2321
Piesek Leszek uczestniczył w kolacji. Co prawda odrobinę mentalnie, bo nie dopuszczono go do stołu, ale jednak fakt jest faktem. Bacznie obserwował każdy kęs wędrujący pomiędzy talerzykiem a ustami ludzi. Był odrobinę zawiedziony - w końcu ostatnio jadł aż godzinę wcześniej i było rzeczą absolutnie oczywistą, że za chwilę zemdleje z głodu. Tymczasem ludzie zdawali się w ogóle tego nie zauważać! W pewnej chwili piesek Leszek dostrzegł, że na talerzu pozostała jedna kromka, którą nikt nie był zainteresowany. Pociągnął nosem i skonstatował, że mamy do czynienia z bułeczką, masłem i dżemem wiśniowym. Zasępił się srodze, jego brwi podskoczyły w niemej pretensji, a mars zmarszczył szlachetne czoło. Co robić?! Ludzie byli tak okrutni, że mogli nie zauważyć konającego z głodu psa! Przy tym, o czym piesek Leszek wiedział najlepiej, charakteryzował ich również całkowity brak rozsądku: potrafili wylać resztkę zupy! Wyrzucić do śmieci kawałek ziemniaka! A raz - o, Boże! - raz widział, jak pozb...