Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2008

Wścibstwo

Aniechto – kim jesteś? Tak pytam ze zwykłego, ludzkiego wścibstwa, bo zahasłowane. :o)

Podsumowując

Nie mogę powiedzieć – ludzkość odniosła się do mnie ciepło. Podpisałam wszystkiego z 10 pism przez 2 dni. Skądinąd wiem, że nie znaczy to, że nie pracowali. Po prostu odkładali na kupkę w oczekiwaniu na powrót szefów, wypychając jedynie to, co czekać nie mogło. Wobec powyższego myślę o wszystkich z dużym ładunkiem ciepła. Szefowie pewnie mniej, jak wrócą i to zobaczą. Jestem na etapie potężnego niechciejstwa. Mimo wszystko wzięłam udział w sprzątaniu tego chlewu i nawet sprokurowałam żurek z jajkiem, ziemniakiem i kiełbasą. A potem zadzwoniło Potomstwo, które z innymi bachorami przebywa na zewnątrz, oznajmiając, że jadą do centrum handlowego i tam zeżre. No i dobrze. Mam wrażenie, że jednak za mało czasu spędza z rówieśnikami. Pękłam i postanowiłam jednak przeczytać Harrego Pottera. Żeby nie było. Zanim zaczęłam się wypowiadać na temat Harlequinów, też najpierw przeczytałam. W dodatku cztery, żeby nie było gadania, że po jednym oceniać nie można. Więc jeśli idzie o Harrego, to oczywiśc

Przepracowani?

Ostatnio robię porażające rzeczy w pracy i zaczynam się niepokoić swoim stanem umysłu. Wyspowiadałam się z tego przed pracownikami, wywołując falę radości. Na szczęscie pocieszono mnie, że nie tylko ze mną jest tak źle. Parę dni temu wychodziłam z pracy, ciagle tocząc rozmowy przez komórkę. Spakowałam torebkę, przytrzymałam telefon ramieniem, zamknęłam drzwi, odeszłam kilka kroków i z nawyku spojrzałam, czy zabrałam ze sobą wszystko, co trzeba. Stwierdziwszy brak, powiedziałam do telefonu – do jednej z moich kierowniczek: - Poczekaj chwilę, muszę się wrócić. Zajrzałam do torebki i widzę, że nie zabrałam komórki. I zapadła taka krępująca cisza… Dziś, jak zawsze, zanim weszłam do swojego pokoju, wpadłam do moich dziewczyn na pogaduchy poranne. W pewnym momencie zakomunikowałam: - Moment, idę do siebie, odłożę graty i zaraz tu wrócę. Wyjęłam z torebki kluczyki od samochodu, stanęłam przed drzwiami i… naciskam na kluczyk, żeby otworzyć centralny zamek. Nie muszę wyznawać, że bez efektu? Dz

Ciiiiii…

Mówię do Was szeptem, bo jestem zakonspirowana. Wszyscy dyrektorzy i kierownicy oprócz mnie pojechali na dwudniową naradę i trafiło mi się najbardziej znienawidzone u nas zastępstwo – za szefa. Przekradłam się świtkiem (jeśli można mówić o jakimś świtku do jasnej cholery – leje enty dzień) do swojego pokoju i nawet radia nie włączam, może ktos pomyśli, że mnie nie ma. Wczoraj po południu zadzwoniła sekretarka: - Wszyscy pytają czy będziesz podpisywała korespondencję wychodzącą. - Powiedz im, że umarłam i jestem analfabetką. Wysłałam koło południa maila do moich kolegów i koleżanek kierowników w budynku: Moi drodzy! Zwracam się do was wszystkich z wielce uprzejmą prośbą, abyście postarali się wypchnąć wszystkie wymagające decyzji Szefa (któregokolwieka bądzia) sprawy dziś. Ponieważ Szefów, jak wiadomo, nie ma jutro i pojutrze. Jestem natomiast ja. I chciałabym jeszcze pożyć. Że nie wspomnę o świadczeniu pracy na rzecz Archiwum X. Będę zobowiązan. I oczywiście cała moja rodzina. Dwi

Niepokój

Obraz
Siedzącemu naprzeciw szefowi pokazuję brodą paczkę papierosów. Ten usmiecha się dwuznacznie i odpowiada: - Rozpalasz mnie… - Cha, cha, cha – reaguję – zabawne… Miło patrzeć, jak ewoluujesz językowo. A to wszystko dzięki mnie. Cha, cha, cha??? Naprawdę zaczynam się niepokoić. Żebym tylko nie musiała poszukać sobie nowej pracy.

Wtorek

- Czemu jesteś taka zmęczona? – zapytał w słuchwce głos Kryni Niespokojnej. No właśnie. Czemu? Dziś byłam na wycieczce. Zwiedziłam Pszczynę, Czechowice – Dziedzice i Skoczów. Niestety głównie samochodem i w tempie. Za to wykonałam trzy kontrole, które wypadły zadowalająco i jeszcze zdążyłam wrócić do pracy i ogarnąć burdel. A propos burdel. W mojej części Archiwum X jest zwyczaj używania tzw. teczek obiegowych. Teczka obiegowa jest kawałkiem brystolu, większym nieco od formatu 2 x A 4, złożonym na pół, z nadrukowanymi krateczkami. W teczkę wkłada się pismo, w krateczki wpisuje obieg pisma (skróty nazw komórek organizacyjnych), przychodzi goniec i z tym goni. U mnie w dziale jest specjalny stoliczek. Po jednej stronie stoliczka jest napis „kierownik”, a po drugiej „ekspedycja”. Ludzkość produkuje tony papieru i kładzie w teczkach na kupce „kierownik”. Potem przychodzę ja, przetwarzam ten burdel i po podpisaniu, odkładam na kupkę „ekspedycja”. A wszystko to piszę po to, żeby was poinform

Owszem, żyję

Ale koszmarnie jestem zmęczona. Nic mi się nie chce, nic. Zaraz zresztą przebiorę się w piżamę i zakopię się w piernaty. Z książką. Bo nie wiem, czy wiecie, ale nadeszła jesień. BU. PS Moja matka jest potworem. Dała mi w prezencie dwa słoiki powideł śliwkowych. Jeden już ordynarnie zeżarłam. Pyszne. Nie lubię przesłodzonych, a te są w sam raz. Powiedziałam jej wczoraj, że uważam jej czyny za haniebne. Dosłała następnych siedem słoików. Redakcjo!!! Pomóżcie!!!

Podróże kształcą

Redakcja uprzejmie prosi co wrażliwszych PT Czytelników o wysikanie się przed przeczytaniem tej notki. Wczorajszym popołudniem popracowym udałam się do mojego kuzyna, który w sytuacjach kryzysowych wspiera mnie farmakologicznie. Jak zwykle w takich sytuacjach, wywiązała się pomiędzy nami dyskusja na tematy różne. Zeszło na wtórny kretynizm społeczny. W walce o zaszczytne miejsce na podium bezwzględnie na czoło wybiły się trzy przypadki. MIEJSCE TRZECIE , medal brązowy, nagroda w postaci westchnień tłumu. Po dwóch dniach od zrealizowania recepty na Nystatynę (tabletka dopochwowa), w aptece ponownie pojawia się pacjentka i pyta: - Panie magistrze, te tabletki nie są zbyt skuteczne. A może można je stosować dopochwowo? Komentarz readkcji: dwa dni brała doustnie, bo przeczytała na opakowaniu tylko słowo „tabletka”. MIEJSCE DRUGIE , medal srebrny, nagroda w postaci chichotu i pojedynczych pisków. Do różnych produktów, w tym części leków, dołączany jest absorbent wilgoci w postaci granulatu

Motto dnia, ale może się rozwinąć na cały rok

Otrzymałam dziś rano od kolegi motto dnia. Niezwykle, trzeba przyznać, trafne. To wdróżmy! Gdy gazela budzi się o poranku wie, że musi biegać szybciej niż najszybszy lew, inaczej zostanie pożarta. Gdy rano budzi się lew – już wie, że musi biec szybciej niż najwolniejsza gazela, bo zdechnie z głodu. Nieważne czy jesteś gazelą, czy lwem - od rana musisz zapierdalać…” (Muhammed bin Raschid Al Maktum, szejk Dubaju.)

Ludzie listy piszą

Trzy podległe nam oddziały Archiwum X na początku kwietnia dostały polecenie, żeby wykonać pewną czynność. Jakoś im się nie chciało i, zapytane teraz o wnioski, wynikające z wykonania, odpowiedziały mi, żebym spadała. Odrobinkę się zirytowałam. Na tym tle wynikła korespondencja e-mailowa z jednym z podległych mi kierowników z miasta maryjnego. E-mail nr 1, napisany przez moją pracownicę (na moje polecenie) do wszystkich trzech kierowników: Witam! W związku z otrzymanymi informacjami, że testy XXX nie zostały przeprowadzone we wszystkich wytypowanych punktach, prosimy o przesłanie do jutra tj. do 16 września 2008 do godz. 12.00 wyjaśnień w ww. sprawie na adres Pani Kierownik moje-waterloo. z poważaniem, O. Dwie jednostki pospieszyły z wyjaśnieniami. Zaznaczam, że wyrobili się przed czasem (nietypowe), a wyjaśnienia są zadowalające (szok). W międzyczasie przedstawiłam problem Naczelnemu, który polecił wysłać pismo bezpośrednio do dyrektorów, podpisane przez niego. Tymczasem jednostka trz

Zofia

Obraz
Tak poza wszystkim Zofia uważa, że zakupy w sklepie IKEA są niezwykle twórcze. Nawet jeśli się nie uczestniczy W, a jedynie odczuwa skutki. Bo tego… Jak nas nie było w domu, jakiś bandyta zarwał półkę. Potem, w poczuciu właściwie spełnionego obowiązku, zapewne zasnął. A następnie wyglądał niewinnie. Z braku dowodów, świadczących o obecności na miejscu przestępstwa konkretnej osoby, chwilowo odstąpiono od stawiania zarzutów, z żalem pozostawiając w ww. sklepie kolejne 69,95 zł.

Starych zdjęć czar

Obraz
NIe wiem, jak wy, ale ja uwielbiam oglądać zdjęcia moich przodków. Pasjami. Te sepiowe, a potem czarno-białe. Te, na których piękni i młodzi, roześmiani albo poważni i srodzy. Uchylam wam rąbka tajemnicy. Szanowni Państwo: moi dziadkowie ze strony mamy – Zofia i Władysław. Oto jedno z moich ulubionych zdjęć. Są na nim tak piękni, że wprost wzroku nie mogę oderwać. Narzeczeni. Tu nadal spacerują, ale pora wyraźnie mniej letnia i na moje oko są już po ślubie. No i w końcu szczyt szczytów – zdjęcie ślubne. Po zdjęciu widać, że związek dziadków przechodził burzliwe chwile. Podejrzewana jest babcia. Obecnie moja mama przeżywa silną potrzebę przekazania potomnym pewnych rodzinnych wartości. Objawia się to pracą nad rodzinnymi albumami, które skrzętnie będą opisane co do zdjęciunia. Dobrze, dobrze – pamięć ludzka jest ulotna i krucha.

Z cyklu: ULUBIONE. Reklamy.

Co roku o tej samej porze, kiedy zaczyna się jesień, przed Auchan przy trasie średniowej pojawia się ta sama, wielka reklama. THUJE – 9,99 Tyle radości, a tylko dwie kalorie. Dziś – wracam ze spotkania w Gliwicach autostradą. A przy autostradzie gigantyczna reklama: KREMACJE Quo vadis?

Notkę tę B. poświęcam

Obraz
Przeczytawszy ostatnie zapiski teściowej doszłam do wniosku, że kiedy ona zamyka oczy ze strachu, ja robię zdjęcia. A że blog ten jest jednym z moich NAJ, postanowiłam się podzielić. No to proszę:

Dyskusje z Archiwum X

Osoby: prezesowa jeden z podległych prezesowej kierowników Czas akcji: 11.00 Miejsce akcji: internetowy komunikator służbowy prezesowa: Witam pana. kierownik: WItam panią kierownik! Co mógłbym dla pani zrobić? prezesowa: Piszę do pana, żeby się upewnić w pewnej sprawie. kierownik: Służę. prezesowa: Panie Tomku, pan będzie uprzejmy mi powiedzieć: czy ja tu jeszcze pracuję? Odnoszę wrażenie, że pan coś wie, czego ja nie wiem. kierownik: … prezesowa: Otóż cała korespondencja z pana działu kierowana jest imiennie do moich pracowników. Z pominięciem mnie. Czuję się wyautowana. Siedzę sobie w moim pokoiku, samotna i cicha, i nie wiem, co się dzieje. Jestem do wywalenia? kierownik: Ależ skąd, pani kierownik! Ja się poprawię. prezesowa: Z góry panu dziękuję. Idę się upić ze szczęścia, że to jednak nie to.

Chwilowo zamknięte

Jadę sobie na wycieczkę do Bielska-Białej i Cieszyna. No, dobra, nie do końca jest to wyjazd rozrywkowy, bo muszę przeprowadzić kilka kontroli. Ale ogólnie jest pozytywnie, bo słońce świeci i nie trzeba rozmawiać z dyrekcją. Tymczasem bądźcie umiarkowanie niegrzeczni i czekajcie na mnie wytrwale. Wracam pod wieczór. Pa pa.

Nieoczekiwany koniec lata

Donoszę uprzejmie, że Starsi Panowie mieli, jak zwykle, rację. Otóż dzisiejszej nocy niespodziewanie nadszedł nieoczekiwany koniec lata w postaci dramatycznej w wymowie burzy z piorunami oraz wiatru, który powziął postanowienie noworoczne urwania nam dachu. Sądzę, że jest to postanowienie o solidnych podstawach albowiem podejmuje (wiatr) działania systematyczne i uparte. Nie będę oryginalna w twierdzeniu, że ciemności zewnętrzne w chwili dzwonienia budzika są niesprzyjające do wstawania. Zwłaszcza, jak się łaziło w nocy, zamykało okna i wyciągało z gniazdek wtyczki. No dobra – Prezes łaził. Ale ja mu towarzyszyłam mentalnie. Tymczasem noc okazała się mimo wszystko twórcza albowiem wpadłam na pomysł, jak rozwiązać sytuację ze zwrotem 29,70 zł. Co tylko potwierdza teorię, że noce bywają płodne. Ze wszech miar. Poranek pod prysznicem takoż, gdyż doznałam olśnienia. Otóż zderzyły mi się w mózgu dwie w miarę żwawe o tej porze komórki, doprowadzając do uświadomienia, że mój szef urządza nara

Siedzę nad papierami wspólnoty

I szlag mnie jasny trafia. Albowiem ludzka chciwość i upierdliwość nie zna granic. Jedni państwo sprzedali jednej pani mieszkanie, a na koncie tego mieszkania we wspólnocie widnieje nadpłata w kwocie 29,70 zł. Tak właśnie. Nie pomyliłam się. Zaznaczam, że za mieszkanie wzięli ok. 120 000 zł (jest naprawdę niewielkie). I teraz, kiedy od transakcji upłynęło już kilka miesięcy, państwu się przypomniało. I one, te państwo, chcą swoje 29,70 zł z powrotem. I teraz z góry przepraszam za to, co zaraz powiem. Bo od kilku dni nic innego nie robię, tylko kopię w przepisach, czy te pieniądze można zwrócić i jak to zrobić poprawnie z punku widzenia prawnego. Więc uwaga: kurważ twoja mać!!! Chyba do nich zadzwonię i powiem im, że im dam te 3 dychy, niech psiakrew mają. W dodatku zaokrąglę o 30 goszy. Niech mają za fatygę. Z prywatnych własnych dam, bo porada prawna w tej sprawie będzie wspólnotę kosztowała znacznie więcej niż 3 dychy. PS Zaznaczam, że w literaturze znalazłam zaledwie 1 (słownie: jed

Co tu tak sam będę leżał

Obraz
PS Nie chcę być posądzona o stronniczość, ale gnojek jest naprawdę pocieszny. Poza tym Krynia jutro wraca ze szpitala, a ona uwielbia te zdjęcia. Niech ma.

Wyraźne oznaki

Godzina późna, oboje siedzimy w tych samych pozycjach w łóżku z książkami. Nagle z dołu dochodzi nas znany odgłos. - O! – nieoryginalnie zagaduje Prezes – Gąbka do nas idzie. - Yhy – odburkuję, bo właśnie moim bohaterom wszystko się zapętliło. - O! – zaczepia nadal Prezes – Gąbka przyszła. Rzeczywiście przyszła i położyła się na dywanie. Staram się nie wybić z transu. Akcja wre. - Słuchaj… – Prezes trąca mnie łokciem i kończy niepewnie – Gąbka wyszła… - Jak to wyszła? – w okamgnieniu przybywam z Getteim – Gąbka sobie poszła??? - Poszła – Prezes też nie wie, o co chodzi. Oboje pustym wzrokiem gapimy się w punkt, gdzie jeszcze przed momentem stały wystrój naszej sypialni dumnie prężył swe żółte, sprężyste ciało. - Coś jest na rzeczy – niepokoi się Prezes. - Wypadliśmy z łask. - I co teraz? - Pojęcia nie mam, trzeba będziesię podlizać albo co… Na szczęście po pięciu minutach gąbka do nas wraca, a po kolejnych dziesięciu przybywa druga. Zmęczona słusznym wysiłkiem Zofia wali się na dywan m

Podśpiewywanki

Prezes w samochodzie podśpiewuje pod nosem: „Każdego dnia dziękuję Bogu, że cię mam…”. - A cóż to za pioseneczka? – podpytuję nieśmiało. - To o tobie – Prezes robi świńskie oczka – ciągle sobie to śpiewam. - Żeby nie zapomnieć czy masz coś na sumieniu? - Na sumieniu??? Ależ skąd. - A więc sprawa się wyjaśniła – załatwiam sprawę jednym cięciem.

Pytanie mam

Bo tego… nie daje mi to spokoju. Kto jest z Minnesoty? A kto jest z Kartuz? A w ogóle, skąd jesteście? No niech się przedstawi ktoś, kto tu wpada cichaczem i nic nie gada. Ja was widzę w statystykach. Ale nie umiem przyporządkować do miejscowości. Magdusiu… daj spokój.

Goła baba pobudza lepiej niż kawa

Cóż za przewrotny tytuł, nieprawdaż? W dodatku mnie pobudza, ale o tym za chwilę, gdyz najpierw obowiązek, a potem zobowiązanie. Do Kryni wczoraj nie pojechałam, ponieważ moja prywatna infekcja rozwija się w tempie zastraszającym. Wożenie się do szpitala we dwie, tzn. za kierownicą waterloo i w integracji jej waterloo zdrowotne, nie jest koncepcją wszech czasów. Zwłaszcza, jak się jedzie na oddział, gdzie leży kupa bab chorych na płuca. W związku z tym zadzwoniłam, powiadomiłam i odpytałam. Najważniejsze – okazało się, że ten pobyt w szpitalu jest dla Kryni rzeczą wielce istotną, albowiem wreszcie ktoś ją do porządku przebada i może nawet zdiagnozuje. Tymczasem wiemy już, że wykluczono wszelkie schorzenia o bardzo nieprzyzwoitych nazwach (jak odma płucna czy inne tam rozedmy) i pozostano przy starej, sprawdzonej i zaprzyjaźnionej astmie. Przy okazji rozwiązaliśmy tajemnicę Kryninego chorowania na zapalenie płuc w środku lata – otóż w jej sytuacji każda infekcja poważnie zagraża zapalen

Chleba naszego powszedniego

Dziecina moja jedyna i najukochańsza powróciła z wojaży w sobotę i od ręki ustawiła wszystko na właściwym miejscu. Na początek oznajmiła, że nie ma w czym pójść na rozpoczęcie roku szkolnego. I nic to, że wspominałam o tym fakcie w czerwcu – zmieniły się priorytety oraz temperatura. W międzyczasie były co prawda wyprzedaże, ale oj tam. Koszt: 252,25 zł. Nastepnie krew z krwi mojej, kość z mojej kości opierdykała mnie w miejscu publicznym. Koszt:… jak to ująć delikatnie… i-ry-ta-cja. Już nie wspomnę o tym, że Mateczka na cito miała robiony kolejny zabieg w sobotę, bo się drastycznie pogorszyło. Koszt: jakieś 4 nowe siwe włosy. A propos – muszę iść do fryzjera. Koszt: 50 zł. Dwa lata temu kupiliśmy nowy monitor za jedyne 1.299,00 zł. Psuł się jak cholera od samego początku. Pański krzyż mieliśmy z naprawami gwarancyjnymi. I właśnie zakończyła się gwarancja. W tym dniu monitor szlag trafił z hukiem. Bez monitora nie razbieriosz. Koszt: 649,00 zł. Prezesowi przepaliła się karta kredytowa i