2454

Z Hanką jest zabawa na sto dwa. Którędy ta małpa opuszcza obecnie posiadłość - nie wiadomo. A trzeba dziewczynie przyznać, że jest wytrwała, jak mało kto. My jedną dziurę zabezpieczymy, Hanka następne dwie wygospodaruje. I tak w nieskończoność, a przynajmniej do wiosny, kiedy stary płot polegnie, a nowy zniszczy Hance życie.

Bezustannie przedsięwzięźmamy różne ekspedycje ratunkowe i szukamy cholery po całej wsi. Ostatnio udział bierze również pies tropiący marki Lesiek, z którym przy boku zawsze szanse wzrastają. Bo nie za każdym razem się zdarza, że obława natyka się na zbiega, oj nie. A czasami zbieg wręcz kręci sobie powróz na szyję poprzez wychynięcie z ciemności, siedemnaście radosnych podskoków i odwrót w galopie - szukaj wiatru w polu.

Wczoraj przegięła. Wszyscy mianowicie udali się na szybkie siku przed snem i Hanka tak szybko biegła, aż zbiegła. A tu zima akurat, chwycił mróz i śnieg nieomal spadł, dwudziesta trzecia za nami, wykąpany Prezes w piżamie przed nami. Musiał się ubrać, musiał przeklinać, musiał dwa razy wyjść na poszukiwania, bo za pierwszym razem znalezienie psa nie doszło do skutku. Kiedy wreszcie wrócili do domu, uczyniliśmy Hance liczne wyrzuty. Mówiliśmy jej, jakim jest brzydkim psem i jakim niegrzecznym, kiwaliśmy palcem oraz obiecywaliśmy, co jej zrobimy, jeśli się to powtórzy. Pojawiły się jakieś informacje o głodzie i chłodzie oraz solenna obietnica przywiązania do drewutni drutem, w dodatku dwudziestocentymetrowym. Hanka się przejęła.

Na początek zaległa w wiatrołapie, w kącie pod stołem (tak, mamy stół w wiatrołapie, Wy nie?!) i leżała tam, wyglądając licho a żałośnie. Niestety okazało się, że wiatrołap nie jest wygłuszony i nadal dochodziły ją wypowiedzi pełne żalu oraz pretensji. Nie mogąc unieść tego ciężaru, chyłkiem, ze spuszczoną głową i takimż ogonem, przeczołgała się do gabinetu Prezesa, gdzie wlazła pod biurko i zasunęła się krzesłem. Oraz! Nie. Udała. Się. Do. Łóżka. Wraz z marudzącą, rozżaloną rodziną. Tak się ukarała. Cierpiętnica.

Na szczęście noc zapadła głucha, wszyscy posnęli, wyrzuty ucichły, a rankiem... Rankiem Hanusia leżała rozwalona na pleckach u boku Prezesa, a gdy zadzwonił mój budzik, zerwała się świeża niczym skowronek i rozpoczęła godnie kolejny dzień, wychodząc z założenia, że nie będziemy się przecież obnosili w nieskończoność. Co było w Vegas, zostaje w Vegas.
Istna bandytka.

Dziury nadal nie odnaleziono.

Komentarze

  1. Hanka-powsinoga. Hehe...Ma charakter dziewczyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek by ją zabił, ale jest taka kochana, że się nie da, niestety.

      Usuń
  2. Moja Mama ma stół w wiatrołapie. Moja siostra walczy ze stołem i np. wieczorem wynosi go do garażu, a w rano stół jest na swoim miejscu. Zatem na razie jest 1:0 dla Mamy i stołu, ale wszyscy obserwujemy rozwój sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszym przypadku to jest stół na stale przypisany do wiatrołapu i służący za podręcznik do odkładania różnych rzeczy. Zatem 1:0 dla Mamy!

      Usuń

Prześlij komentarz