2404

Zauważyliście, że ostatnio przychodzę z notką tylko wtedy, gdy coś wyprowadzi mnie z równowagi? Swoja drogą - miło, że sytuacja występuje zaledwie raz w miesiącu (i nie jest związane z PMSem). Dziś, Drogie Państwo, wkurzyła mnie sprawa Avonu i oskarżeń byłej pracownicy. To zacznę od linka. Otóż co, mianowicie, my czytamy tu? Proszę:


Lawina nienawiści do Avonu ruszyła z takim impetem, że szkoda gadać. Mnie wpadł w oko ten wpis zanim Avon się do tego ustosunkował i od razu poczułam smród, ale powstrzymałam się od jakichkolwiek komentarzy, bo nie wszytko trzeba skomentować. Jednak kiedy ukazało się oficjalne stanowisko firmy, pomyślałam tylko: jakie to smutne, że można dowolnie kogoś obsmarować w Internecie i żadnej odpowiedzialności. Czyli ta sama refleksja, co zawsze.

Jaki fragment tekstu powinien zwrócić naszą uwagę przed poznaniem stanowiska Avonu? Ano takie dwa:
1. "Stało się to zanim onkolog wystawił mi zwolnienie",
2. "Informację o spotkaniu, w czasie którego miałam być zwolniona, dostałam czekając w szpitalu na biopsję".

Moi Drodzy - biopsję robi się w celach diagnostycznych. Zatem kiedy pani Frejkowska została zaproszona na spotkanie, nie wiedziała, że jest chora i nikt tego nie wiedział. Najprawdopodobniej zauważono zmianę w piersi i poddano dalszej diagnostyce. W związku z czym nie było możliwości, żeby w Avonie już wiedziano, że ma raka, bo nie wiedzieli tego nawet lekarze. Zmiana w piersi może okazać się włókniakiem, zwapnieniem (tu mniejsza szansa, bo pani Frejkowska wygląda na osobę młodą) i każdą inną formą, niekoniecznie złośliwą. Z tego też powodu lekarz nie wystawił zwolnienia - po prostu nie miał na co. Inna sprawą jest, że nawet przy raku onkolodzy nie wystawiają każdemu od razu zwolnień chorobowych. Nie zawsze sytuacja tego wymaga. W wielu przypadkach znacznie lepiej jest, gdy pacjent prowadzi normalną aktywność, bo wtedy ma zajęcie i nie myśli cały czas, że pora do trumny.

A potem, w naprawdę krótkim czasie, ukazało się stanowisko Avonu.


Ach! Czyli to nieprawda, że pani Frejkowska pracowała w Avonie?! Jakoś trudno mi uwierzyć, że nie miała świadomości zatrudnienia u pośrednika, wszak doskonale wie (chociaż się myli, bo nie 30, tylko 33), za ile dni zwolnienia lekarskiego płaci pracodawca. Trudno mi też uwierzyć, że nie wiedziała, że Avon nie poniesie żadnych kosztów związanych z jej chorobą (i już zaplanowała długoterminowe zwolnienie lekarskie - co na to lekarz prowadzący?), ponieważ jako zleceniodawca płaci za wykonaną usługę i jest mu wszystko jedno, kto ją wykonuje. Na tym właśnie polega outsourcing i nie będziemy tu dyskutować, czy to jest właściwa forma zatrudniania pracowników, bo nie tego dotyczy post. Chodzi tylko o to, że wszelkie zarzuty pani Frejkowskiej są chybione i wystawiają jej tylko opinię, jako pracownikowi. Niezbyt chlubną, niestety. Ja bym nie zatrudniła, choć oczywiście bardzo współczuję, jeśli faktycznie jest chora.

Dodatkowo mogę podejrzewać, chociaż nie mam absolutnej pewności, a jedynie wniosek ten podopowiada mi doświadczenie życiowe i znajomość rynku pracy, że pani Frejkowska w ogóle nie miała umowy o pracę, a jedynie zlecenie, ponieważ tak działa znakomita większość agencji pracy tymczasowej. Zatem kosztów zwolnienia lekarskiego nie poniósłby nikt i niech mnie jakiś kadrowiec / jakaś kadrowa wyprowadzi z błędu. Bo niby po co zatrudniano by na zlecenie? Ano m.in. po to, żeby nie płacić za urlopy i zwolnienia związane z chorobą. Kiedyś jeszcze była to kwestia składek do ZUS, ale od lat umowy zlecenia są "ozusowane", więc nie tędy droga.

Co tymczasem robi Avon, na którym, jak podejrzewam, pani Frejkowska usiłuje wymusić zatrudnienie? Czy milczy? Wypina się? Wydaje oświadczenie i olewa? Hmmm...


Pomimo faktu, że pani Frejkowska po prostu oczerniła firmę, ta nadal się stara jej pomóc. Mnie sie to podoba - jest bardzo spójne wizerunkowo i pokazuje ludzka twarz Avonu, który mógłby przeciwko zainteresowanej wytoczyć armatę. Zrozumcie, że żadna firma nie może przyjmować do pracy ludzi tylko dlatego, że są chorzy. Bo jeśli jedna osoba, to czemu nie 1000 kolejnych? Pani Frejkowska najwyraźniej nie sprostała oczekiwaniom rynku i jedyne, co wymyśliła w tej sytuacji, to jazda na złej opinii zleceniodawcy. (Trochę mi to przypomina jazdę na trumnach do urn wyborczych, ale oj tam). A może powinna po prostu poprosić o pomoc? Zwyczajnie, po ludzku, zgłosić się do fundacji prowadzonej przez Avon, opowiedzieć o swojej sytuacji życiowej i zapytać o możliwość wsparcia?

Zwróćcie uwagę, że Avon jej nie oczernia. Polityka firmy jest taka, że spotyka chorego człowieka i mu pomaga, a nie ocenia. Nie podoba Wam się to? Toście jeszcze na rynku pracy w dupę nie dostali!

Doktor House ma rację: ludzie kłamią. Bądźcie krytyczni czytając różne newsy, starajcie się docierać do faktów, powstrzymujcie konie swych emocji i pamiętajcie, że nie wszystko pomyślane ad hoc musi zostać upchnięte w przestrzeń wirtualną. Czasem warto chwilę zaczekać, wyjśc z psem (albo dzieckiem) na spacer, ugotować zupę albo obejrzeć komedię. A już najlepiej jest się parę godzin przespać. Przysłowie mawia, że ranek jest mądrzejszy od wieczora.

Pani Frejkowskiej życzę zdrowia i żeby wraz z nim przyszło opamiętanie. Stawanie się lepszym człowiekiem ma po prostu obiektywny sens.

Komentarze

  1. Ja jeszcze kamyczek dorzucę - bo nie rozumiem pierwszych dwóch linijek postu pani zwolnionej. Czyli co, ona dowiedziała się o raku później niż w Avonie? Ale wiem, czepiam się jak nietoperz muru.

    OdpowiedzUsuń
  2. warto jeszcze zauważyć, że to jazda bardzo przemyślana: uruchomiona DOKŁADNIE w chwili startu największej wizerunkowej imprezy pod rzeczonym hasłem. Przypadek? No cóż...
    Bardzo smutne, że ludzie są tak bezrefleksyjni i że ciągle jest tak, że winny może być tylko jeden - znaczy kapitalizm, firma, marka. Refleksja jest chyba na kartki :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jest opłacone :(

      Usuń
    2. ... też właśnie czas zwrócił moją uwagę - osoba przeciętna nie myśli zazwyczaj o takiej synchronizacji działania, wybrany dzień, wybrany temat...

      Usuń
  3. Jak tylko zobaczyłam ten post dziewczyny zapaliła mi się lampka dlaczego akurat w sobotę, w Dzień różowej wstążki to opisała i pomyślałam, że albo to konkurencja, albo jakiś niesmaczny żart. Ta druga pani, pani Grażyna bodajże pod każdym postem żali się, że została sama z chorobą i dzieckiem bez środków do życia po tylu latach pracy, a kiedy chciało jej pomóc odrzuciła ją. Naprawdę ta cała afera wydaje mi się podejrzana i nie do końca w nią wierzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo,w końcu ktos obiektywnie zabrał głos w tej sprawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie aspiruję do obiektywizmu, to raczej zupełnie subiektywna obserwacja FAKTÓW.

      Usuń
  5. Omijam takie posty, śmierdzą na kilometr, albo i na dwa. Zgadza się, jeśli ktoś pracuje w formie innej niż umowa o pracę, mianowania, powołania, czy wyznaczenia to... jakie chorobowe? no chyba żeby Pani ta prowadziła własną działalność gospodarczą jeszcze, ale nie... zlecenia nie dają podstawy do wypłaty wynagrodzenia za czas niezdolności do pracy z powodu choroby. Pomijając kwestię tego, że ta choroba już musi być, ewentualnie ktoś jest hospitalizowany w formie obligującej lekarza do wystawienia zwolnienia - faktycznie - najczęściej leży na jednym z oddziałów szpitalnych.

    Moją uwagę zwróciło "zatrudnienie" hm, zaczęłam się zastanawiać od kiedy konsultantki kosmetyczne (wpierw zastanawiałam się jaki etat może być w tej firmie - może pakowaczka, ale nie, bo tu dalej o sprzedaży) są zatrudniane? zwolnienie? tu też mi zamrugało coś nie tak, halo, coś się zmienił? no dobra, bawiłam się w to ponad 15 lat temu, no i na dodatek u konkurencji, ale zasady były prawie takie same... mniej sprzedajesz, mniej zarabiasz, bo Twoje wynagrodzenie to prowizja (procent) od sprzedaży. Może więc, myślę sobie, u jakiegoś dyrektora zatrudniona była, co to na swojej działalności prowadzi sprzedaż kosmetyków, a obrót ma taki, że bardziej mu się opłaca zapłacić wynagrodzenie niż typowo agencyjne umowy zlecenia podpisywać... no ale, zaraz jeszcze niespójności, które sama wymieniłaś pojawiły się... i cóż - kolejna ściema, poruchawa i wyłudzenie. Mam wrażenie, że bycie chorym na raka, od jakiegoś czasu, jest bardzo trendy i na czasie, takie medialne jest... życzę aby każdego z tych "chorych" ta choroba omijała szerokim łukiem, bo jest paskudna i straszna, życzę Pani Patrycji zdrowia, ale jeśli to zdrowie ma... to życzę jej trochę rozumu, aby zastanowiła się, co i kiedy firmuje własnym imieniem.
    Szczerze - jako pracodawca omijałabym ją szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. W 90% racja. Tylko pozostaje jeden wstydliwy fakt. Duże firmy właśnie po to zatrudniają ludzi poprzez agencje czasy tymczasowej, żeby się tym nie musieć martwić - chorobowe, zwolnienia i inne takie. I to akurat JEST ŚWIŃSTWO.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego napisałam, żeby pominąć tę sprawę w rozważaniach. Bo to już, jak mawiał Kipling, zupełnie inna historia.

      Usuń
  7. Wpis sponsorowany przez AVON, jak nic ! Zero obiektywizmu. Po pierwsze - czepliwość w stosunku do autorki posta, że nie zna prawa, a autorka wpisu tez go nie zna - składki na ubezpieczenie chorobowe z tytuły, którego można otrzymać wynagrodzenie chorobowe a potem kolejno zasiłek chorobowy - są DOBROWOLNE przy umowie zlecenia - wniosek nasuwa się sam - podejrzewam, że Pani Frejkowska nie była zgłoszona do tego ubezpieczenia. Po drugie - wielki cudowny AVON wyciągnął rękę - to było do przewidzenia, po takim ataku przez konsumentów, lawinie negatywnych komentarzy, tylko głupi postąpił by inaczej i wchodził w publiczną pyskówkę. Podejrzewam,, że poza internetem ta sprawa ma inny finał, a Pani Frejkowska, zmuszona jest do siedzenia cicho.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: dla pani Frejowskiej Avon nie był pracodawcą.
      Po drugie... a, nie - to już wyczerpało temat. Przecież może mieć żal do PRACODAWCY, bo z nim zawarła umowę. Tylko to nie byłoby medialne, prawda? W końcu jakaś tam agencja pracy tymczasowej Konik Garbusek nie sponsoruje pomocy dla osób chorych na raka, więc całość by nie stykała. Ojej.

      Usuń
    2. Ponieważ sama zatrudniana byłam przez podstawione agencje w Bardzo Bogatych Firmach (BBF) to wyjasniem, że nie jest tak jak piszesz, ze to agencja była pracodawcą. Agencja nie ma nic do powiedzenia. Agencje tego typu to lipa i wydmuszka. BBF, kiedy nie ma czystych etatów w danym dziale pisze maila do Pani X w agencji, z która na stałe ma umowe o współpracy, zeby agencja wystawiła papiery na zatrudnienie osoby Y, ktora wlasnie siedzi w BBF na krzesle i zaczyna już dziś prace. Papiery to tylko formalnośc, bo prace świadczy się w BBF, a agencji na oczy nie widzi. Decyzje o przedluzeniu pracy dostaje sie od swojej kierowniczki z BBF, z która co dzien widzi sie w pracy i ktora jest jedyna osoba wladna cie zatrudnic lub zwolnic. Więc Agencja Konik Garbusek zatrudniała by dalej zapewne ta dziewczynę, gdyby AVON podtrzymał jej zatrudnienie i nie poinformował agencji, ze dziewczyna jest juz im niepotrzebna, więc agencja zakończyła z nią współprace. Dlatego słusznie pisała, że to AVON ją tak naprawdę zwolnił. Inna sprawa czy przed czy po informacji o diagnozie. Ale nikomu nie zycze znalezienia sie w takiej sytuacji - diagnozy i koniecznosci operacyjnego lub długotrwałego leczenia bez zatrudnienia :-( Wiec wszystko jedno w którym momencie to było. Pewnie dziewczyna po usłyszeniu diagnozy probowała odwoływac sie do uczuć i współczucia swoich szefów, być może nic to nie dało, wiec napisała co napisała. Ale w jej sytuacji nie winię jej, cel był jak najbardziej słuszny. Twój za to sarkazm w ostatnim komentarzu zdecydowanie zbędny.

      Usuń
    3. Mój komentarz był odpowiedzią na anonimowe zarzucanie sponsorowania. Nie rozumiem, skąd przekonanie, że mam grzecznie siedzieć i przyjmować wszystkie, nawet chamskie uwagi.

      Kolejna sprawa to ocena pracownika przez usługobiorcę. Wytłumacz mi proszę, jak wyobrażasz sobie sytuację, że usługobiorca nie ma możliwości oceny świadczonej usługi. Ma brać cokolwiek los przyniesie i się cieszyć? Skąd ma się brać feedback dla faktycznego z punktu widzenia prawa pracodawcy? Już wszyscy wiemy, że cena pani Frejowskiej nie miała ona najmniejszego związku z domniemaną naówczas chorobą - wynikała z jakości pracy naszej bohaterki. Bo widzisz... ja byłam po drugiej stronie. I wcale nie jest tak, jak mówisz: że nie widzi się agencji czy że nie ma się na nic wpływu. Zasadniczo nikt przy zdrowych zmysłach nie pozbywa się zaangażowanego i wydajnego pracownika. Po co miałby to robić, bo nie rozumiem? Żeby dostać kolejną osobę, na wybór której nie ma najmniejszego wpływu, którą musi dopiero przeszkolić, nauczyć obowiązków? Wydaje Ci się, że po stronie zleceniodawcy występują ludzie pozbawieni mózgów? Jest zupełnie odwrotnie - dobrych pracowników odzyskuje się z APT i zatrudnia na etat. Świat nie jest czarno-biały, naprawdę. w wielkich firmach rządzą pieniądze, czyli przydatność i wydajność. Tak działa kapitalizm i nie musi nam się to podobać, ale ta część rozważań nie dotyczy przedmiotu dyskusji.

      Od początku pisałam, że bardzo współczuję, jeśli pani Frejowska rzeczywiście jest chora. Zastrzegłam też, że system oparty na APT nie będzie przedmiotem mojej notki, bo to zupełnie osobna dyskusja. Natomiast przekonanie, że pracownik zawsze jest dobry, a pracodawca zły, jest po prostu KURIOZALNE. Ludzie są najróżniejsi - po obu stronach.

      Usuń
    4. Ale o co chodzi z Twoim komentarzem teraz? Sytuacja byla jasna, kontrakt wygasał z końcem lipca, dziewczyna napisała, że z tym się liczyła, ale dostała decyzje o zwolnieniu przed tym terminem, plus diagnostyka = mega stres i przerażenie. Pisała, że miała tego świadomośc i liczyła jeszcze plus 30 dni ochrony. I strata tego była powodem jej wybuchu. Koniec dywagacji. Wszystko jest w jej wpisie. Po co te wykwity spekulacji i sugerowanie jej oszustwa.
      "Ocena pracownika przez usługobiorcę" - a co to ma do rzeczy w sytuacji, kiedy człowiek zostaje bez pracy, możliwości leczenia i operacji na NFZ. W dupie mam całą resztę, a szczególnie to, że w wielkich firmach rządza pieniądze kiedy zostajesz sama z taką diagnozą i wizją zapłaty 10 czy 15 tysięcy za wycięcie guza. I tym bardziej ponieważ w firmach rządzą pieniądze i bezduszny kapitalizm, to jeżeli komuś uda się w tym świecie zburzyć reguły korporacji i wyrwać ratunek dla siebie to ja tylko przyklasnę. Też byłam po drugiej stronie i to nie raz i za dużo widziałam jak takie firmy działają i może 30% z nich opiera się na takim idealistycznym i książkowym modelu oceny pracownika i jego przydatności o jakim piszesz. Pozostałe 70% nie ma z tym kompletnie nic wspólnego. Firmy takie jak AVON nie zbiednieją jak zaczną brać pod uwagę w polityce kadrowej czy przypadkiem owe 2 miesiące ujęte juz przecież w planie i w kontrakcie tej i innych podobnych dziewczyn nie zasługują na dotrzymanie. A jak firma tak bardzo podkreśla, że wspiera ludzi w tak traumatycznych chwilach jak leczenie raka tym bardziej powinna patrzeć nie tylko na słupki w excelu. Może to uratować komuś życie, nie wyimaginowanych kobiet na plakatach kampanii wizerunkowej, ale w realu. Bo życie pokazuje, że im bardziej korporacje chowają się za tak silnymi emocjonalnie przekazami, tym wiecej gówna znajdziesz w ich środku.

      Usuń
    5. Słuchaj... któraś z nas nie umie chyba czytać. Dziewczyna została zwolniona w maju, bo nie była wystarczająco wydajna. Kłamie, że w firmie wiedziano, jakoby miała raka - to bzdura i wynika z jej własnego wpisu: skoro o zwolnieniu dowiedziała się czekając na biopsję, to nikt nie wiedział, że ma raka, ponieważ nie było diagnozy. Nie chce mi się tego powtarzać, opisałam wszystko w notce. Ona pisze o 30 dniach w aspekcie chorobowego płaconego przez pracodawcę. O tym też wspomniałam - Avon nie zapłaciłby niczego, bo nie był pracodawcą. Możesz się upierać przy swojej wizji, ale ona nie ma wiele wspólnego z faktami.

      Druga absurdalna kwestia to pomysł o płaceniu. Nie wiem, skąd wzięłaś kwotę oraz pomysł, że musiałaby to sama zapłacić. Nie wiem również, skąd bierzesz dane o 30% firm opartych "na takim idealistycznym i książkowym modelu oceny pracownika i jego przydatności" oraz pozostałych 70% beznadziejnych. Są jakieś badania w tej kwestii? Z przyjemnością się z nimi zapoznam, mówię zupełnie serio. Jeśli natomiast nie ma - konfabulujesz. Jak w sprawie omawianej powyżej.

      Nie ma też czegoś takiego, jak "instytucja". Korporacje nie rosną na drzewach ani nie wykluwają się z jajek - takie brzydkie i bezduszne. Każda instytucja to ludzie i, jak to ludzie, miewa różne oblicza. Gdzieś na krańcach osi znajduje się doktor Judym i zwykły skurwysyn. Ale większość, jak to w życiu, reprezentuje typ mieszany o różnym poziomie wrażliwości. Żadne korpo nie ma wewnętrznego regulaminu "Jak się pozbyć chorego na raka w pięć minut". Zresztą Avon zaproponował Frejowskiej realną pomoc -ciekawe swoją drogą, czy przyjęła, skoro najpierw ich opluła. Zauważyłaś może, że w ogóle jej nie oceniali ani nie obrażali, tylko wyciągnęli rękę? Podejrzewam, że nie skorzystała. Przynajmniej mnie byłoby po czymś takim głupio.

      Chcesz widzieć świat łatwym w odbiorze, gdzie wiedzę o podziale na dobrych i złych wysysa się z mlekiem matki. Przykro mi, że burzę Twoją wizję. Niestety tak nie jest.

      Usuń
  8. A odnośnie umowy, to ja wyczytałam z jej wpisu, że miala kontrakt na czas określony, może miała nadzieję na przedłużenie, ale jeśli nawet nie, to wiedziała, że do końca lipca ma czas, a po jej rozwiązaniu liczyła na jeszcze 30 dni ochrony ubezpieczeniowej w zakresie ochrony zdrowia. Czyli zgodnie z przepisami. Może sądziła pierwotnie, że do końca lipca + 30 dni, to czas na diagnozy? A tu dostała z buta decyzje o wypowiedzeniu wcześniejszym i stąd jej rozpacz. Jak najbardziej zrozumiała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko gdybanie. Równie dobrze możemy założyć, że jest leniwa, z niczym sobie nie radzi i za wszelką cenę chce wykorzystać sytuację. Zapewne oba założenia są błędne. Proponuję rozmowę o faktach, a nie o wymysłach.

      PS Nie wiem, czy masz w tym zakresie orientację, ale ubezpieczenie zdrowotne można uzyskać w urzędzie pracy. A jeśli wyczerpie się tę drogę - w MOPSie. Dziewczyna nie musi się na tym znać, ale robi złe wrażenie, bo nie szuka rozwiązań, tylko strzela focha i zabiera się za oczernianie. Gdy tymczasem Internet na wyciagnięcie ręki. Czasem warto spróbować coś wyguglać zamiast obrzucać kogoś błotem na Facebooku.

      Usuń
    2. Znowu trudno mi polemizować, bo ja własnie staram sie trzymać tego co napisała dziewczyna w swoim wpisie, a tu dywagujesz o powodach nie przedłużenia jej umowy, co ma sie nijak do faktow. Co ma piernik do wiatraka? Miała umowe do końca lipca i na to liczyła plus 30 dni po. A dywagowac moge tylko o tym, ze byc moze w AVON miała dostep do prywatnej słuzby zdrowia w jakims pakiecie i tam liczyla na szybka i lepsza diagnoztyke i lekarzy niz gdyby musiala najpierw rejestrowac sie w UP a potem czekac na badania w przychodniach NFZ. I byc moze dlatego tak spanikowała, ze jej te 2 miesiace plus 30 odcięli. Oczywiscie jak dziewczyna dostaje taką diagnozę, to na pewno spokojnie analizuje sytuacje i zbiera papiery poświadczajace zatrudnienie i ustawia sie rano w kolejce w UP, nie mówiąc już, że w MOPS mloda dziewczyna będzie obsłużona bez zbędnej zwłoki :-). Nie rozumiem skąd takie dogryzanie jej, zamiast przyklasnąć, że udało jej się uniknąć twardego i bolesnego lądowania.

      Usuń
    3. Jak pisałam wyżej, dziewczyna nie liczyła na 30 dni po, tylko pisała o 30 dniach, w czasie których firma ponosi koszty zwolnienia lekarskiego. To nie ja dywaguję i kolejny raz powtarzam, że Avon nie był tu pracodawcą i nie poniósłby ŻADNYCH kosztów. To Ty dokładasz teorie o dostępie do prywatnej służby zdrowia (serio? pracownik z APT?) oraz gdybanie, że na coś liczyła. To Twoje wymysły, naprawdę. No, chyba że znasz dziewczynę i powiedziała Ci na co miała nadzieję, choć to się ma nijak do jej relacji pracowniczej z Avonem. Ja nie dogryzam, tylko nadal rozmawiam o FAKTACH. Doskonale rozumiem, że była przerażona - mam wielu znajomych żyjących po różnych diagnozach i - wyobraź sobie - też tak żyję. Spekulujesz, że nie dałaby rady przeanalizować sytuacji. Ale bez trudu dała radę polecieć na fejsa i obrzucić kogoś gównem, prawda? To wiele o niej mówi, czy Ci się to podoba, czy nie. Życie z chorobą jest bardzo trudne, szczególnie gdy jest nieuleczalna. Ale po pierwszym szoku, jeśli zwyczajnie chcesz żyć i w miarę normalnie funkcjonować, zwykle się ogarniasz, szukasz rozwiązań, prosisz o pomoc, walczysz. A jeżeli nie chcesz, to się poddajesz. Nie widzę tu miejsca na obrażanie innych. Jedynym, który w tej trudnej dla Frejowskiej sytuacji zachował się do rzeczy był... Avon. I, szczerze mówiąc, mam w dupie tę firmę, nie korzystam, nie poświęcam jej nawet jednej myśli (poza opisaną sytuacją, która zbombardowała mnie medialnie), ale trzeba przyznać, że albo mają tam ludzi z sercem, albo bardzo pozbieranych speców o wizerunku, bo wyszli zdecydowanie na plus.

      Mało kto ma skłonność do wyszukiwania faktów i analizowania ich. Ludzie lubią emocje, a te wyłączają rozum. Emocjonalny wpis Frejowskiej sprawił, że 90% (a może więcej) osób, które go przeczytały, pojechało na opozycji "nieszczęśliwy, wykorzystany pracownik" i "bezduszna, wstrętna korporacja". Ty też. Ale zawsze możesz spróbować ochłonąć.

      Usuń
  9. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz