Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2011

Nic w przyrodzie nie ginie

Za udział wzięli: MM prezesowa Miejsce akcji: kabinecik prezesowej Czas akcji: około południa MM : Przygotowałem na dziś historyjkę z życia wziętą. prezesowa : Dajesz, bracie. MM : Mój kumpel mówi do laski: – Nie bolą cię nogi? Ona mu na to: – Bolą, a co? A on (tu MM zerka mi w głąb czaszki): – Wcale mnie to nie dziwi, całą noc chodziłaś mi po głowie! Podsumowanie: jeden z najwytrwalszych wzdychulców, jakich w życiu znałam.

Cierpienia ciąg dalszy

Napiernicza mnie: - dziąsło, - policzek wewnątrz, - policzek na zewnątrz, - oczodół, - powieka (!!!). Żądam satysfakcji! Kto mi to uszył, pytam się?

Cierpię

I nie jest to bynajmniej cierpienie o wymiarze metafizycznym. Metafizyczne ma moja dentystka, którą pozostawiłam w samotności, aby przemyślała sobie, jak to się stało, że w moim zębie nr 7 – 2 zaistniała dziura jak Berlin. Wyglądała mi na taką, co to ma wyrzuty sumienia. No ja myślę. Nie wiem, czy już się kiedyś przyznałam, ale mam obsesję dentystyczną. Jako posiadaczka pełnego garnituru zębów własnych (za wyjątkiem dolnych ósemek, które mi po prostu nie wyrosły), nie potrafię pogodzić się z myślą, że któregokolwiek z nich może kiedyś zabraknąć. A tu niewykryta rzeczona dziura jak Berlin stała się punktem wyjścia do przemyśleń na temat. Mam 30 zębów (no bo te dwa, to wiadomo). Ktoś mi zrobił psikusa i może mi jednego zabraknąć. Nic nie zostało przesądzone. Muszę czekać. No to czekam. Czekanie może potrwać np. 3 lata. Czuję się podle. Jedynym plusem mojej dzisiejszej przygody stomatologicznej jest komentarz na temat paradontozy: nie posiadam. Podobno z moim podejściem higienicznym nie p

Dialogi „robocze”

Za udział biorą: prezesowa dyrektorka prezesowej Czas akcji: 8.00 Miejsce akcji: korytarz przed kabinecikiem prezesowej dyrektorka prezesowej: Szlag mnie zaraz trafi. Wyglądasz zdecydowanie za dobrze!!! prezesowa: Natychmiast utnę sobie głowę.