2313
Powróciłam z dalekiej podróży, w którą udałam się bez komputerka. Muszę Wam wyznać, że nawet przywykłam do tego braku i wczoraj, po przywiezieniu (właściwie nowego, z uwagi na liczbę wymienionych części) sprzętu, jakoś mnie nie ciagnęło do interakcji. Ale nie ma to tamto - czas wracać do normalności. Państwo było aż nadto cierpliwe.
MagdaM uprzejmie mnie wyręczyła w liczeniu głosów, ale rzeczywiście jeden rzut oka wystarczy, by pojąć, że nieomal wszyscy jesteście hienami pragnącymi żerować na obsmarowywaniu niewinnych ludzi. Przy tym wcale Wam się nie dziwię, też kocham tam bywać, bo to mi udrażnia kanaliki łzowe. Podsumowując: wynik mnie nie zaskoczył.
Teściowie tkwią obecnie w okresie rekonwalescencji po operacjach w obrębie jamy brzusznej. Tak, oboje. Gdy usłyszałam, że Mama będzie operowana w poniedziałek po naszym wyjeździe, skóra ścierpła mi na tyłku. Bo jakże to tak? Oboje?! Rzeczywiście ich stan zdrowia spędza mi sen z powiek, nie mogę powiedzieć. Ale porzućmy te dywagacje na rzecz plotkarskiego brukowca.
- Tata będzie leżał - zasugerował mi Pan Architekt w drodze do.
Okoliczności były takie, że teść (zwany Wojtusiem) poprzedniego dnia przyjechał ze szpitala, a obecnie pobyty w tych uroczych placówkach nieszczególnie się przeciągają.
- Taaaaa... - mruknęłam, gdyż nasunęła mi się wątpliwość. Znamy się lat bez mała pietnaście. Albo dłużej.
Rzeczywiście nie leżał, bo co będzie leżał na grządce. Stał i mruczał, a następnie kłujnął palcem powietrze i zakomunikował mi:
- Nie pieliła!
Już miałam wystąpić w odruchu kobiecej solidarności i przypomnieć, że ja też nie pielę, jeszcze bym spróbowała przy nieodrodnym synu swego ojca. Wszystkim wiadomo, że się nie znam, a komu nie wiadomo, to mu Pan Architekt powie. Ma to po ojcu. Więc zmilczałam, nauczona wieloletnim doświadczeniem. Wiem nie od dziś, że Tereska poradzi sobie bez mojej pomocy.
Nasza wizyta była przepełniona cudownymi wydarzeniami i opowieściami. Jak ta, w której Wojtusia nawiedził młody chirurg, asystujący do jego operacji.
- Jak się pan czuje? - zapytał obłożnie chorego.
- Może być - odpowiedział zainteresowany. Po czym, nie zważając na ważność persony dodał - przelej mi wodę do małej butelki.
Młodemu chirurgu się zagotowało, pewnie nie był zwyczajny.
- Pielęgniarkę trzeba zawołać, to przeleje. Ja jestem chirurgiem!
- To i dobrze - podsumował Wojtuś bez krzty zażenowania. - Jesteś chirurgiem, to ci się ręce nie trzęsą. Przelej mi wodę do małej butelki.
Podobno była to jego ostatnia wizyta w tej sali*.
Zagadałyśmy się z Tereską na tematy zdrowotne. Wypłynęły przy tym sanatoria.
- Ojciec nigdy nie pozwalał mi wyjeżdżać do sanatorium - opowiadała. - Taki zazdrosny. A dzisiaj to mówi: "Jedź!". Po cholerę teraz pojadę, kiedy jestem stara?!
Teściowie przyjmują mnie z atencją. Nie jest to jakieś sztywne czy nadmuchane, tylko takie zwykłe, ludzkie i ciepłe. Tereska mówi do mnie "córcia" i wspomina, że w ogóle nie czuje potrzeby, żeby się przy mnie spinać. Natomiast Wojtuś... on mnie, że tak powiem, adoruje. Po swojemu.
- Mężczyźni powinni się żenić ze starszymi kobietami** - ogłasza i zerka na mnie wymownie. - Starsze kobiety są mądre.
Albo.
- Kobieta powinna mieć na sobie ciało***. Wszystko to teraz takie chude, że człowiek od razu sobie wyobraża, jak się taka złamie.
Gdybym miała kompleksy, prawdopodobnie bym umarła. Ponieważ nie posiadam (kompleksy są przereklamowane), wyjmuję z tych wypowiedzi to, co najważniejsze: lubię cię, cieszę się, że jesteś.
Bardzo kocham moich teściów. Są cudownymi, bezpretensjonalnymi, otwartymi, życzliwymi ludźmi. Szalenie mi imponują. Mam nadzieję, że kiedyś, gdy sama będę teściową, wystarczy mi klasy, żeby zachowywać się tak, jak oni. Oby żyli w najlepszym możliwym zdrowiu sto lat. Albo ile tam tylko zechcą.
-------
PS Kiedy nieśmiało napomknęłam Mamie, że prace ogrodowe to dość nowatorskie podejście do rekonwalescencji po operacji jelit, uśmiechnęła się, machnęła ręką i skwitowała:
- Poprzednim razem, jak wrócił po operacji ze szpitala, to poszłam mu coś kupić do sklepu. Z pół godziny mnie nie było. Gdy wróciłam, siedział na drzewie i przycinał gałęzie.
Kurtyna.
* Przelał. Wojtusiu trudno się oprzeć.
** Wiadomo nie od dziś, że jestem starsza od Pana Architekta.
*** Wiadomo nie od dziś, że jestem gruba.
MagdaM uprzejmie mnie wyręczyła w liczeniu głosów, ale rzeczywiście jeden rzut oka wystarczy, by pojąć, że nieomal wszyscy jesteście hienami pragnącymi żerować na obsmarowywaniu niewinnych ludzi. Przy tym wcale Wam się nie dziwię, też kocham tam bywać, bo to mi udrażnia kanaliki łzowe. Podsumowując: wynik mnie nie zaskoczył.
Teściowie tkwią obecnie w okresie rekonwalescencji po operacjach w obrębie jamy brzusznej. Tak, oboje. Gdy usłyszałam, że Mama będzie operowana w poniedziałek po naszym wyjeździe, skóra ścierpła mi na tyłku. Bo jakże to tak? Oboje?! Rzeczywiście ich stan zdrowia spędza mi sen z powiek, nie mogę powiedzieć. Ale porzućmy te dywagacje na rzecz plotkarskiego brukowca.
- Tata będzie leżał - zasugerował mi Pan Architekt w drodze do.
Okoliczności były takie, że teść (zwany Wojtusiem) poprzedniego dnia przyjechał ze szpitala, a obecnie pobyty w tych uroczych placówkach nieszczególnie się przeciągają.
- Taaaaa... - mruknęłam, gdyż nasunęła mi się wątpliwość. Znamy się lat bez mała pietnaście. Albo dłużej.
Rzeczywiście nie leżał, bo co będzie leżał na grządce. Stał i mruczał, a następnie kłujnął palcem powietrze i zakomunikował mi:
- Nie pieliła!
Już miałam wystąpić w odruchu kobiecej solidarności i przypomnieć, że ja też nie pielę, jeszcze bym spróbowała przy nieodrodnym synu swego ojca. Wszystkim wiadomo, że się nie znam, a komu nie wiadomo, to mu Pan Architekt powie. Ma to po ojcu. Więc zmilczałam, nauczona wieloletnim doświadczeniem. Wiem nie od dziś, że Tereska poradzi sobie bez mojej pomocy.
Nasza wizyta była przepełniona cudownymi wydarzeniami i opowieściami. Jak ta, w której Wojtusia nawiedził młody chirurg, asystujący do jego operacji.
- Jak się pan czuje? - zapytał obłożnie chorego.
- Może być - odpowiedział zainteresowany. Po czym, nie zważając na ważność persony dodał - przelej mi wodę do małej butelki.
Młodemu chirurgu się zagotowało, pewnie nie był zwyczajny.
- Pielęgniarkę trzeba zawołać, to przeleje. Ja jestem chirurgiem!
- To i dobrze - podsumował Wojtuś bez krzty zażenowania. - Jesteś chirurgiem, to ci się ręce nie trzęsą. Przelej mi wodę do małej butelki.
Podobno była to jego ostatnia wizyta w tej sali*.
Zagadałyśmy się z Tereską na tematy zdrowotne. Wypłynęły przy tym sanatoria.
- Ojciec nigdy nie pozwalał mi wyjeżdżać do sanatorium - opowiadała. - Taki zazdrosny. A dzisiaj to mówi: "Jedź!". Po cholerę teraz pojadę, kiedy jestem stara?!
Teściowie przyjmują mnie z atencją. Nie jest to jakieś sztywne czy nadmuchane, tylko takie zwykłe, ludzkie i ciepłe. Tereska mówi do mnie "córcia" i wspomina, że w ogóle nie czuje potrzeby, żeby się przy mnie spinać. Natomiast Wojtuś... on mnie, że tak powiem, adoruje. Po swojemu.
- Mężczyźni powinni się żenić ze starszymi kobietami** - ogłasza i zerka na mnie wymownie. - Starsze kobiety są mądre.
Albo.
- Kobieta powinna mieć na sobie ciało***. Wszystko to teraz takie chude, że człowiek od razu sobie wyobraża, jak się taka złamie.
Gdybym miała kompleksy, prawdopodobnie bym umarła. Ponieważ nie posiadam (kompleksy są przereklamowane), wyjmuję z tych wypowiedzi to, co najważniejsze: lubię cię, cieszę się, że jesteś.
Bardzo kocham moich teściów. Są cudownymi, bezpretensjonalnymi, otwartymi, życzliwymi ludźmi. Szalenie mi imponują. Mam nadzieję, że kiedyś, gdy sama będę teściową, wystarczy mi klasy, żeby zachowywać się tak, jak oni. Oby żyli w najlepszym możliwym zdrowiu sto lat. Albo ile tam tylko zechcą.
-------
PS Kiedy nieśmiało napomknęłam Mamie, że prace ogrodowe to dość nowatorskie podejście do rekonwalescencji po operacji jelit, uśmiechnęła się, machnęła ręką i skwitowała:
- Poprzednim razem, jak wrócił po operacji ze szpitala, to poszłam mu coś kupić do sklepu. Z pół godziny mnie nie było. Gdy wróciłam, siedział na drzewie i przycinał gałęzie.
Kurtyna.
* Przelał. Wojtusiu trudno się oprzeć.
** Wiadomo nie od dziś, że jestem starsza od Pana Architekta.
*** Wiadomo nie od dziś, że jestem gruba.
jeee tam gruba. Przesadzasz. Poza tym jakbyś była chuda to byś miała więcej zmarszczek. / to do ***/ . Wojtusie już tak mają. Mam w domu to wiem/ to do */
OdpowiedzUsuńMoże zacznę numerować te przypisy?
Usuńa jeszcze fanfary .TUUUUUTUUUUUU!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo twarzowo Ci wyszło :)
UsuńNo nareszcie jesteś...
OdpowiedzUsuńWojtuś wspaniały! Wyobraziłam sobie minę młodego doktorka i dzieci zaczęły się pytać: mama co śmiesznego oglądasz?
Agata
Świat Taty jest prosty. Wszystko na właściwym miejscu, wiesz?
Usuń"Przelej mi wody" :)))) geniusz!!
OdpowiedzUsuńI jak pięknie uzasadnił!! :-)
UsuńMiał dużą dziurę w brzuchu. Gdyby nie miał, toby sobie sam przelał. Chyba logiczne. Jak to, że unieruchomionemu starszemu człowiekowi się pomaga. Wspominałam wyżej, w świecie Teścia nie ma przesadnych komplikacji :)
Usuńwróciłaś :*
OdpowiedzUsuńNigdzie daleko nie odchodziłam :)
UsuńFajni sa Twoi Tescie, nie dziwie Ci sie Twojemu uwielbieniu. Wojtus wymiata, choc i moja Imienniczka jest niezla. Teresa
OdpowiedzUsuńTwoja imienniczka jest asem! Ale generuje głównie humor sytuacyjny.
Usuńe tam, sielanka i za słodko, no weź,jak tak można
OdpowiedzUsuń:))))
(ciepło bije na odlew z tego wpisu, te Twoje relacje z Rodzicami i Teściami, coś wspaniałego,dobrego, wzruszającego)
Życie jest za krótkie na pielęgnowanie jakichkolwiek negatywnych emocji. Tak uważam.
UsuńPowrócenie człowieka piszącego :) Co najmniej jakbyśmy wygrali dziś 5:0 :) Znów można się wewnętrznie ogrzać przy Twoich postach. Zazdraszczam teściów. Wojtuś koncertowo usunął aurę świętości z pana chirurga :))
OdpowiedzUsuńA głosy policzyłam, wybacz jeśli chciałaś sama ;>
A skąd. Wszyscy wią, że jestem KONCERTOWO leniwa. Dziękuję bardzo.
Usuń"wyjmuję z tych wypowiedzi to, co najważniejsze: lubię cię, cieszę się, że jesteś" - piękne !
OdpowiedzUsuńNie mógł mi po nic pojechać. Zwykle podrzuca dary ;)
UsuńO jak miło, że wróciłaś! A co do Teściów to nie tylko o to chodzi, że Oni są fajni. To Ty jesteś fajna i dobra, bo to widzisz i doceniasz. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa,Krystynko!
UsuńWszystko wraca. Dbam, żeby wracało sensownie.
UsuńNo wreszcie!
OdpowiedzUsuńIwona
No, już, już. Pilnuję teraz komputera i postaram się Was na dłużej nie porzucać :)
UsuńPięknie opowiadasz i też się uśmiecham :)
OdpowiedzUsuńLubię sprawiać by ludzie się uśmiechali :)
UsuńCieszę się, ze już jesteś :)
OdpowiedzUsuńDzięki :D
Usuń