2472

Jestem bardzo miło zaskoczona, dlatego opiszę Wam w krótkich słowach, jak może wyglądać rynek pracy w Polsce.

W poniedziałek udaję się po raz pierwszy do całkiem nowej, jeszcze cieplutkiej pracusi, którą sama sobie czas jakiś temu wynalazłam. Pracusia ta ma bardzo wiele zalet, z czego na plan pierwszy wysuwa się adres siedziby pracodawcy... 3 km od naszego domu. To ma dla mnie ogromne znaczenie, ponieważ całe życie marzyłam, żeby pracować w miejscu zamieszkania i jak dotąd mi się nie udawało. W dodatku przewiduję, że i tak większość czasu upłynie mi w najlepszym możliwym systemie, czyli na hołmofisie, ale gdy będę potrzebowała znaleźć się na gościnnym łonie pracodawcy, to mam do niego 5 minut.

Odbyłam dwie przesympatyczne rozmowy wstępne, które dość długo trwały, ponieważ szybko odkryłyśmy z szefową różne wspólne zainteresowania i poświęciłyśmy się ochoczo ich obgadywaniu. W wyniku tych rozmów zaproponowano mi umowę o pracę na czas nieokreślony z taką stawką, jaką sobie zawinszowałam. Upchnięto mi również telefonik służbowy, za który podziękowałam, zadowoliwszy się kartą, gdyż należę do grupy Japka i mam problem ze smartfonami. Z numeru służbowego poradzono mi nie rezygnować z uwagi na klientelę, co to lubi sobie zadzwonić o 6 rano w niedzielę. A służbowy można przecież wyłączyć bez żalu. Prywatny też można wyłączyć, ale z żalem, bo czasem trafia się coś fajnego. Dołożono również laptopik służbowy, za który nie podziękowałam, ponieważ przewiduję, że i tak w większości będę pracowała na własnym, gdyż należę do grupy Japka, ale niech jest, jakby co. Poza tym wreszcie trafiłam do firmy, która oszczędza lasy (UWIELBIAM), czyli pracuje na sieci (uwielbiam). Oraz osobisty kabinecik na pięterku, z którego prawdopodobnie nie będę korzystała, ale jego istnienie mi wogle nie przeszkadza. Wszak.

Przed rozpoczęciem pracy spędziłam trochę czasu w firmie z osobą zarządzającą biurem, którą będę okresowo zastępowała oraz drugą, po której przejmuję obowiązki, a ta niezwykle skrupulatnie przekazała mi wszystko, poinformowała, żebym dzwoniła do niej w razie jakichkolwiek wątpliwości po pomoc, bo jest gotowa przybyć z odsieczą. Następnie zaprosiła się na kawę w pierwszym okresie, żebym nie czuła się osamotniona. A także przygotowała dla mnie na ochotnika różne spisy, w tym niezwykle cenny spis wszystkich możliwych telefonów, bo po co mam się miotać, jak mogę się nie miotać.

Zanim doszło do skonsumowania naszego związku z firmą, szefowa była uprzejma zaprosić mnie na obiad do restauracji. Były to dla mnie wyjątkowo cenne chwile, ponieważ na gruncie prywatnym rozmawia się zupełnie inaczej niż na służbowym i z naszego spotkania wyciągnęłam liczne wnioski, które niesłychanie przydadzą mi się na przyszłość. Po co mam wyważać drzwi, skoro ktoś otwiera. Mam przyjemność być spostrzegawczą i niewiele mi potrzeba bodźców. Muszę przyznać, że to była najlepsza część starania się o tę robotę i wcale nie chodzi o to, co zeżarłam, tylko o brak służbowej czujności. Zamiaruję w tej firmie zakotwiczyć, a dzięki jednemu obiadowi wiem już, gdzie grząsko.

Poza tym jest po prostu sympatycznie. Normalnie. Czy będę miała Bardzo Dużo Roboty? Na początku tak, ale wszystkie początki są podobne, a poza tym akuracik trafiam w WIR. Nie pierwszy raz zmieniam pracę, więc nieszczególnie się tego obawiam. Wbrew pozorom nowemu łatwiej, bo może nie wiedzieć i nawet drażliwe kwestie nie są takie drażliwe, bo człowiek się dopiero uczy. To, co przejdzie u nowego, u starego wyjadacza nigdy by nie przeszło. Zatem jestem nastawiona pozytywnie.

I co? MOSZNA? MOSZNA!
Uczcie się pracodawcy. Nie zawsze trzeba nahajem po białych plecach.
A Państwo czymie kciuki.

Komentarze

  1. Czymie :). doszywam sobie nawet dwa nowe (metoda na Igora, jak ktos zna), zeby móc za wiecej trzymac :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czymie panstwo czymie i czeka na relacje co jakis czas.

    Osobiscie jestem w trakcie szukania, choc raczej na rynkach poza naszym krajem. Ale kto wie kto wie.

    Powodzenia
    AgulaW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci życzę. Dokładnie tego, czego życzysz sobie sama :)

      Usuń
  3. Ja tez czymie :) Takie sprawy juz dawno za mna, wiek starczy ma jednak pewne przywileje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emerytura powinna przysługiwać już po 20 latach pracy zawodowej. Czyli się kwalifikuję.

      Usuń
  4. Asiu, wszystkiego dobrego w nowej pracy. Zasługujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ty zawsze znajdziesz jakieś dobre słowo :)

      Usuń

Prześlij komentarz