Krawcowa… niech jej szczęście sprzyja

Mało tego, że mnie przyjęła, upięła na mnie te wszystkie szmaty (zabrakło jej szpilek), to jeszcze bierze od zwężenia kiecki 10 zł. Tak! Dziesięć złotych. Za 10 złotych ta miła kobieta upina, pruje, tnie i zszywa ponownie. Musiałabym chyba przymierać głodem, żeby tak dziubdziać za dychę. Czapki z głów i szacunku moc.
Tymczasem oddała mi trzy kiecki i widmo świecenia golizną w godzinach służbowych zostało oddalone.

No dobra, przyznam się, że i tak nie wytrzymałam. Wyskoczyłam w sobotę na pół godzinki do centrum outletowego i już po 3. godzinach karta kredytowa odmówiła mi posłuszeństwa. Zakomunikowałam to Prezesowi poprzez sms z komentarzem, że do wypłaty będę jego utrzymanką. A święty ten człowiek przyjął rzecz dzielnie i odpowiedział (uwaga! ręka do góry która ma świętszego męża!) tą samą drogą: „Najważniejsze, że jesteś zadowolona”.
Po czym zamówił mi wymarzoną torebkę u Wojewodzica na urodziny.
Ran jego niegodnam całować.

Samochodu natomiast nadal nie mamy.

Komentarze