2084
Nie samym domem żyje człowiek.
Jest więc tak.
Czesiek ma najprawdopodobniej wirusowe zapalenie otrzewnej. I albo się nam go uda uratować, albo nie. Choroby tej nie można potwierdzić żadnymi testami, działamy trochę po omacku, wykluczyliśmy białaczkę i HIV. Jeśli diagnoza jest trafna, ma prawdopodobnie lepszą wersję tej choroby, czyli niewysiękową. To zwiększa jego szanse. Gówno jak cholera.
Nie zaraża - jedyna radość w tym bagnie.
Więc zapewne rozumiecie, że nie chce mi się gadać. Oraz nie chce mi się rozwodzić nad etiologią tego zjawiska, zwłaszcza że jest trudne do ustalenia.
Tymczasem podaję leki przeciwzapalne w tabletkach. Antybiotyki w zastrzykach. Jedne krople do oczu cztery razy dziennie, a drugie dwa. Oraz miziam. Przytulam. I noszę. Wszyscy miziamy, przytulamy i nosimy. A w międzyczasie pracuję w fabryce, pracuję we wspólnocie, pracuję w domu, kredyt usiłuję zdobyć krwią y blizną, błąkam się po bankach w poszukiwaniu prawych środków płatniczych, uczę Zuzię prowadzić duży samochód (z powodzeniem - zdolna po mamusi), jeżdżę rodzicom za ziółkami, wożę na zakupy, zamawiam im różne dobra w internetach, kupuję bilety, bo mają zamiar uprawiać wypas w postaci urlopu nad morzem. Rehabilituję sobie rękę. Diagnozuję sobie rękę (z czego, jak zwykle, nic nie wynika). Oraz wysłuchuję marudzenia, że zasypiam na filmach. A Szef szczęśliwie powrócił i wszystko znów jest na przedwczoraj.
Jestem wykończona.
Byle do.
I nie ma, Moi Drodzy, takiej opcji, żeby człowiek wymyślił jakiś scenariusz, a potem go zrealizował. No, po prostu musi się zdupić, gdyż tak świat jest zorganizowany.
Żeby mi się nie wydawało, że lekką stópką oraz również suchą przejdę przez wszystko.
Jest więc tak.
Czesiek ma najprawdopodobniej wirusowe zapalenie otrzewnej. I albo się nam go uda uratować, albo nie. Choroby tej nie można potwierdzić żadnymi testami, działamy trochę po omacku, wykluczyliśmy białaczkę i HIV. Jeśli diagnoza jest trafna, ma prawdopodobnie lepszą wersję tej choroby, czyli niewysiękową. To zwiększa jego szanse. Gówno jak cholera.
Nie zaraża - jedyna radość w tym bagnie.
Więc zapewne rozumiecie, że nie chce mi się gadać. Oraz nie chce mi się rozwodzić nad etiologią tego zjawiska, zwłaszcza że jest trudne do ustalenia.
Tymczasem podaję leki przeciwzapalne w tabletkach. Antybiotyki w zastrzykach. Jedne krople do oczu cztery razy dziennie, a drugie dwa. Oraz miziam. Przytulam. I noszę. Wszyscy miziamy, przytulamy i nosimy. A w międzyczasie pracuję w fabryce, pracuję we wspólnocie, pracuję w domu, kredyt usiłuję zdobyć krwią y blizną, błąkam się po bankach w poszukiwaniu prawych środków płatniczych, uczę Zuzię prowadzić duży samochód (z powodzeniem - zdolna po mamusi), jeżdżę rodzicom za ziółkami, wożę na zakupy, zamawiam im różne dobra w internetach, kupuję bilety, bo mają zamiar uprawiać wypas w postaci urlopu nad morzem. Rehabilituję sobie rękę. Diagnozuję sobie rękę (z czego, jak zwykle, nic nie wynika). Oraz wysłuchuję marudzenia, że zasypiam na filmach. A Szef szczęśliwie powrócił i wszystko znów jest na przedwczoraj.
Jestem wykończona.
Byle do.
I nie ma, Moi Drodzy, takiej opcji, żeby człowiek wymyślił jakiś scenariusz, a potem go zrealizował. No, po prostu musi się zdupić, gdyż tak świat jest zorganizowany.
Żeby mi się nie wydawało, że lekką stópką oraz również suchą przejdę przez wszystko.
Biedny Czesio, jakże to tak.... Trzymam kciuki za jego zdrowie. Przy takiej opiece musi wyzdrowieć.
OdpowiedzUsuńbiedny Czesław ! a kontaktowałaś się z hodowlarką czy reszta rodzeństwa zdrowa ?
OdpowiedzUsuńkochaj noś i miziaj !
Bardzo współczuję i trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńZatkało mnie. Trzymam kciuki, żeby wyzdrowiał! Może diagnoza się nie potwierdzi .
OdpowiedzUsuńNo pierdoli się co tu dużo gadać,żeby człowiek nie był za bardzo szcześliwy.
Czeslawie, zdrowiej ! do ciebie kieruje te slowa, dajac ci czachy,delikatnie.
OdpowiedzUsuńAmeliowe wszystkie wyrazy. Myślimy o Was!
OdpowiedzUsuńmiźnij Czesława i ode mnie.
OdpowiedzUsuńCzeslawie! No wezze! :(
OdpowiedzUsuńO rety, zeby jednak nie, bo to wyrok i dla hodowli.
Trzymam kciuki, żeby z tego wyszedł. Biduś.
OdpowiedzUsuńPpM
I ja trzymam kciuki za Czesława i Pańcię jego!
OdpowiedzUsuńkilka miziajów od cioci kolorki poproszę, nie dawaj się Czesiek!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzytualam mocno! Wymiękam w takich sytuacjach szczerze mówiąc. Wiem,ze zrobicie wszystko co sie da i jeszcze wiecej i mam nadzieje,ze Czesiek niedlugo będzie hasał po nowym ogrodku w dobrej formie:))Diagnozy ostatecznej,jak rozumiem jeszcze nie ma? Moze okazac sie,ze jest jeszcze lepiej niz podejrzewacie!Zycze Wam wszystkim duuuzo zdrowia!
OdpowiedzUsuńO cholera. Przytulam i przesyłam mentalne wsparcie !
OdpowiedzUsuńDziękuję wam wszystkim za troskę i dobre słowa.
OdpowiedzUsuń