Nikt mnie nie przygotował

na zupełnie niespodziewane wzięcie jednego dnia urlopu w piątek, więc budząc się z pominięciem budzika o przyzwoitej porze, czułam się dziwacznie. Szczęśliwie dzień cały poświęciliśmy na pracę w stowarzyszeniu, co nie do  końca jest pracą, a w dużej mierze przyjemnością, zwłaszcza ze względu na wspólnotę interesów i doświadczeń z małżeństem eM. Najfajniejsze z całej pracy było siedzenie przy kawce na tarasie restauracji z widokiem na jezioro, czyli: nie ma to, jak dobrze się urządzić, by łączyć hobby z przyjemnością.
Najmniej oszalały ze szczęścia był Prezes, któremu w pewnym momencie przypadła rola społeczna pchacza. Trasa wycieczkowa, którą „obrabialiśmy” do informatora, wiodła w fazie pierwszej przecudnie równym asfaltem, o którego istnieniu pan eM zapewniał nas, gdy ruszaliśmy w fazę drugą. Realia ukazały wyjątkowo urocze leśne widoki oraz wyjątkowo urocze leśne dróżki – znaczy ostro pod górę i kamiory. Co prawda wraz z panią eM natychmiast zaproponowałyśmy, by porzucić pana eM u stóp wzgórza, dramatycznie zwisającego z wózka inwalidzkiego, ale nie przeszło, bo ów zaczął zagrzewać do boju Prezesa, któremu nie wypadało się wykręcać.
W zaistniałych okolicznościach, wraz z panią eM, wyżęłyśmy Prezesa, rzężącego na ławce w cieniu na szczycie „równej, prostej, asfaltowej ścieżki” (jeśli się ktoś nie zorientował, to cudzysłów znamionuje tu ociekanie ironią i sarkazmem). Niezrozumiałe w tej sytuacji stało się radosne nastawienie do życia pana eM, którego nie omieszkałam poinformować, żeby w miarę możliwości nie rozpędzał się w komentarzach, albowiem może nadejść chwila, gdy w trakcie pokonywania jakiegoś ostrzejszego zjazdu zupełnie niespodziewanie utracę kontakt cielesny z rączkami wózka, co predystynuje go do rozpoczęcia ćwiczeń w zakresie zgrabnego przeciągania okrzyku „Jerooooonimooooo!!!”. Oraz uprzejmie wskazałam skarpę, która gwałtownie kończyła się kilkumetrowym uskokiem do zbiornika wodnego. I tak to, w związku z równym traktowaniem niepełnosprawnych, dopuściłam się ohydnego szantażu, co oczywiście zostanie mi zadośćuczynione w piekle.

Ogólnie niemożliwie wprost odpoczęłam psychicznie i mam nadzieję na więcej.

Komentarze