Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2019

2488

#jprdl Pojechałam z matką do lekarza. Ponieważ część czytelników jest tu od niedawna, zatem wyjaśniam, że matka ma prawie 80 lat, raka, radosne konsekwencje neurologiczne po udarze, a do tego jest prawie ślepa i musi gwiazdorzyć. Kombo. Podkreślam, że wszystkie dolegliwości są do zniesienia, poza gwiazdorzeniem. I teraz tak. U lekarza półtorej godziny obsuwy. Nie, nie na NFZ. Mnie głowa wybucha w kolejkach jakichkolwiek oraz jestem aspołeczna, dlatego kazałam mężowi pracować w korpo, żeby nam zapewniali prywatną opiekę medyczną, najlepiej taką, że nie muszę nawet rozmawiać z panią w rejestracji (serio, tak się da: umawiasz wizytę przez stronę, dostajesz sms z numerem gabinetu, a lekarz jest miły i pyta, czy życzę sobie zwolnienie, jeśli tak, to ile, a także czy chcę narkotyki. Zawsze chcę). To jest jego pierwszy warunek na rozmowach kwalifikacyjnych, tzn. mówi, że może ich olśniewać, ale jak nie mają pakietu medycznego, to żona przyjdzie negocjować stawkę, a tej usługi nie zamawia