Wyjaśnienie sprawy kociej

Najbardziej aktywną w sprawie kociej okazała się być druga-mama, która korzysta z różnych forów, kiedy ma problemy. Ergo: nauczona jest samodzielnie szukać i radzić sobie, kiedy coś się wali. Z tzw. samości ruszyła do akcji i na www.miau.pl znalazła watek dotyczący kota Wezyra. Równocześnie przemiła ta osoba drążyła temat znanej nam skądinąd kotki Zuzi. Bez powodzenia, niestety. Watek Wezyrowski zamieszczam TUTAJ, jakby kto był ciekawy. Nie wiem sama czy powinnam się martwić, czy cieszyć, bo czarno na białym okazano w wątku, że Wezyr nie jest Panem Stefanem, ponieważ… posiada jajka. Pan Stefan został przez nas pozbawiony tej dolegliwości w wieku ok. 7 miesięcy.
Niemniej napisałam maila do pani, która opiekuje się Wezyrem i ratuje mu życie. Wiem, że nie udało mi się odzyskać mojego kotka, ale emocje są tak silne, że postanowiłam pomóc tak, jak mogę, a więc finansowo. Obecnie czekam na odzew.

Potomstwo wyjechało na wycieczkę szkolną dwudniową, która została jej zafundowana przez szkołę w ramach nagradzania za aktywność społeczną. „Gdy nie ma w domu dzieci, to jesteśmy niegrzeczni…” mówi pieśń, więc ja znów będę dziś niegrzeczna i zabiorę pracę do domu. Dokładnie wiem, co mnie czeka po powrocie, bo Prezes ciosa mi kołki na głowie na tę okoliczność, lecz niechże mi kto podaruje lepsze rozwiązanie.

12 kwietnia Potomstwo rusza w podróż nad morze, ponieważ jej gimnazjum ma miły zwyczaj organizowania zielonych szkół dla dzieci starszych. Szlag mnie dziś trafił, bo nie będzie jej dwa tygodnie, a jak wróci 27 kwietnia, to sobie poogląda spaliny w moim samochodzie, ponieważ dla odmiany ja udam się do Ustronia w celu naradzania się służbowo. Trochę głupio wyszło, że tak powiem.

Wyznam wam, że zmęczona jestem. Oczywiście wiedziałam, że czeka mnie masa obowiązków i wysiłku, lecz co innego wiedzieć, a co innego doświadczać – mruknęła moje-waterloo, podpierając się nosem.

Myśl na dziś:
Droga do piekła wybrukowana jest wciąż nieskończonymi dziełami.
Philip Roth

Komentarze