2501

Nie jest jakoś szczególnie źle.

Podłoga drewniana, a na niej legowisko. I buda. Buda też jest. Gdy wieje, mogę się tam schować, udeptać, udeptać, udeptać chodząc w kółko, a potem położyć się i patrzeć przez otwarte wejście. Przede mną jest krata, ale w sumie jakoś szczególnie mi to nie przeszkadza, bo i tak źle widzę. Właśnie odkryłem, że choroba oczu może mieć zalety! Kiedy je przymrużę, krata znika i mam wrażenie, że gdybym tylko zechciał, mógłbym biec przed siebie.

I głodny też nie jestem. Kasia, tarmosząc mnie za ucho, mówi, że przydałoby się trochę zrzucić. Ale nie jestem do końca przekonany, czy ona tak dobrze zna się na psiej urodzie. Jeśli się głębiej zastanowić, to jednak się nie zna. I na sztuce też nie. Kula, moi drodzy, kula jest figurą idealną. Każdy porządny pies o tym wie. No, więc na głowę mi nie kapie, mam kocyk, to pod niego włażę, a personel przychodzi i napełnia mi miski. Bo, wyobraźcie sobie, mam też obsługę! Tylko ze spacerami kiepsko i strasznie głośno, bo jest nas tu sporo. Normalnie… gdy tylko zapadam w drzemkę, zaraz jakiś matoł rozedrze pyska i po spaniu. A takie głupoty opowiadają, że byście nie uwierzyli.

Jestem psem, co nie? Czyli kumacie, że nie znam się na kalendarzu? W każdym razie Kasia opowiadała, że pierwszy raz trafiłem tutaj 5 lat temu. W sumie już niezbyt dobrze to pamiętam, ale podobno uznali, że byłem uwiązany na łańcuchu i gryzły mnie inne psy. Byłem wtedy młody, dziarski, więc znalazł jakiś człowiek, który powiedział, że może mnie zabrać. Teraz będzie takie trudne słowo: warzyszenie. 100 jest tych warzyszeniów. Nie bardzo wiem, co to znaczy, ale podobno one, te 100, pilnują, żeby pies miał lepiej. A wtedy jeszcze ich nie było i nie przypilnowali. Miało być dobrze, a wyszło, jak zawsze. Człowiek zabrał mnie do siebie, przypiął na łańcuch i powiedział, że jest robota do wykonania. Trzeba szczekać. Trzeba, to trzeba – szczekałem. Ale chyba za cicho czy coś, bo nie dawał mi jeść ani pić, no i budy nawet nie postawił. Był też groźny, bałem się go. Wtedy przyszło warzyszenie i mnie zabrało. Niegłupio, bo lokal już znałem.

Jakiś czas później znowu przyszli ludzie i powiedzieli, że mogą mnie zabrać. Tam to już było fajnie, tylko ciągle się przeprowadzaliśmy. Nie przeszkadzało mi to jakoś specjalnie, gdyby nie fakt, że któraś przeprowadzka zaprowadziła mnie z powrotem do boksu. Naprawdę tak jest, że istnieją domy, w których nie może mieszkać pies? Bo dla mnie taka rzecz jest po prostu nie do pomyślenia. Wtedy lepiej widziałem i trochę mi było smutno, że przez dziurę znów widzę kraty.

Gdy zjawił się trzeci człowiek, postanowiłem zrobić wszystko, żeby się już więcej nie przeprowadzać do kolejnych mieszkań, z których ostatnie znowu będzie budą za kratami. Nawet już nie myślałem o luksusie obsługi. Bardzo się starałem, nie gryzłem ich psa, a poza tym mieli dziecko. Dzieci są naprawdę fajne. Dużo biegają, krzyczą i można z nimi biegać. I krzyczeć. Raz tylko tak się rozkręciłem, że z tej radości trochę zniszczyłem im drzwi. Byli źli. Krzyczeli i zamknęli mnie w komórce. Cały czas tam siedziałem, było bardzo mi smutno. Jednak tym razem któreś z tych stu warzyszeniów dość szybko się dowiedziało i znów zabrało mnie do schroniska. Wiecie, kto to jest rekordzista? Bo ja nie bardzo, ale Kasia mi mówiła, że ja jestem rekordzista, bo wróciłem czwarty raz. Sądziłem, że to coś fajnego i każdy by chciał mieć takiego rekordzistę u siebie. Tylko, że nie.

Co ja bym tu jeszcze… 

Umiem grzecznie chodzić na smyczy. No, dobra, czasem zobaczę jakiegoś niekulturalnego, psiego zasmarkańca i muszę powiedzieć mu kilka słów od serca. Ale słyszałem, że podobno można to z kory gować. Czy gować znaczy to samo, co gotować? Wy, ludzie używacie jednak bardzo trudnych słów. Jeśli spróbujecie z łatwymi, np. siad, to ja wtedy wszystko rozumiem. I siadam. Bardzo się cieszę, gdy jesteście zadowoleni.

Marzę o tym, być jedynakiem. Ostatecznie zniosę jakiegoś innego psa, może nawet kota, ale nie mam pewności. Kasia twierdzi, że moje oko powinien zobaczyć specjalista. Nie wiem, kto to jest, ale lubię Kasię, ona zabiera mnie na spacery. I jeśli musi ten specjalista, to dobra, zgadzam się. Podkreślam jednak, żeby już się tak nie angażować w te Kasine rady dotyczące bycia fit. Może i jestem okrąglutki, ale za to uwielbiam wylegiwać się na kanapie i na ochotnika mogę dotrzymać w tym towarzystwa komuś fajnemu.

Słyszałem, że jest gdzieś jakaś pani, która ma mnóstwo zwierząt i wzięła z naszego schroniska dużego psa, który był stary i zupełnie ślepy. Nie znałem tego psa, bo mnie tu akurat nie było. Ale słyszałem rozmowę Kasi i Florki, że podobno pani wcale nie trzyma tego psa w budzie, tylko on sobie leży, gdzie chce. Owszem, ma budę, ale – wyobraźcie sobie – w domu! I ta buda jest cały czas otwarta, więc pies może sobie wchodzić i wychodzić, kiedy tylko przyjdzie mu ochota. I ona, ta pani, gotuje dla psa specjalne obiady! Z mięska. Choć sama wcale tego mięska nie je. Normalnie szok.

Jeszcze słyszałem, że ta pani nie może mnie wziąć do siebie, bo przygarnęła już dużo zwierząt, a jej mąż wyrywa sobie włosy i mówi, że chyba zwariuje. Szkoda mi go – jak wyrwie wszystkie, to mu będzie zimno w głowę. Ale podobno ta pani powiedziała, że to nie do pomyślenia, żeby jeden pies był aż czwarty raz w schronisku. Że to nie do pomyślenia, żeby nie było na całym świecie kogoś, kto weźmie do siebie takiego psa na zawsze i już nigdy, przenigdy nie pozwoli mu zrobić krzywdy. Ja to pochwalam. Po co robić psu krzywdę?

Ta pani była bardzo zła, że ja znowu trafiłem za kraty, więc powiedziała, że wszystkim o mnie opowie. Ponieważ sądzi – uważajcie teraz! – że jestem wspaniały, wyjątkowy i natychmiast powinienem trafić do kogoś, kto wie, że psa trzeba łaskotać pod pachą. Nie znam tej pani, ale myślę sobie, że ona wie, co mówi. Chyba dlatego, że mieszka z tyloma psami i kotami. Czy koty też się łaskocze pod pachą?



---
Karmelek czeka na miłość w schronisku we Wrześni. Jeśli Twoje serce jest na niego gotowe, a mieszkasz gdzieś daleko, to nie przejmuj się, ktoś z tych stu warzyszeniów na pewno pomoże mu do Ciebie dotrzeć. Może jesteście sobie przeznaczeni. Może po prostu do dziś o tym nie wiedziała(e)ś, wstałeś rano, jak zawsze i wtem! Nie zaprzepaść swojej szansy!

Kontakt w sprawie adopcji:
Kasia: 507 435 022
Florka: 505 902 559

Obowiązuje ankieta i wizyta przedadopcyjna.

Komentarze

Prześlij komentarz