Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2011

Dyskusja esemesowa pomiędzy matką a córką

Córka Czuję się, jakby mnie ktoś przeżuł i wypluł. Matka Infekcja, tak? Córka Nieżyt nosa. Matka Ładne słowo taki nieżyt. Córka Słowo ładne, wydzielina z nosa mniej. Matka Lepsza z nosa wydzielina niż we włosach Twych plwocina*! Córka Miła Twoja rymowanka. Ubliżanie już od ranka. Dla córeczki takie słowa – recepta na wagary gotowa. Plwocina, plwociną, a tu jednorożce giną. Matka (musi mieć ostatnie słowo) Kocham Cię. Nieodrodnaś! * No przepraszam… Uwielbiam słowo „plwocina”. Niebywałe wprost. Nie wiązać z desygnatem.

Pani Kiciu, czy jest taka możliwość, aby mnie Pani nieco pobudziła dożycia?

Obraz
Ależ naturalnie! I bynajmniej nie kopniakiem w tyłek. Cholera, po wszystkim najbardziej będę tęskniła za Monią. Kocham ją.

W sytuacjach stresowych produkuję pożywienie na kilogramy

Należę bowiem do osób, które nie potrafią pozostawać w bezczynności. Z zajętymi rękami lepiej mi się myśli. W związku z powyższym dokonałam dziś zakupów spożywczych (uwaga! za 100 zł! akcja „O” wdrożona) i wyprodukowałam sześć obiadów. Mogłabym z posiadanych produktów wyprodukować również siódmy (na piątek), ale się powstrzymałam, żeby ewentualnie zająć czymś ręce w tygodniu. Efektem działań macoszych firmy jest przekarmienie mojej rodziny. Chciałam tutaj podkreślić, że ja się umiem zorganizować, bo te 100 zł starczyło jeszcze na bieżące zakupy żywieniowe poza ciepłymi posiłkami oraz wino. Za 9,99. I na pewno będzie dobre, już tam się nie bójcie. Prezesa doprowadzam do regularnego szału straszeniem ubóstwem. Zacisnęłam kościste paluchy wokół jego portfela i nie puszczam, co powoduje u niego odruchy histeryczne. Nie ma! Dopóki czegoś nie wymyślę i nie zapewnię rodzinie regularnych przyzwoitych dochodów z mojej pracy, nikt tu złotówki nie wyda bez mojej wiedzy. Koniec i bomba. Tak na

Telegram

Szukam pracy. STOP. Może być ciężka i taka, w której inni się poddali. STOP. Lubię wyzwania. STOP. PS Matka Poczta okazała się niestety złą macochą z bajki o królewnie Śnieżce.

Kto tam żądny kocich aktualności??? Voila!

Na co mi przyszło, biednej sierocie? Znosić bez przerwy kaprysy kocie! I doprowadzać na skraj ruiny budżet niewielkiej, lecz MEJ, rodziny! Każdy poranek – wyzwanie nowe, koty do tego są wszak gotowe. Pokarm z Royala to jest policzek dla kulturalnych panien kociczek. Dziś jemy tylko wołowe serce, a świeże zdobyć – trudne to wielce! Jutro to serce już się nie nada. Tak mi Tusieńka świtem powiada. Jutro być może coś z wieprzowiny, nad sercem bowiem stroimy miny. A może przysmak z półki Whiskasa będzie jak znalazł i pierwsza klasa? A może chrupek pana Winstona? Może myśl jakaś inna, szalona? Może coś z drobiu? A może rybka? Decyzja w sprawie nie będzie szybka. I mało tego! Wszakże wyzwaniem będzie posiłku tego podanie! Bowiem jedzenie w kocim „karmniku” trudności stwarzać może bez liku. Jemy w łazience, na parapecie, co na to, Państwo Drodzy, powiecie? Może „paciaję” podamy z ręki? Takie mam teraz za karę męki. A na dokładkę jeszcze kroplówka. Od tych kroplówek boli mnie główka. Pl

Dzisiejszą notkę sponsorują literki B i D

W wolnej chwili zajrzyjcie na blog mojej koleżanki , współzałożycielki Klubu Gospodyń Miejskich. Tylko nie na głodniaka. Z czystym sumieniem polecam, również osobom spoza Śląska, bo autorka podróżuje, więc pisze o tym, co zjadła zarówno na miejscu, jak i „w świecie”. No i sama trochę gotuje. A oprócz tego ostatnio oszalała przetworniczo. PS Papryczka była pyszna. Słoiczek zwrócę.

Korekta

Ups. W poprzedniej notce mialo być: „Otrzymuje smsy o treści”. A nie – maile ;o) Redakcja przeprasza wszystkich zainteresowanych.

Nieuchronny rozwój

Prezes jest pracownikiem w 100licy zaledwie od dni siedmiu, a już otrzymuje maile o treści: „Miałam cesarkę, brzuch trochę mnie boli, ale obie z Alicją czujemy się dobrze”. Drodzy Czytelnicy! Szykuje się ślub! Wyjdę za niego, bo w chwili obecnej nie mam nawet jak się z nim rozwieść!

Zmiany, zmiany

Prezes został wielkim kierownikiem w swojej centrali. Można więc go często spotkać w 100licy. Np. teraz. Wyliczyłam mu, że jego utrzymanie na obczyźnie kosztowalo nas dziś 7 zł. Puści nas z torbami, ot co! I każe mi rozmawiać ze sobą przez skejpa. A potem się śmieje z mojego wyglądu. Rozważam wymianę zamków.