Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2018

2455

Wczoraj wydarzyła się rzecz straszna. Przyjechała do nas ciocia. Psy, powiadomione, że ciotka jedzie, wyczekiwały przy oknie tarasowym, uważnie wyglądając na drogę, czy to aby już. Gdy pojawiły się światła samochodu, zgodnie oszalały: biegały, skakały, szczekały i czekały. Ciotka weszła i WTEM! okazało się, że to jest ta ciotka, co usuwa psom guzy z ogonów. Lesiek doznał frustracji. Z jednej strony pękł ze szczęścia, że oto gość, gościeczek, gościunio do nas zawitał i będzie można okazać mu mnóstwo uwielbienia, ale jednak z drugiej... przestępca! Sadysta! Okrutnik! Co czynić?! Na wszelki wypadek Lesiek dokonał kompilacji zachowań, czyli szalał ze szczęścia, bo gościunio, równocześnie obszczekując mściwie okrutnika. Nie wiedział jeszcze, biedaczyna, że lokalna sadystka przybyła właśnie do niego! Z wrażenia i ambiwalencji uczuć nie zauważył nawet, gdy został zaszczepiony, ale kiedy pojął ciężar tego wydarzenia, popadł w histerię objawiającą się przewracaniem psa na podłogę i gryzieni

2454

Z Hanką jest zabawa na sto dwa. Którędy ta małpa opuszcza obecnie posiadłość - nie wiadomo. A trzeba dziewczynie przyznać, że jest wytrwała, jak mało kto. My jedną dziurę zabezpieczymy, Hanka następne dwie wygospodaruje. I tak w nieskończoność, a przynajmniej do wiosny, kiedy stary płot polegnie, a nowy zniszczy Hance życie. Bezustannie przedsięwzięźmamy różne ekspedycje ratunkowe i szukamy cholery po całej wsi. Ostatnio udział bierze również pies tropiący marki Lesiek, z którym przy boku zawsze szanse wzrastają. Bo nie za każdym razem się zdarza, że obława natyka się na zbiega, oj nie. A czasami zbieg wręcz kręci sobie powróz na szyję poprzez wychynięcie z ciemności, siedemnaście radosnych podskoków i odwrót w galopie - szukaj wiatru w polu. Wczoraj przegięła. Wszyscy mianowicie udali się na szybkie siku przed snem i Hanka tak szybko biegła, aż zbiegła. A tu zima akurat, chwycił mróz i śnieg nieomal spadł, dwudziesta trzecia za nami, wykąpany Prezes w piżamie przed nami. Musiał si

2453

Wysłuchawszy opowieści rozwodowych mojej koleżanki (rodem z horroru klasy B, nie miałam pojęcia, że takie zachowania istnieją) po raz enty dochodzę do wniosku, że ze mną to KAŻDY chciałby się rozwodzić. Bo ja uważam, że święty spokój to jest wartość ponad wszystkie inne. Że można żreć suchy chleb dla konia, byle nie trzeba było przegryzać go Relanium. I przypomniało mi się natychmiast, jak to dzieliłam z byłym mężem skromny mająteczek, z którego NIC mu się nie należało, ale na pytanie, co to niby jest moje, odpowiedziałam, że ja nic nie chcę, poza pralką automatyczną marki Rosa z góry otwieraną, gdyż mam małe dziecko szczające w pieluchy i marzę, by ich nie prać w rękach. Wrzątek szkodzi naskórkowi. Ale - dodałam - nieobsesyjnie. (Chcę, bo szkodzi zdecydowanie). I jeśli nie można, to nie ma problemu, będę w rękach prała, byle nie przegryzać rzeczonym Relanium. Co prawda małżonek (były) zamachnął się nawet na wynajmowane przez nas naonczas mieszkanie, lecz mnie wciąż przyświecała ww.

2452

Obraz
Dzisiejsza audycja zawiera lokowanie produktu. I to jakiego! Zaczęło się od mojego myślenia o mamie, która przez ostatnie pół roku wiele przeszła i nie były to przejścia przyjemne. Guz, badania, niekończące się wizyty w gabinetach lekarskich, potem diagnoza - rak, amputacja, komplikacje pooperacyjne, wreszcie terapia onkologiczna, a i to nie bez problemów, bo obarczone możliwymi skutkami ubocznymi w postaci całkowitej utraty wzroku. Mama zachowuje w tym wszystkim podziwu godną pogodę ducha. Rodzice spędzają teraz wspólnie mnóstwo czasu, ponieważ musieli przedefiniować całe swoje życie, podporządkowując je maminemu leczeniu oraz ograniczeniu sprawności, co zmusiło tatę np. do porannego wstawania, choć zarzekał się, że po 56 latach pracy nie ma takiej siły, która podniesie go z łóżka przed dziewiątą. Siłą tą okazała się miłość, więc tatko wstaje o poranku sinym i nieogolony (!!!) leci na targ po jajka. W każdym razie pomyślałam sobie, że chciałabym, aby mamę spotkało dla odmiany coś