Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2015

2151

Zasadziliśmy orzech. Jeśli, oczywiście, rozumiecie, o co mi chodzi. Orzech na razie jest malutki, ale głęboko wierzę, że urośnie wielki i będzie mi szumiał, cały czas mając coś do powiedzenia. Widzę go z okna sypialni, więc rzucam okiem, gdy tylko tam jestem. Nawet wtedy, kiedy akurat ciemno. Chodzi o to, żeby wiedział, że się nim interesuję. Nawet teraz. Orzech ma bowiem wiele wspólnego z miękkim, jasnym kocykiem we wzorek z odciśniętych, brązowych, kocich łapek. W końcu nie można mieć do nikogo pretensji, że zabrał ze sobą mienie, z którym przybył. W fabryce tyle roboty, że - jak w kawale - zaczynam biegać w kółko z pustymi taczkami, bo nie mam kiedy ładować. Rozpaczliwie potrzebuję więcej pracowników, ale nie żyję złudzeniami. Przysposobiłam sobie uśmiechniętą młodą damę z zupełnie innej części budynku, a ona ochoczo włącza się w niesienie kaganka oświaty. Gdzieś w środku głowy modlę się, żeby mi ktoś tej dziewczyny nie odebrał, bo koniec. W efekcie nie mam zbyt wiele czasu na

2150

Obraz
- CHYBA NIE POWINIENEM TEGO ROBIĆ... Zza pleców Śmierci dobiegł tłumiony chichocik. I stukanie kopytem. Kiedy Śmierć się obrócił, Pimpuś z uwagą patrzył w niebo. Z uwagą i napięciem. Najwyraźniej nie słyszał niczego. Śmierć wzruszył ramionami, pochylił się i przykładając kościstą dłoń do kaptura, dodał konfidencjonalnym szeptem: - KAŻDY MA PRAWO DO MAŁEJ SŁABOŚCI. Para lazurowych oczu przyglądała mu się z zaciekawieniem. Jedno było trochę bardziej zielone - na pamiątkę. Gdzieś tam, w zupełnie innej czasoprzestrzeni, ciepła dłoń wciąż jeszcze gładziła miękkie futerko, ale Czesiu skądś wiedział, że do następnego spotkania trzeba będzie trochę poczekać. - Miau? - NIE PRAKTYKUJEMY. ALE WŁAŚCIWIE... BIERZ. Delikatny nosek wsunął się pod jasny kocyk we wzorek z odciśniętych, brązowych, kocich łapek. Miękka tkanina przesunęła się po łebku i wylądowała na plecach. - Miau. - TO IDZIEMY. - Miau? - DA SOBIE RADĘ. I poszli. Podobno wyglądali zabawnie: wielki koń, kostyczny Śmierć i m

2149

Dobrzy, Kochani Ludzie! Dziękuję Wam. Za czytanie, za dobre słowo, za to, że o nas myślicie, trzymacie kciuki. Bardzo nam to potrzebne. Z Czesiem jest źle. Przestał jeść, a jest taki chudziutki i osłabiony, że kości mu sterczą na wszystkie strony. Siedzi na środku hallu, rozgorączkowany, kiwa się bezwolnie. Gdy go ujrzałam po powrocie z pracy, pękło mi serce. Przypomniałam sobie Tusieńkę, której nie chciałam wypuścić, bo nie potrafiłam wyobrazić sobie życia bez niej. I tak trzymałam ją z całej siły. - Zjedz chrupeczka - mówiłam i podawałam jej do pyszczka, a ona, bezsilna już zupełnie, jadła. I patrzyła na mnie z miłością, a ja trzymałam ją coraz mocniej. Aż do chwili, gdy zrozumiałam, jaka to podłość. I pozwoliłam jej odejść. Widok jej maleńkiego, wychudzonego, osłabionego ciałka na stole w lecznicy nie opuścił mnie do dziś. Wierzę, że gdzieś na mnie czeka. Tam się spotkamy. Dziś w Cześku zobaczyłam moją Tusieńkę. Kruchą, niemal przezroczystą, żyjącą siłą woli. I coś we mnie p

2148

Obraz
Antybiotyk. Steryd. Witaminy. Sodu chlorek. Lek przeciwzapalny. Osłona wątroby. Preparat niwelujący szczawiany z karmy. Glukoza. Probiotyk. Przy jednym się zgubiłam, nie wiem, co to jest. Nie przepadam za robieniem kotom zastrzyków i kroplówek, ale robię, bo co? Czesiek nie jest fanem, jakoś znosi. Zaczął wczoraj wstawać. Trochę je. Siku. Kupa. Ufff... Przytulił się do Edka, Edek umył mu głowę. Wyszedł na wycieraczkę przed dom, poharatał pazurkami, przysiadł, żeby obwąchać świat. Słabiusieńki. Nerki ma mocno powiększone. Brzuch łysy po USG. Łapa po utaczaniu krwi. Małomówny. Zawsze wiemy, kiedy coś mu dolega, bo milknie. Normalnie pyszczek się zamyka - wymowny taki, obgadajmy to. Przytula się do nas, do kotów. Głaszczemy, miziamy, nosimy, otulamy kocykiem, pozwalamy na wszystko, cokolwiek zechce. Zanosimy do łóżka, żeby z nami spał, ale nie. Przenosi się do swojego koszyczka albo przykrywa kocykiem na kanapie. Przed chwileczką dzwoniła pani doktor. Mamy chyba niewiarygo

2147

Czesław jest bardzo chory. Prawdopodobnie to niechlubny ciąg dalszy poprzedniej infekcji z przytupem. Tym razem wysiadły nerki i stawy. Przesyłanie dobrej energii jest nie od rzeczy. Mnie także, bo jestem całkiem przyzwoicie opuchnięta od beczenia.

2146

Miałam napisać coś zupełnie innego, ale trudno było się oprzeć. Koleżanka mi podrzuciła, a prawie już zapomniałam o tym filmiku. Nie - żebym żywiła jakieś ciepłe uczucia do Giertycha, bo jest wręcz przeciwnie. Szczególnie z powodu gimnazjów i pomysłu dotyczącego Brzechwy. Oraz kilku innych. Ale trzeba przyznać, że po mistrzowsku i z humorem obnażył pisowskie kłamstwa. Które poddaję pod rozwagę wszystkim głoszącym, ile to dobrego zrobił dla kraju rząd PiS w czasie zaledwie 16. miesięcy. Nie wierzcie. Sprawdźcie, jak głosowali. Te informacje są dostępne w Internecie. Dobrej zabawy życzę.

2145

Obraz
My tu sobie pitu-pitu, a dziecko rośnie. Ja jestem matką chrzestną, to mam zobowiązania, do których należy m.in. popisywanie się. Więc proszę bardzo. Wcześniaczek. Lat cztery z hakiem. Aniołeczek, nie? A figę! Diabeł wcielony, dziecko szatana. Uwielbia łamigłówki intelektualne, sadzi takie teksty, że mdlejemy, czyni rozpierduchę bez litości oraz jest podejrzewany o wstępną umiejętność czytania, czym doprowadza nas do zastygania w szlachetnej pozie żony Lota. Poza tym ma się ochotę zamordować go rozgrzanym do czerwoności prętem. - Czy ty się może będziesz kąpał, szatanie? - Zapytuję w trakcie wizyty weekendowej. - Będę - odpowiada radośnie i dumnie, wprawiając własną matkę w osłupienie, ponieważ zwyczajowo wrzeszczy: "Nie! Chcę cuchnąć!!!". - Znakomicie. Prysznic na dole czy wanna na pięterku? - Wanna na pięterku! - Jakieś kosmetyki do tego celu pan posiada? - Nie wziąłem. Chcę żel. Tylko żeby był męski! - W takim razie bądź uprzejmy wyłudzi

2144

A imię jej (21) czterdzieści i cztery! Jest propeler w narodzie. Ja tu sobie spokojnie siedzę, aż nagle patrzę, a Wy natłukliście ponad 700 000 wejść! W dodatku przez rok i 9 miesięcy! Nie nadanżam za Wami, ludzie. Czasem to sobie myślę, że gdybym jakoś regularnie pisywała lub też i chytała się chodliwych tematów, tobyśta mi tu miliony wydeptali! Nie wiem czy jestem w stanie udźwignąć taką odpowiedzialność. Ja - blogerka niszowa*. Z sukcesów: po trzech miesiącach od przeprowadzki udało mi się wreszcie przerejestrować samochody i dołączyliśmy niniejszym do grona najgorszych kierowców w Polsce. Dziecko powiada, że wstyd się z tymi tablicami gdzieś pokazać. Ja to się cieszę - rozumiem, że nie będzie pożyczała. Jak pożycza, to oddaje z opróżnionym bakiem, co wyrównuje górą śmieci wewnątrz. Nie wiem doprawdy, gdzie to się wychowało. - Czy ty też miałaś w tym wieku takie śmietnisko w pokoju? - pyta Prezes, stojąc w drzwiach nory nieobecnej Zuzanny. - Bo ja nie miałem. - Czy ty, znając

2143

Straciwszy rachubę, kto z nami jeszcze mieszka, a kto już się wyprowadził, martwię się na zapas o zdrowie, życie i samopoczucie Zofii, gdy ta tymczasem słodko śpi w moim własnym łóżku, śniąc o kotlecie wielkości boiska do piłki nożnej. - Kici, kici, kici, Zosieńko - wołam stojąc w drzwiach wejściowych. Ostatnio widziałam Zośkę raźno maszerującą ku latyfundiom sąsiadów. W pomarańczowej obróżce, bo różową już zdążyła zgubić. Pewnie znowu się wciskała w jakąś dziurę. - Kici, kici, kici - powtarzam, mocniej opatulając się bluzą, bo biegun. - Miau - mówi ktoś przy mojej nodze. - Tak, Edusiu, jesteś bardzo grzeczny, że przychodzisz, gdy matka woła, ale szukamy Zosi - wzdycham zamykając drzwi. - Zieeeeew - przekazuje mi czarno-biały krokodyl, siedzący w kuchni przy miskach. I teraz, Kochani, mamy nowy problem. Zupełnie nie wiemy, ile mamy kotów. To ma się również w drugą stronę, bo kociniec sąsiadów zagląda nader chętnie.

2142

Nie zagłosuję przeciwko. Dość. Nie chcę już wybierać pomiędzy faszyzującą prawicą a... faszyzującą prawicą w rękawiczkach. Nie dam się straszyć, żeby zagłosować na PO, bo inaczej wygra PiS. Dość mam wciąż tych samych gąb od lat przyspawanych do koryta. To, jak będzie, zależy tylko od nas. Idź na wybory. Nie wykręcaj się wyjazdem, pogodą, opieką nad dziećmi i bolawą nóżką. Idź i oddaj głos ZA. Jeśli każdy z nas, którzy od lat mówimy i myślimy o zmianach, odda głos ZA, to te zmiany nastąpią. Pamiętaj - aby uzyskać efekt, MUSISZ wyjść ze strefy komfortu. Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. W tym roku mamy na kogo zagłosować. Nie dajmy sobie odebrać tej szansy. To mówiłam ja.

2141

Matka w gipsie*. Wszakże dawno nie było rannych w rodzinie... * Tak. Tak, owszem. Wywaliła się.

2140

Obraz
Szczęście wygląda tak: Wcześniej odbywało dziką, opętańczą galopadę po ogrodzie. Z Karolem, który dał się wkręcić. Wygląda to przekomicznie, zwłaszcza że obaj gnają z uniesionymi kitami. Ano... są u siebie i dobrze im z tym.

2139

Pewnie ostatni taki piękny weekend w tym roku. Koty mało się nie rozpadną ze szczęścia - drzwi na taras otwarte, wejściowe otwarte, można łazić wte i wewte do wypęku. Korzystają więc ochoczo, wyprawiając się do sąsiadów oraz eksplorując najdalsze rejony ogrodu. Prezes też korzysta: zasadził 22 tuje, ustalił z sąsiadem, gdzie jest dostawca, który przywiezie do domu krzaki ok. 1,2 m za 9 marnych złociszów sztuka. Weźmiemy ze 30, to będą ostatnie w tym sezonie. Wygląda na to, że jednak poprzedni właściciele trochę przeholowali z ilością lub po prostu chcieli je sadzić jedna przy drugiej. U nas metrowe odstępy - niech tam mają miejsce na rozrastanie się. Czekamy na gości. Na górze pościelone, dom posprzątany. Piorę jak szalona, bo wciąż nie mogę się wygrzebać spod góry brudnych łachów made by Zuzanna. Leci trzecia pralka, a zawartość dwóch poprzednich wygląda, jakby miała wyschnąć w słońcu przed zakończeniem kolejnego cyklu. Obudziłam się dziś o 5, nie wiedzieć czemu. Zeszłam na dół

2138

Obraz
Jadę sobie onegdaj spokojnie do fabryki, gdyż zrezygnowałam z prucia [1] autostradą, a tu... Na szczęście na drodze ograniczenie do czterdziestu, bo mnie zatchło [2]. O mało żem jakiejś przyszłości narodu nie rozjechała, co się tamtędy przemykała z tornistrem. - Oj - rzekłam sama do siebie ze swadą - nie spoczniemy nim dojdziemy. Jako rzekłam, tak uczyniłam. Dochodzenie zabrało trochę czasu, gdyż uporczywie nie chciano mi udostępnić miejsca do parkowania. Ale od czegóż lisi spryt! Wszak obok Biedra, więc się człowiek upchnął na miejsce postojowe z oznaczeniem "Parking wyłącznie dla klientów Biedronki i to do 30 minut, a jak nie ogarniasz zakupów w pół godziny, to cię odholujemy. Ciulu". Upchłam się, a następnie zbiegłam w kierunku całkowicie wprost przeciwnym, choć strach odrobinę, bo a nuż ciulu [3]. Posiadłszy zdjęcia, rzuciłam się do internetów i proszę. Ogród niewiniątek ! (Taaaaa, niewiniątek... no, może poza tą interakcją międzyrasową, ale i tak przypusz

2137

Obraz
Taka sytuacja. Czary mary, diabeł stary i... TADAAAAAM! Taka sytuacja. Oj, będzie się działo!