fabryce na stanowiskach ekonomów. Żeby nie nadużywać określeń bezpośrednich, mogę przejść na angielski i nazwać to coachingiem. Wszakże w wyniku naszej niedługiej rozmowy kolega nie poczuł się zmuszany do pracy - wręcz sam jej zapragnął. Z punktu widzenia zarządu fabryki jest to sytuacja idealna.

Być może ma to niejaki związek z faktem, że powrócił do stricte samczego środowiska. A my z koleżanką nie. To znaczy połowicznie nie, bo u niej w dziale same dziewczyny, a u mnie same chłopaki. Wydaje mi się, że z kimś już ustalałam, że jestem mężczyzną, choć wygląd na to nie wskazuje.

Wygląd natomiast wskazuje na wiosnę, co było obiektem komentarzy od poranka. Prywatnie uważam, że przywdziewanie czerni oraz palety szarości i burości na okoliczność niesprzyjającej pogody nie licuje z moją godnością. Właściwie bardzie sensownie byłoby odziewanie się w ten sposób latem, gdy nie potrzebujemy dodatkowych bodźców wspomagających, albowiem pogoda wystarcza. To zimą należy się podkoksowywać na, dajmy na to, poziomkę. Jak ja dzisiaj.

Lub też i na truskawki. W Milanówku.

A wczoraj miałam czerwony pasek, więc za stodołą godnie odśpiewałam "Czerwony pas, za pasem broń", rozchylając przy tym sweterek i ukazując zgromadzonym telefon i zapalniczkę. Za pasem. Czerwonym. Pewna wesołość się przy tym wytrąciła. Muszę sobie zaplanować jakąś pieśń na jutro. Nie pozostającą bez związku. Albo przypasować tło do pieśni.

Poza tym jutro piątek. Niegłupio.

Komentarze

  1. Przz cały dzień mi się zdaje, że jest piątek, w związku z czym dzień mam pełen rozczarowań. W sumie to jedno rozczrownie, ale przeżywane po wielokroć.
    Za to jutro to już naprawdę weekend. I jadę na wieś i będę pić tę kawę na tarasie, choćby nie wiem co. Nie po to mam zadaszony taras, żeby mi miały jakieś deszcze niespokojne przeszkodzić.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz