2484

Oglądam "Listę Schindlera". To już 25 lat, uwierzycie? 25 lat i zawsze te same emocje.

Ta scena, gdy Stern zapomina dokumentów i pakują go do pociągu. Nie ma mowy o tym, dokąd jedzie pociąg, ale my wiemy. To będzie krótka podróż, stacja docelowa - Płaszów.
Pociąg odjeżdża, kamera przenosi się do hali.
"Proszę opisać czytelnie swoje bagaże. Bagaże dojadą później".
W hali pracownicy sortują rzeczy. Przed nami piramida butów. Okularów. Przy stole siedzą mężczyźni i ważą. Złoto. Kamienie. Plomby z zębów. Przed nimi te wyrwane zęby z koronkami, góry zegarków, bransolet, obrączek. Ważą. Oglądają kamienie przez lupę. Znamy te piramidy. Wszyscy je widzieliśmy. Od dziesiątków lat jeździmy na obowiązkowe wycieczki. Ja byłam w chyba I klasie liceum. Nie wiem, jak Wy. Miałam 15 lat. Nigdy nie wróciłam. Wystarczyło.

Stern mówi: „Przepraszam, zapomniałem dokumentów. Jestem głupi”.
Schindler wściekle: „A co, jakbym przyjechał 15 minut później?!”.
W Ameryce może nie wiedzą, co. My wiemy.

W następnej scenie Żydzi w getcie stoją w kręgu i rozmawiają.
„Śniło mi się, że nie mam grosza i mieszkam w jednym pokoju z wieloma osobami. Obudziłem się, nie miałem grosza i mieszkałem w jednym pokoju z wieloma osobami”.
„Gorzej już nie będzie. Osiągnęliśmy dno”.
Ściska mi się serce. Jeszcze nie wiedzą. Dowiedzą się. O ile wcześniej nie umrą z głodu i od chorób. Albo od kuli, co i tak okaże się lepszą śmiercią.

Potem już scena z Płaszowa. W budowie. Kierująca budową inżynierka, Żydówka, krzyczy, że fundamenty pod barak są źle wylane. Że trzeba zburzyć i wylać jeszcze raz, bo się zawali. Dostaje kulę w łeb.
„Zburzyć i wylać jeszcze raz, tak, jak mówiła” - stwierdza nad parującym trupem Amon Göth, likwidator gett, zbrodniarz wojenny, ludobójca. Jeszcze nie wiemy, że dla rozrywki będzie przed kawą strzelał do więźniów z balkonu swojej willi. Kiedy go powieszono, miał zaledwie 38 lat. Głupi szczeniak, wyprodukowany przez system. Głupi, zły człowiek, nad którym popracowano, żeby myślał, że może. Żeby mu się wydawało, że jest jakaś krew czerwieńsza niż inna.

Opróżnianie getta.
Szpital. Lekarz rozgorączkowanymi dłońmi wkrapia truciznę do kieliszków na lekarstwa. Lekarka podaje je chorym. Wiedzą. Zabijają w akcie łaski, niech im Bóg błogosławi. Żeby odeszli w łóżkach. Bez bólu. Bez bicia. Bez zdychania w rowie, jak szmaty. Jak podludzie.

Na wzgórzu Schindler. Konno. Patrzy w dół na getto i zaczyna rozumieć, co się będzie działo. Mały cwaniaczek, który przyjechał do okupowanej Polski z jedną walizką, żeby zrobić wojenny interes, nagle staje się mężczyzną. Dołem, środkiem ulicy, wśród świszczących kul i krzyków, w tłumie przerażonych ludzi idzie jak pijana mała dziewczynka w czerwonym płaszczyku. Jedyny barwny punkt w czarno-białej perspektywie. Jeden z dwóch barwnych punktów w całym filmie. Dziecko i szabasowe świece. Rozpacz i nadzieja. Roma Ligocka. Czytałam jej książkę. Wiem, że przeżyła, żeby ją napisać.

A potem... Potem jest tylko gorzej.

---
Zawsze, gdy oglądam ten film, czas zamiera I wszystko wokół cichnie.

---
Teraz mieszkam 16 kilometrów od Tej Bramy, wiecie? 16 kilometrów drogą. W linii prostej pewnie z 10, nie więcej. Myślę, że tu w promieniu dziesiątków kilometrów na zawsze złączył się z ziemią pył z kominów. Może dlatego wszystko tak pięknie rośnie. Czasem przystaję i myślę o tym. Nie zadręczam się, to nie moja wina, po prostu myślę. Jesteśmy im winni pamięć. Jesteśmy ją winni sobie.


Mam też wiele przemyśleń na temat tego, jak To Miejsce powinno być urządzone. Że jest urządzone źle, za słabo, że idiotycznie niedoinwestowane. Że teraz mamy różne technologie, które powinno się zastosować. Multimedialne. Że ludzie powinni tam rzygać. Rzygać, płakać, mdleć i błagać, żeby ich wypuścić. I żeby MUSIELI patrzeć. I wcale nie jestem za tym, żeby jakoś szczególnie oszczędzać dzieci i wozić je tam po osiemnastce. Wcześniej wozić, żeby miały koszmary po takiej wycieczce. I żeby ją zapamiętały na zawsze. Na zawsze. Żeby o niej śniły w najtrudniejszych chwilach. Może by to trochę pomogło na to obecne zezwierzęcenie.

Co? Uważacie, że to przesadne okrucieństwo? Śmieszy mnie takie gadanie. Przesadne okrucieństwo to wychować pokolenie, które nie ma o niczym pojęcia.

---
Za kilka dni wypada 75. rocznica wyzwolenia obozu w Auschwitz.
Zatrzymajcie się na chwilę, by pomyśleć o nienawiści.
Nienawiść zaczyna się od słów.
Ważcie słowa.
Tyle na pewno może zrobić każdy.

Komentarze

  1. wiesz że jeszcze nie byłam w Oświęcimiu , jest bardzo daleko mnie ale nawet jak byłam gdzieś bliżej , wymyślałam różne historie by jednak nie jechać
    nie wiem czy kiedyś się w końcu odważę

    OdpowiedzUsuń
  2. och, jak bardzo tak!
    wszystko, co napisałaś!
    ja mam podobne przemyślenia na temat kierowców - każdego, absolutnie każdego kierowcę zabrałabym przed egzaminem na śmiertelny wypadek
    nie film, nie prezentację - na żywo! może tym wszystkim debilom, co wyprzedzają na trzeciego albo gnają na złamanie karku po 200 na godzinę w ciemności, noga zeszłaby z gazu
    i zapewniam, że to nie nienawiść przeze mnie przemawia, tylko doświadczenie

    nie jestem w stanie po raz drugi obejrzeć Tego Filmu

    OdpowiedzUsuń
  3. W Oświęcimiu byłam raz, jako nastolatka i wystarczy. Wrażenia nie zapomnę do końca życia.
    Po tym jak dowiedziałam się, że moja matka była w Ravensbruck czytałam każdą literaturę obozową, jaka mi wpadła w ręce. Dużo tego nie było, bo mnie szybko przerosło.
    Córce nastolatce podrzuciłam opowiadania Borowskiego, Nałkowską i Krall.
    - Mamo ja już wiem, więcej nie muszę, naprawdę
    Przejeżdżałyśmy blisko. Nie dałyśmy rady. Za duże emocje. Patrzę na zdjęcie bramy i sztywnieje mi kark.


    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam tam jako nastolaka, niewiele pamiętam....byłam tam dwa lata temu....tak mną wsztrząsnęło Nie ....to aż się wierzyć nie chce że człowiek człowiekowi Każdy powinien to zobaczyć, przeżyć. Mną to wtrząsneło. Bardzo. Widziałam rz, dotarło raz...więcej nie dam rady. Jak dali radę, Ci co przeżyli???






    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz