2483

Wiem, że powinnam coś napisać i idę za tym obowiązkiem, ale z ciężkim sercem i pustką w głowie.

Gramy z Orkiestrą od kiedy pamiętam. Teraz, po 27. latach nie potrafię już powiedzieć, czy zagrałam w każdym finale. Pewnie nie grałam w styczniu 1995, kiedy miałam w domu dwumiesięczne niemowlę, a na zewnątrz panował mróz. Choć... nie mogę przysiąc, bo w końcu chodziłyśmy na spacery. Więc nie wiem, naprawdę nie potrafię z czystym sumieniem tego powiedzieć.

Orkiestra mnie zachwyca. Przez ćwierć wieku śmieszny, niewysoki facecik w czerwonych okularach jednoczył nas wszystkich ponad wszelkimi podziałami. Wydobywał z nas dobro. Pokazywał, że istnieją ideały, dla których warto codzienne spory wsadzić w kieszeń choć na chwilę. Wiem, zawsze istnieli przeciwnicy, ale tak naprawdę to w końcu zwyciężało. Odeszło jedno pokolenie, przyszło następne i znów wyciągnęło rękę do drugiego człowieka.

Przez ćwierć wieku w ten jeden, jedyny dzień w roku - wcale nie w wigilię - wszyscy rozumieliśmy, że przyszłością narodu są dzieci. I furda z resztą! Nie ma dzieciaków, nie ma nas. I machaliśmy ręką na tych z lewa, tych z prawa i tych pośrodku, a drugą ręką wciskaliśmy pieniądze do puszek. A potem braliśmy czerwone serduszka - jedni, by nieść je dumnie na piersi, drudzy, by wstydliwie schować w kieszeń. Ale to było nieważne, bo w końcu nie po serduszko tam przyszliśmy.

Już od dawna staram się nie wdawać w żadne dyskusje z ludźmi opętanymi nienawiścią. Może nie powinnam rezygnować, ale nie mam siły. Ostatnio po prostu nie mam na to siły. Nie chcę już czytać, w odpowiedzi na moje "WOŚP to nie obowiązek, nie dawaj, jeśli nie chcesz, ale nie odwracaj się od potrzebujących, pomagaj, jak potrafisz i jak ci serce pozwala", że Owsiak to złodziej, a ja jestem idiotką. Może jestem.
Tylko... ja tam nie widzę Owsiaka. Widzę świadectwo tysięcy ludzkich głosów, które powtarzają: "moje dziecko żyje dzięki sprzętowi kupionemu przez WOŚP", "żyję dzięki sprzętowi kupionemu przez WOŚP".

Wiecie, co to tak naprawdę znaczy? Żyję dzięki Tobie.

WOŚP nie ma żadnych "swoich" pieniędzy. To są moje pieniądze. I Twoje. I Twoje. I Twoje. To świadectwo, że nasze serca potrafią bić w jednym rytmie. Że rozumiemy ideę społeczeństwa. Że rozumiemy, co znaczy być człowiekiem. I że to brzmi dumnie. Bo nie przechodzi się obojętnie obok słabszego, który potrzebuje wsparcia. Nie odwraca się głowy od cudzego nieszczęścia.

Wierzę, że tak naprawdę jesteśmy dobrymi ludźmi. W Polsce każdego dnia organizowanych jest wiele zbiórek. I my bierzemy w nich udział, dając tyle, ile możemy. Każdy z nas ma na swoim koncie wsparcie innej, cierpiącej istoty w jej nieszczęściu. Tak właśnie powinno być. To właśnie jest słuszne i dobre.

Prezydent Gdańska zginął z rąk szaleńca. Ale nie bez znaczenia jest to, co przez kilka ostatnich lat dzieje się w naszym kraju. Prawdziwa orgia nienawiści. Wzajemne obrzucanie się błotem, podżeganie, wspieranie się w - choćby słownym - czynieniu krzywdy innym.
Przestańmy.
Na Boga, na innych bogów kilku, na filozofów, myślicieli, na Latającego Potwora Spaghetti... przestańmy. Do jasnej cholery - PRZESTAŃMY!!!

Patrzyłam dziś na twarz niewysokiego, korpulentnego facecika w czerwonych okularach, który przez ćwierć wieku pokazywał nam wszystkim to, co jest w nas dobre. I zobaczyłam starego, zmęczonego człowieka. On podnosił się po każdym kuble pomyj wylanych na jego głowę. Wstawał, nabierał powietrza i wołał do nas, że jesteśmy dobrzy. Nikt nie musi się ze mną zgadzać, ale ja w oczach Jurka Owsiaka przez ćwierć wieku widziałam swoje odbicie, z którego byłam dumna. W jego oczach widziałam odbicie porządnego człowieka.

Składam serdeczne i płynące z serca kondolencje rodzinie Pana Prezydenta Pawła Adamowicza. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo Państwu współczuję i jak ogromnie jest mi przykro, że wyszedł rano z domu, by pomóc słabszemu człowiekowi i już nigdy tam nie powrócił. Nie umiem powiedzieć niczego mądrego. Jestem z Państwem myślami.

I nie chcę nawet myśleć, że w przyszłym roku nie będę się miała gdzie przejrzeć, żeby uwierzyć, że postępuję właściwie.

Nie odchodź, Jurku. Nie zostawiaj nas. Kto nam udowodni, że jesteśmy lepsi niż przypuszczaliśmy?!


Komentarze

Prześlij komentarz