1534

Ktoś mi chce popsuć piątek.

Nie do wiary - przebiegłam już maraton i to wszystko w obrębie fabryki. Niektórych ludzi minęłam jakieś siedemnaście razy, a oni stali wciąż w tym samym miejscu! Przypominają mi się sceny z filmów fantasy, gdzie ktoś zatrzymuje czas:
- wszyscy zastygają, bohater się przemieszcza,
- wszyscy się normalnie przemieszczają, bohater napierdala tak, że widać jedynie smugę koloru.

Za chwilę popołudniowy mózgotrzep. Szef przyspieszył z uwagi na piątek. Zwykle odbywa się o czternastej, bo potem następuje rozprężenie. Przy piątku pozwala się niektórym odprężyć po trzynastej. Mnie to nie dotyczy, bo ja mam robotę.

Chwała Panu! Z przeklejeń wyszło mi 14 stron tekstu, a dopiero zaczęłam. Muszę uzyskać minimum 25, ale pocieszam się, że:
a. w końcu trzeba tam wcisnąć coś twórczego,
b. niektóre punkty planu mam nieruszone i - wreszcie -
c. od czego są zdjęcia i wykresy!
Obym się tylko zatrzymała na 30. Bo potem muszę napisać kolejne 25. Albo i 30.

Już starożytni mawiali, że pecunia non olet, więc nie narzekam, tylko oczekuję na mamonę.

Pokazałam pracownikom, jak się robi automatyczne przypisy. Zareagowali falą meksykańską.

Czy z uwagi na komentarz do poprzedniego wpisu, ktoś oczekuje rozwinięcia wątku "z wyjątkiem" i "za wyjątkiem"? Bo dawno językowego bleblania nie było.

Komentarze



  1. "Wyrażenie za wyjątkiem jest błędem językowym (prof. Klemensiewicz traktuje je jako półrusycyzm). Przyimek 'za' w połączeniu z rzeczownikiem w funkcji narzędnika oznacza coś z tyłu (za drzwiami) czy następstwo czegoś (jeden za drugim). " Może i bleblam, ale dotarło kiedyś do mojego móżdżku przy uważnej lekturze Twojego bloga, żeś polonistką ponoć? Błąd ten akurat pleni się ostatnio jak króliki , z racji więc przynależności do niepotrzebnej już nikomu nacji(co będą błędy wytykać ) nobles i obliż!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga anonimowa osobo.

      Wyrażenie "za wyjątkiem" jest dość trudne do jednoznacznego zakwalifikowania. Nawet przywołany przez Ciebie, nieżyjący już od wielu lat profesor Klemesiewicz, nie uważał go za rusycyzm, a za półrusycyzm (jeśli można użyć takiego sformułowania), wspierając się niejako kalką językową od "za iskljuczenijem”. Różnica jest taka, że bezpośrednie przełożenie na język polski "za iskljuczenijem” brzmiałoby nie „za wyjątkiem”, ale „za wyjęciem”. Niewiele, ale dla polonisty robi różnicę.
      Tymczasem inni językoznawcy traktują rzecz odmiennie. Weźmy Słownik etymologiczny języka polskiego PWN, autorstwa Andrzeja Bańkowskiego, który uważa, że „za wyjątkiem” jest wyrażeniem polskim (przyimek rzeczownik w narzędniku) i, o ironio, to właśnie „z wyjątkiem” traktuje jako błąd, będący zapożyczeniem z niemieckiego. Mało tego! Podkreśla, że należy jest to jeden z najmłodszych (z tysiąca) polonizmów w języku rosyjskim. Nie chcę być złośliwa, ale profesor Bańkowski o osobach, upierających się przy błędzie w wyrażeniu „za wyjątkiem”, wyraża się per: fanatycy – ignoranci.
      Nie we wszystkim należy się doszukiwać kalek językowych. Sztaudynger napisał kiedyś, że: „Z lęku przed rusycyzmem wielu naszych braci nie mówi „kot się czai”, lecz „kot się herbaci”. Tych rusycyzmów boimy się szczególnie, pewnie za sprawą sytuacji geopolitycznej, która przytrafiła nam się z boskiego dowcipu (jak u Mleczki: A Polakom zrobię kawał i umieszczę ich pomiędzy Niemcami a Rosją).
      Kiedyś pisałam, że polonista tym się różni, że częściej korzysta ze słowników. Dodatkowo językoznawca, jak każdy inny badacz, posiada po prostu więcej narzędzi badawczych od „cywila”.
      Ale cieszę się, że się odezwałoś. Kimkolwiek jesteś :)

      Usuń
    2. I jak tu nie lubic Sztaudyngera? :)

      Usuń
    3. Oczywiście rozumiem, że fraszka to nie epopeja, ale dalej pozostaje moim ulubionym gatunkiem. Maestria.

      Usuń

Prześlij komentarz