2088
Ahaha, ahaha, jakie to śmieszne, no naprawdę.
Ojciec wystawił stopę z bambosza i normalnie oko mi pękło. Sina bania. Szlag mnie trafił jasny i sie pytam sie, co jeszcze ukrywa. Machał rękami w proteście, ale już było za późno, mleko się rozlało.
- Gacie w dół i siad! - wrzasnęłam.
Mores zna, zamknął się, gacie ściągnął i przycupnął jak trusia. Wcale się nie dziwię, bo to, co ujrzało światło dzienne, było nie do zaakceptowania.
Stopa lewa dwa razy taka jak prawa i sina. Udo sine. Kolano spuchnięte i sine. Uklękłam mu na tchawicy i wyszło na jaw, że ma też stłuczone żebra. W zasadzie przyszło mi do głowy, by zacisnąć ręce na krtani i zakończyć proces, ale matka mnie powstrzymała. Jednak skończyła się szkoła pod pierogiem.
- Ty do pokoju na kanapę - warknęłam do ojca. - Noga na fotel i jak się stamtąd ruszysz, to odstrzelę.
- Kapustę w domu masz? - zapytałam mamy.
- Mam.
- Nogę obłożyć kapustą, bandażem elastycznym owinąć. Pomiędzy zmianami okładów smarować żelem z arniką albo heparyną. Jest?
- Jest.
- No to ruchy, ruchy, ruchy. A jak tylko piśnie, przywalić patelnią.
Mama wyraźnie się ucieszyła.
- Zrozumiałeś?! - przeniosłam wzrok groźny na tatę. - Bo przyjadę i sama cię walnę, jak Boga kocham.
Siedzi. Nogę w górze trzyma. I jest przeszczęśliwy. Cały świat się wokół niego kręci. Zaczynam podejrzewać, że specjalnie się wypierdolił. Leki mu kup, wodę mu kup, zakupy mu zrób, zadzwoń, zabawiaj, a jak spuścisz z oka, to ucieknie i będzie chichotał. Chyba wprowadzę kary cielesne.
***
Do domu wracam, a tam zmywarka wyzionęła ducha. Przecież mówię od dwóch tygodni, że się kabel pali, co się pali, tobie zawsze śmierdzi, weź przestań i się czymś zajmij. W zaistniałych okolicznościach nałożyłam sobie lody, włączyłam film i czekam. Zadzwonił domofonem.
- Kto tam?
- Ja.
- Tak się cieszę, że wróciłeś. To szybciutko, szybciutko, bo czekam z ciepłą awanturką.
Przylazł, postał, popatrzył.
- Mechanika trzeba wezwać - powiedział.
Lekko brew mi podskoczyła, bo jeszcze żaden mechanik od kiwania się na piętach nie przyjechał. Złapałam za telefon, wydzwoniłam, ściągnęłam na dziś, obiecałam krwawą zemstę. Nie mechaniku, oczywiście.
Ale spokoju mu nie dawało. Rozmontował kawałek kuchni i... Ludzie, niech mnie ktoś przywiąże do kaloryfera i zaknebluje. Gówno zmywarka! Jak się wprowadzaliśmy, pociągnął jeden kabel i połączył. Pół kuchni mi wisi na kablu od... głośników. Któren się w końcu sfajczył i stopił. Śmierdziało. CBDO.
Odwołaliśmy mechanika. Zmywarka działa.
***
Gdybym posiadała temperament inny niż flegmatyczny, tobym ich wszystkich zatłukła.
(A jak byłam sama w domu, to Cześkowi zrobiłam zastrzyk i Zośce wcisnęłam prochy - w pojedynkę).
Ojciec wystawił stopę z bambosza i normalnie oko mi pękło. Sina bania. Szlag mnie trafił jasny i sie pytam sie, co jeszcze ukrywa. Machał rękami w proteście, ale już było za późno, mleko się rozlało.
- Gacie w dół i siad! - wrzasnęłam.
Mores zna, zamknął się, gacie ściągnął i przycupnął jak trusia. Wcale się nie dziwię, bo to, co ujrzało światło dzienne, było nie do zaakceptowania.
Stopa lewa dwa razy taka jak prawa i sina. Udo sine. Kolano spuchnięte i sine. Uklękłam mu na tchawicy i wyszło na jaw, że ma też stłuczone żebra. W zasadzie przyszło mi do głowy, by zacisnąć ręce na krtani i zakończyć proces, ale matka mnie powstrzymała. Jednak skończyła się szkoła pod pierogiem.
- Ty do pokoju na kanapę - warknęłam do ojca. - Noga na fotel i jak się stamtąd ruszysz, to odstrzelę.
- Kapustę w domu masz? - zapytałam mamy.
- Mam.
- Nogę obłożyć kapustą, bandażem elastycznym owinąć. Pomiędzy zmianami okładów smarować żelem z arniką albo heparyną. Jest?
- Jest.
- No to ruchy, ruchy, ruchy. A jak tylko piśnie, przywalić patelnią.
Mama wyraźnie się ucieszyła.
- Zrozumiałeś?! - przeniosłam wzrok groźny na tatę. - Bo przyjadę i sama cię walnę, jak Boga kocham.
Siedzi. Nogę w górze trzyma. I jest przeszczęśliwy. Cały świat się wokół niego kręci. Zaczynam podejrzewać, że specjalnie się wypierdolił. Leki mu kup, wodę mu kup, zakupy mu zrób, zadzwoń, zabawiaj, a jak spuścisz z oka, to ucieknie i będzie chichotał. Chyba wprowadzę kary cielesne.
***
Do domu wracam, a tam zmywarka wyzionęła ducha. Przecież mówię od dwóch tygodni, że się kabel pali, co się pali, tobie zawsze śmierdzi, weź przestań i się czymś zajmij. W zaistniałych okolicznościach nałożyłam sobie lody, włączyłam film i czekam. Zadzwonił domofonem.
- Kto tam?
- Ja.
- Tak się cieszę, że wróciłeś. To szybciutko, szybciutko, bo czekam z ciepłą awanturką.
Przylazł, postał, popatrzył.
- Mechanika trzeba wezwać - powiedział.
Lekko brew mi podskoczyła, bo jeszcze żaden mechanik od kiwania się na piętach nie przyjechał. Złapałam za telefon, wydzwoniłam, ściągnęłam na dziś, obiecałam krwawą zemstę. Nie mechaniku, oczywiście.
Ale spokoju mu nie dawało. Rozmontował kawałek kuchni i... Ludzie, niech mnie ktoś przywiąże do kaloryfera i zaknebluje. Gówno zmywarka! Jak się wprowadzaliśmy, pociągnął jeden kabel i połączył. Pół kuchni mi wisi na kablu od... głośników. Któren się w końcu sfajczył i stopił. Śmierdziało. CBDO.
Odwołaliśmy mechanika. Zmywarka działa.
***
Gdybym posiadała temperament inny niż flegmatyczny, tobym ich wszystkich zatłukła.
(A jak byłam sama w domu, to Cześkowi zrobiłam zastrzyk i Zośce wcisnęłam prochy - w pojedynkę).
"Zaczynam podejrzewac,ze specjalnie sie wypierdolil" - UMARŁAM:)))) Zawsze myslalam,ze to tylko ja taka wredna jestem :) Usciski dla Tatusia:) Oraz Mamusi:) Dla Ciebie buziaczek:)
OdpowiedzUsuńMamy porozumienie uwarunkowane genetycznie. Jakby człowiek pogrzebał, by się czegoś dogrzebał.
UsuńPaduam
OdpowiedzUsuńWszyscy mi robią na złość.
UsuńNo paczpani, coś jakby o moim tatusiu, toczka w toczkę ;)
OdpowiedzUsuńPani sobie wyobraź, że zaczął coś przebąkiwać o lekarzu. Teraz! Do ubojni drobiu go zawiozę!!!
UsuńPiknie, pani, piknie :) I co z tą patelnią? Poszła w ruch? ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie, lecz używam gróźb karalnych.
UsuńJakbym o moim ojcu czytał. Zapowiedziałem dalszym i bliższym przyjaciołom, że gdybym odwalał takie cuda mojej przyszłej ewentualnej małżonce, jakie mój drogi tato potrafi odwalać matce i rodzince, to mają mnie sprać i postawić do pionu.
OdpowiedzUsuńCzy te przyjacioły to są żęskie czy mięskie? Bo jak mięskie, to nie pomogą. (Odchrząkiwam). Wszyscy jesteście tacy sami! HA!!!
UsuńNawet się, kurka, nie będę spierał ;-P
Usuńkto by podejrzewał, że kable do głośników takie solidne i nie pieprznie wszystko od razu ;)
OdpowiedzUsuńDziewięć lat wytrzymał, imaginuj sobie.
UsuńSiostro Joanno, wody! Soli trzeźwiących!
OdpowiedzUsuńMogę Cię nawet zdzielić w ucho.
Usuńano jestem po paru fakultetach i cos tam wiem , generalnie flegamtyczka zawsze wyczuje flegmatyczke a ze z wloskim temperamentem to juz inna bajka Aneta
OdpowiedzUsuńLudzie to sądzą, że flegmatyk jest powolny. A flegmatyk jest WYWAŻONY!
Usuń