2476

Co i rusz czytam w różnych miejscach (głównie na Facebooku) różne natchnione teksty. Ludzie, którzy je tam umieszczają, są przekonani o ich słuszności. Wydaje im się, że definiują świat, rozwój, duchowość. Po ostatnim poczułam potrzebę polemiki, ponieważ pod eleganckim płaszczykiem ugruntowuje w mózgach czytelników takie komunały, że cycki mi opadły - a i tak radość, że nie odpadły. Uwaga, będziemy znęcać się nad Pablem Nerudą.

"Powoli umiera ten, kto nie podróżuje, kto nie czyta, ten kto nie słucha muzyki, ten kto nie obserwuje".

Zacznę od tego, że każdy z nas powoli umiera. Serio. Jeśli pojmować życie jako wędrówkę z punku A do punktu B, gdzie każdy krok przybliża nas do celu - śmierci - to: tak. Otwierając oczy każdego dnia zbliżamy się nieuchronnie ku nicości. Są tacy, którzy wierzą, że ku bytowi idealnemu. Wolno im. Są tacy, którzy wierzą, że ku kolejnemu krokowi w drodze do samorozwoju. Wolno im. Są w końcu tacy, którzy uważają, że punkt B to trzaśnięcie drzwiami. I też im wolno. W stanie, w którym obecnie się znajdujemy, możemy stwierdzić ponad wszelką wątpliwość tylko jedno: KAŻDA SEKUNDA ZBLIŻA NAS DO ŚMIERCI. A potem się zobaczy. Albo nie.
Dojdziesz tam bez względu na pobieranie bodźców.

"Powoli umiera ten, kto niszczy swą miłość własną, ten kto znikąd nie chce przyjąć pomocy".

Umrą święci i skurwysyny. Królowie i niewolnicy. Piękni i brzydcy. Szczodrzy i zapatrzeni w siebie. Bluszcze i dęby. Śmierć to jedyna wartość, wobec której jesteśmy ABSOLUTNIE RÓWNI. Nie umrzesz lepiej będąc mecenasem sztuki, prezesem fundacji, miłosiernym samarytaninem. Umrzesz. Po prostu umrzesz. Jak każdy.

"Powoli umiera ten, kto staje się niewolnikiem przyzwyczajenia, ten kto odtwarza codziennie te same ścieżki, ten kto nigdy nie zmienia punktów odniesienia, ten kto nigdy nie zmienia koloru swojego ubioru, ten kto nigdy nie porozmawia z nieznajomym".

Identycznie umierają ci, którzy bez porannej kawy nie wyobrażają sobie rozpoczęcia dnia, jak ci, których każdym krokiem kieruje adrenalina (z tym, że ci drudzy statystycznie wcześniej). Umrzesz, gdy ci dobrze, spokojnie, bezpiecznie na utartych szlakach. Umrzesz, gdy każdego dnia mierzysz się z nieznanym. Umrzesz, choćbyś się zesrał i wisząc na linie nad tysiącmetrową przepaścią. Umierają ci, których postrzegamy, jako nudziarzy i ci z wiatrem we włosach i robakiem w dupie. Serio. Jeśli znacie kogoś, kto nie umarł, dajcie mi koniecznie znać.

"Powoli umiera ten, kto unika pasji i wielu emocji, które przywracają oczom blask i serca naprawiają. Powoli umiera ten, kto nie opuszcza swojego przylądka gdy jest nieszczęśliwy w miłości lub pracy, ten kto nie podejmuje ryzyka spełnienia swoich marzeń, ten kto chociaż raz w życiu nie odłożył na bok racjonalności".

Nie czuj się gorszy, gdy przedłożyłeś codzienny znój nad pogoń w nieznane za realizacją wydumanych ciągot. Nie czuj się gorszy, jeśli wstajesz każdego dnia i zasuwasz do roboty - czasem nudnej i niesatysfakcjonująco płatnej. Nie czuj się gorszy, gdy kasę na spływ Orinoko przeznaczyłeś na kredki, zeszyty i gry dla dzieciaków. Nie czuj się gorszy, gdy ci lepiej w wysiedzianym na kanapie miejscu przed telewizorem niż na karimacie w buszu. Nie czuj się gorszy, bo nie jesteś.

Jeśli pomyślicie, że życie jest jak papier toaletowy - absolutnie jednorazowego użytku - to tylko jedno ma sens i tylko jedno jest w tym wszystkim fajne: spędzić ten dany nam czas DOBRZE. Nie bądź chujem. To nieprawda, że trzeba czytać. Czytanie ma sens tylko wtedy, gdy książka zmienia człowieka w Tobie. Czasem wystarczy przeczytać jedną. Czasem i tysiąc nic nie zmieni. Możesz wertować księgi w nieskończoność i pozostać tym samym dupkiem, którym byłeś na początku.

Nie musicie biec. Możecie całe życie siedzieć. Nie staniecie się lepsi od samego biegania, choć oczywiście jest możliwość, że Wam to pomaga w myśleniu. Spróbujcie nie uważać, że istnieje nagroda i kara, a Pawłow był największym wynalazcą w dziejach ludzkości. Może coś czeka po drugiej stronie... a może nie. Czy nie warto zatem wykorzystać tej jedynej - być może - szansy na fajność? Możecie uważać, że istnieją gesty, których wykonanie zapewni Wam nagrodę, ale warto, byście brali pod uwagę, że nagroda (i kara) nie istnieje. Wtedy może pojawić się myśl, że szkoda lata. Szkoda się pierdolić.

Prawdziwe dobro w nas bierze się nie z potrzeby zasłużenia na nagrodę, tylko z tego, że bycie fajnym jest po prostu fajne. Bo druga szansa może się nie zdarzyć.
Każdego dnia wstaję rano, myję zęby, wyruszam w świat (nawet jeśli to niekoniecznie wiąże się z drogą, bo hołmofis) i staram się być dobrym człowiekim. Nie zawsze mi wychodzi. Bywa, że powiem komuś brzydkie słowo albo żeby mył nogi. Albo żeby się streszczał. Ale naprawdę się staram. Bardzo się staram.

Chcę wierzyć, że oglądając pejzaż przez ramię zobaczę kwiatki, a nie kupę gówna. Lubię kwiatki. Czasem można mieć w ogródku piękne kwiatki, nawet jeśli nigdy nie przekroczyło się granicy województwa, nie gnało, nie czytało, nie słuchało i nie widziało. Nie wszyscy są jednacy - powiedział święty Ignacy. Nie musicie być JACYŚ. Ale możecie być

FAJNI.

---

Notkę tę sponsorują okoliczni rolnicy, co właśnie zarzucili obornikiem. I wiecie co? Obornik jest fajny. Jeśli dożyję kolejnej wiosny, to będę stała w trawie z tym ulotnym drżeniem, łopotem i zachwytem nad wspinającym się kłosem.
Okazuje się, że gówno daje życie.

Więc nie wierzcie Marudzie.

Komentarze

  1. nie jestem taka cierpliwa jak Ty, te mądrości skwitowałam krócej - jeden się powymądrza a drugi to bierze za objawienie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio mam takie wrażenie, że wpycha się ludziom koncepcję: bez biegania jak szalony nie będziesz szczęśliwy. Szczęście jest w środku, na zewnątrz nie ma czego szukać.

      Usuń
  2. ja wyznaję motto: rób co chcesz
    nie wymyślił tego nikt sławny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie wymyśliła to moja babcia. Zawsze powtarzała mi: ja ci poradzę, rób, jak uważasz.

      I jest w tym głęboka mądrość.

      Usuń
  3. (1/4)Ale przecież te cytowane słowa są dokładnie o tym, o czym Autorka pisze, że nie są. Owszem, są tam niby podane jakieś aktywności w życiu człowieka, które miałyby nadawać temu życiu sens. Ale nie jest to wcale żaden katalog zamknięty, jak Autorka sugeruje. To tylko spis tych rzeczy, które są ważne dla autora cytatów. A sprowadzają się do tego samego - rób to, co jest dla Ciebie ważne, a wtedy nie będziesz czuł, że codziennie umierasz. Dla autora ważne jest czytanie i słuchanie muzyki, i cała reszta z tej listy (która zapewne dla niego samego nie jest przecież zamknięta), więc podaje to odbiorcy jako zwykły przykład. Niech każdy znajdzie w swoim życiu swoje odpowiedniki, nawet jeśli miałoby to być leżenie na kanapie. Właśnie dlatego, że każdy powoli umiera, więc szkoda czasu na robienie czegoś wbrew dobre. To nie jest żadna instrukcja - rób tylko to, co napisałem, bo w przeciwnym razie twoje życie nie będzie miało sensu. Tylko zwykłe przykłady na to, jak autor w swoim życiu realizuje zasadę "rób to, co uważasz". Czy to jest naprawdę takie trudne do właściwego zinterpretowania? Czytając inne wpisy na tym blogu nabieram coraz bardziej pewności, że ani to nie jest trudne, ani Autorka wcale nie zrozumiała tych słów źle. Czemu zatem mówi, że jest inaczej? Czemu po prostu nie zgodzi się z autorem cytowanych słów - z tą poprawną interpretacją, a nie jej własną, celowo przeinaczoną. Przecież te słowa są dokładnym potwierdzeniem tego, co ona pisze. Wtedy ten wpis byłby dokładnie taki sam. Skąd zatem to tworzenie powierzchownych interpretacji, opartych o dość prymitywne, bo literalne rozumienie cytatu? Skąd ta intelektualna nieuczciwość wobec czytelników i wobec siebie? Myślę, że można na to pytanie odpowiedzieć również na podstawie lektury bloga. Po pierwsze Autorka bardzo lubi nauczać, pouczać, wskazywać i przybierać ton mentorski. Po drugie bardzo lubi, gdy się ją wielbi i jest w stanie zrobić sporo, żeby to osiągnąć, nawet za cenę nieuczciwości wobec odbiorcy. Po trzecie tworzy sobie grupkę wzajemnej adoracji, właśnie po to, żeby miał kto ją wielbić. Najlepiej bezkrytycznie i bez zastrzeżeń - jako sporadyczny czytelnik nieraz miałem okazję zauważyć, że jakakolwiek krytyka - nie mówię o obrażaniu, ani nawet złośliwości, tylko o zwykłym grzecznym wskazaniu na błąd w logice - spotyka się ze zjadliwymi, często agresywnymi replikami nie mającymi związku z istotą tej krytyki, tylko z tym, że ktoś w ogóle miał czelność coś zasugerować Autorce. Żadnej dyskusji - tylko uwielbienie. Jest to tak daleko posunięte, że nawet kiedy jakiś czas temu ktoś wytknął Autorce ewidentny błąd gramatyczny, który każdy może sobie sprawdzić w słowniku i potwierdzić słuszność komentarza, to i tak się nasłuchał jazgotu grupki wsparcia, a na końcu dowiedział, że to wcale nie był błąd. Może u innych, ale nie u Autorki, która jest zbyt wspaniała na to, żeby robić byki. To nawet do tego się nie jest w stanie przyznać? W tym wpisie z kolei najpierw się przeinacza cytowane słowa, zrównując dla dodatkowego efektu z filozofią facebookową, żeby następnie się z nimi nie zgodzić, choć nie ma takiej potrzeby. Autorka gani facebookową mądrość, żeby przypomnieć, że prawda jest po jej stronie.

    OdpowiedzUsuń
  4. (2/4)Ewentualnie mamy tu znany schemat - jeśli ktoś powie lub wymyśli wcześniej niż ja to, czego mu zazdroszczę, to w odruchu obronnym udam, że zrozumiałam to inaczej. W ten sposób będę mogła powiedzieć dokładnie to samo, swoimi słowami, i zebrać pochwały za coś, co ktoś wymyślił przede mną. No bardzo sprytne. No ale sprzeciw jest tu przecież konieczny do przybrania ulubionego mentorskiego tonu. Następnie na tym tonie jadąc, można zagrać kilka efektownych bon motów, żeby uaktywnić grupę wsparcia i uzyskać uwielbienie, swoją działkę głasków, od których Autorka jest uzależniona. Tylko że, wracając do słów Autorki w tym wpisie, czy ona sama, robiąc w ten sposób, postępuje zgodnie z przedstawianą przez siebie filozofią? Wydaje mi się, że do wyznawania zasady "rób co uważasz" przede wszystkim potrzebna jest szczerość i uczciwość, wobec siebie i innych.

    OdpowiedzUsuń
  5. (3/4) Zdolność do przyznawania się do błędów i wyciągania z nich wniosków. I nienaciąganie rzeczywistości w taki sposób, żeby wyjść na najmądrzejszego, najpiękniejszego i zebrać swoją porcję uwielbienia. Człowiek uzależniony od pochlebców, próżny, nigdy nie będzie w stanie żyć, tak jak chce. Zamiast tego wpadnie w pułapkę swojego nie do końca szczerego wizerunku. I nigdy nie będzie mógł robić tego, co uważa - będzie za to musiał robić to, czego oczekują inni od takiego uwielbianego wyobrażenia Autorki. Nie będzie miał wyboru, bo on tego uwielbienia potrzebuje. Ale przede wszystkim chodzi o to, żeby nie stać w miejscu. Ten, kto robi w życiu to, co kocha - niezależnie od tego, czy jest to ratowanie świata, czy dłubanie patykiem w przydrożnej padlinie - zawsze będzie się rozwijał, uczył czegoś nowego. Zmieniał - w sposób zupełnie naturalny, a nie narzucony, przymuszony. Natomiast człowiek, który przyjmuje jedynie uwielbienie, ale żadnej krytyki, cały czas będzie stał w miejscu. Nie rozwinie swoich zalet, dobrych cech, umiejętności. Po co - już teraz jest tak zajebisty, że bardziej nie można i wszyscy go uwielbiają. To właśnie ktoś taki będzie umierał powoli. Stojąc w miejscu i fermentując i pęczniejąc samozadowoleniem. I bynajmniej nie w tym literalnym sensie obumierania komórek z każdą minutą.

    OdpowiedzUsuń
  6. (4/4) Oczywiście nie znam życia Autorki, piszę tu wyłącznie o twórczości z bloga. Styl pisania jest tu błyskotliwy, nieprzegadany, świadczy o wrodzonym talencie. Widać frajdę i radość z pisania, przyjemną lekkość, swobodę. Zwłaszcza we fragmentach na temat psów. Ale jest to jednocześnie twórczość, która nie ma szans na rozwój, stoi w miejscu, niczym nie zaskoczy. Widać to szczególnie we wpisach o charakterze filozoficznym. Ktoś tu powoli umiera jako Autor. No i dobrze, ma do tego pełne prawo. Każdy ma swój kawałek internetu, na którym robi to, co mu się podoba. Wlazłem tu w butach tylko dlatego, że mam przekonanie, że powodowała mną zwykła uczciwość. Chociaż pewnie sam sobie wmawiam. W każdym razie więcej nie będę i życzę powodzenia. Szczerze. Mimo tego, co napisałem, uważam, że ta lekkość i talent literacki to ewenement w przeróżnej twórczości internetowej - warto je cenić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze byłam fanką komentarzy dłuższych od notki. Super. Najbardziej podobają mi się dwa fragmenty:
    1. "nie zgodzi się z autorem cytowanych słów - z tą poprawną interpretacją, a nie jej własną",
    2. "powodowała mną zwykła uczciwość. Chociaż pewnie sam sobie wmawiam".
    Żółwik.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz