Dialogi na cztery nogi

Mam takiego pracownika, który doprowadza mnie do kompletnej rozwałki. To się podzielę.

Osoby:
prezesowa
MM

Miejsce akcji:
komunikator służbowy

Czas akcji:
w treści

MM                          (14:16) czy dalej trwa okupacja pokoju 209
prezesowa               (14:17) eeee?
MM                          (14:17) sorry, znaczy się Pani pokoju
MM                          (14:21) czy ja mógłbym przyjść w wtorek na około 9.30
prezesowa               (14:21) powiedz mi to w poniedziałek jeszcze, co?
prezesowa               (14:22) gdyż pamięć mam dobrą, tylko krótką
MM                          (14:22) a i owszem (ale to nie odnośnie pamięci)
prezesowa               (14:23) pozostanie to w sferze umowy dżentelmeńskiej pomiędzy nami
prezesowa               (14:23) czyli, jak będę chciała iść z tobą na kawę po godzinach, to musisz się zgodzić :D
MM                          (14:23) ma się rozumieć MRUKNĄŁ PROSIACZEK
prezesowa               (14:24) moją miłością jest Kłapounio
MM                          (14:26) ale z tego, co pamiętam, on miał ogonek przyciśnięty pinezką – taka mała perwersja
prezesowa               (14:31) niech ci będzie – moją miłością jest ten perwer Kłapouchy
prezesowa               (14:31) oraz jego pinezka
prezesowa               (14:31) a wiesz, że pinezka się pisze przez „S”?
prezesowa               (14:31) syf, nie?
MM                          (14:32) ale PLAMA (tom pokazał pineskę)
prezesowa               (14:33) e tam plama, to taka nietrafiona, moim zdaniem, innowacja komisji
prezesowa               (14:35) siedzą tam takie grubasy, których nikt nie kocha od dziesięcioleci i wymyślają
prezesowa               (14:35) bógwico
MM                          (14:38) ale za to brakuje tych gestów serdeczności i przemówień jak w danej egzekutywie (no kolego, załatwicie sprawę bo 
                                            tawariszcz Grudzie
ń liczy na was, albo witanie w progu drzwi z jednoczesnym uściskiem)
prezesowa               (14:38) z całuskiem z języczkiem, chciałeś powiedzieć
MM                          (14:40) tak słynny gest Honeckera i Breżniewa pamiętam z kronik
prezesowa               (14:42) czekaj, bo z powodu sprawy wagi państwowej (fryzjer po południu) zjadłam posiłek, nabyty w bufecie i coś mi wlazło w zęba, 
                                            co wydajnie utrudnia pisanie


W tym momencie dyskusja się przerwała, a po 40 sekundach rozpromieniony MM wpadł do mojego pokoju z wykałaczką oraz nicią dentystyczną. Nie muszę dodawać, że był z siebie bardzo dumny?

Komentarze