1009

Notka dedykowana Macierzyństwu bez lukru.

Osoby o słabych nerwach proszę o odwrócenie wzoku od monitora.

Chrześniak mój, Wojciech Maksymilian, jak wielu chłopców w różnym wieku, uwielbia wietrzyć nabiał. Ponieważ po matce chrzestnej jest dzieckiem inteligentnym, szybko wykapował, że zmiana pieluchy to idealny moment na błyskawiczną ucieczkę z gołym tyłkiem. 
Matka Wojciecha Maksymiliana opowiada:

- Ranek. Kupa, rozumiesz. Ja wiem, co będzie. Więc myk go zgrabnie na plecki, łaps za rzep na pampersie i… już czuję, że wszystkie mięśnie ma w gotowości. Pociągam za rzep, a ten, jak nie wyskoczy! I wszystko zaczyna dziać się w błyskawicznym tempie… Młody spieprza z obesranym tyłkiem, zostawiając za sobą ślad, jak ślimak. W tym samym czasie kupa – pięknie wypracowana, zwarta, o gładkim obrysie – wypruwa z całą mocą w moim kierunku! Przelatuje mi przez spodnie, przez ręce, wybitnym odbiciem startuje w górę i… wali w stół, a następnie malowniczo osuwa się po jego nodze. Wszystko obesrane, młody radosny jak szczygiełek, a ja na starcie spóźniona do roboty.
I wiesz co? Znaleźć w pracy kupę pod paznokciami… bezcenne.

Komentarze