2455
Wczoraj wydarzyła się rzecz straszna. Przyjechała do nas ciocia. Psy, powiadomione, że ciotka jedzie, wyczekiwały przy oknie tarasowym, uważnie wyglądając na drogę, czy to aby już. Gdy pojawiły się światła samochodu, zgodnie oszalały: biegały, skakały, szczekały i czekały. Ciotka weszła i WTEM! okazało się, że to jest ta ciotka, co usuwa psom guzy z ogonów. Lesiek doznał frustracji. Z jednej strony pękł ze szczęścia, że oto gość, gościeczek, gościunio do nas zawitał i będzie można okazać mu mnóstwo uwielbienia, ale jednak z drugiej... przestępca! Sadysta! Okrutnik! Co czynić?! Na wszelki wypadek Lesiek dokonał kompilacji zachowań, czyli szalał ze szczęścia, bo gościunio, równocześnie obszczekując mściwie okrutnika. Nie wiedział jeszcze, biedaczyna, że lokalna sadystka przybyła właśnie do niego! Z wrażenia i ambiwalencji uczuć nie zauważył nawet, gdy został zaszczepiony, ale kiedy pojął ciężar tego wydarzenia, popadł w histerię objawiającą się przewracaniem psa na podłogę i gryzieni...