1783

Zuzia pakuje się do odlotu. Na dwa miesiące.

W domu bałagan: walizki, kołdry, robocze buty do stania przy taśmie, kosmetyki, ręczniki i ogólny szał. W tym szale Zośka - opętana z rozpaczy, płacząca w przedpokoju, przenosząca myszy tam i z powrotem. Ten, kto wymyślił teorię, że koty przywiązują się do miejsca, w życiu nie widział nawet koniuszka kociego ogona.

Noszę Zośkę na rękach, przytulam i przemawiam czule.
- Wróci, zobaczysz. Wróci. Gdzie by jej było lepiej niż w domu z tobą.
Zupełnie nie obchodzi jej to, co mówię. Pogrążona w rozpaczy wygłasza własne teorie i łka. To będzie trudny czas. Zwłaszcza że przed nami wyzwania stomatologiczne.

Zuzia rusza o 6:00.

Komentarze

  1. Nienawidzę wyjazdu bliskich beze mnie... Rozumiem Zośkę...Ja idę nawet dalej: jestem Karolem i wypieram, że taka osoba była ;)
    A kto Ciebie przytuli?

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam ten stan (kota), wystarczy wystawić walizy i histeria gotowa.
    W pokoju obok w hotelu ludziska mieli kota:) nawet przez moment pomyślałam, że szkoda, że Ferdka nie zabraliśmy, ale... jak sobie wyobraziłam 12 godz z kotem w samochodzie, to może jednak nie;) bo on bardzo nie lubi podróżować (nie ma dziwne, tylko do weta go wozimy;P).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje też nieporóżujące. Jedyną osobą, która się nadaje do tego typu rozrywki jest Zofija. Ale też nie podróżuje. Za karę.

      Usuń
  3. Behemoś też kocha człowieka i żyć bez niego nie może. Kiedy człowiek wyjeżdża, a potem wraca, natychmiast ma pełno rozmruczanego kota w ustach. Do miejsca. Taaaak. Nikt nie słyszał tego "miauuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu" dobiegającego zza zamykanych za wychodzącym człowiekiem drzwi"....
    Amelia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz