W restauracji pan sprzedający pyta: - To kiedy się znowu spotykamy? Na parapetówce? - A może najpierw na wydaniu kluczy - odpowiadam rezolutnie. - Bo jeśli nie wydacie, to możecie zrobić parapetówkę, ale wtedy na własny koszt.
Gratuluję ale teraz musicie długo i zdrowo żyć żeby to spłacić no i na jesień jesteście organizatorem ogniska z kiełbasą a cała czytająca brać może czuć się zaproszona !? a co ze zdrowiem Czesława i reszty futer ? no i jak Twoje ręce ? ( kolejność zamierzona )
Znaczy Prezes. Jego kredyt, nie? Moja tylko chałupa ;))))
Czesiek się polepszył, aczkolwiek sprawności oka nie odzyska (pewnie szczątkowe widzenie) i przypuszczalnie będzie miał nawroty, niestety. Zocha ustawiona na lekach tarczycowych, znosi dobrze, uspokoiła się i mam wrażenie, że przestała tyć. To już coś. Moja ręka nadal do dupy, dziękuję.
hmmm... no może ciut się skumulowałam, ale chodziło mi o opisy Waszych odczuć, opisy domu i przeprowadzki, zachowanie całego kociego klanu na nowym miejscu i o wszystko to, co mi nawet do głowy teraz nie przyjdzie;))
Ale ja wiem, jak to jest trawę kosić, bo koszę. Zmiana będzie tylko taka, że teraz dla siebie (czyli osoby z tego zadowolonej) zamiast dla lokatorów (czyli osób z założenia niezadowolonych).
Wiesz, bo ja tę wspólnotę prowadzę. I to, co ludzie mieszkający w domach znają ze skali mikro, ja mam w skali makro. Dla mnie to raczej mniej obowiązków i wdzięczni odbiorcy (czyli ja) :)))
Będzie pięknie. Cieszę się bardzo, bardzo, bardzo! Że cyrograf, no cóż - bez niego by się te marzenia nie ziściły. Ale za to będziesz mogła sobie wyjść w szlafroczku o wschodzie słońca na trawkę (skoszoną lub nie). Albo nawet tylko we flanelkach miziających to i owo oraz tiszercie, bo grunt to własny grunt, włości i kawałek podłogi. Ściskam i trzymam kciuki za pakowanie :*
Znaczy co? Jesteś już panią na włościach? Jeśli tak, gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńW restauracji pan sprzedający pyta:
Usuń- To kiedy się znowu spotykamy? Na parapetówce?
- A może najpierw na wydaniu kluczy - odpowiadam rezolutnie. - Bo jeśli nie wydacie, to możecie zrobić parapetówkę, ale wtedy na własny koszt.
:)
Gratulacje!!!!!
OdpowiedzUsuńBoszsz... a ile jeszcze do załatwienia!
UsuńPięknie - tak wygląda Kobieta, która spełniła marzenia :)
OdpowiedzUsuńWygląda mianowicie jak flak. Przeżuty i wypluty.
UsuńAle szczęśliwy flak :) i jak ostatnio widziałam, to daj każdemu tak dobrze wyglądać jak Ty:)
UsuńJa wiem, że Ty chcesz wynająć pokój z wyżywieniem ;)
UsuńGratuluję, pani Dziedziczko :)
OdpowiedzUsuń- Dziękuję - wycharczała, ocierając pot perlisty.
UsuńGratulacje!!!
OdpowiedzUsuńTy się szykuj. Teraz Twoja kolej.
UsuńCUDOWNIE.Gratuluję,nawet nie wiesz, jak mnie cieszy kiedy ktoś spełnia swoje marzenia!
OdpowiedzUsuńNiech Wam się wspaniale mieszka.
Czekam na wrażenai z zadamawiania sie, gdzie ulubione miejsce do kawkowania, jak kotecki się czują na włościach i w ogóle.
Schizy koteczków z tytułu przeprowadzki zapewne będą zacne.
UsuńMyślę, że będą zadowolone.
UsuńOczywiście te, które przeżyją.
UsuńGratuluje ! A jak na to potomkini ? I reszta ?
OdpowiedzUsuńPotomkini, jak to ma w zwyczaju, na czas przeprowadzki się ulatnia. Normalnie… z podziwu godną regularnością.
UsuńCudownie! Gratuluję! Aż z kompa męża wygoniłam;) czytam Cię zawsze w komórce i nijak nie umiem dodawać tam komentarzy pfff
OdpowiedzUsuńTeż będę latem na swoim nowym tarasie piła herbatkę;) tylko u nas to po roku remontu wrrr na szczęście mieliśmy gdzie mieszkać hehe
Zdrówka!
Ooooo, remont w miejscu, w którym się mieszka, to masakra.
UsuńGratuluję ale teraz musicie długo i zdrowo żyć żeby to spłacić
OdpowiedzUsuńno i na jesień jesteście organizatorem ogniska z kiełbasą a cała czytająca brać może czuć się zaproszona !?
a co ze zdrowiem Czesława i reszty futer ? no i jak Twoje ręce ? ( kolejność zamierzona )
Znaczy Prezes. Jego kredyt, nie? Moja tylko chałupa ;))))
UsuńCzesiek się polepszył, aczkolwiek sprawności oka nie odzyska (pewnie szczątkowe widzenie) i przypuszczalnie będzie miał nawroty, niestety. Zocha ustawiona na lekach tarczycowych, znosi dobrze, uspokoiła się i mam wrażenie, że przestała tyć. To już coś.
Moja ręka nadal do dupy, dziękuję.
Gratulacje! :) Super. I lato na własnym trawniku. A jak koty przeprowadzkę przetrwały?
OdpowiedzUsuńKochana, przeprowadzka to się dopiero odbędzie. Pakujem. Końca nie widać.
UsuńBrawo! pani Dziedziczko :)
OdpowiedzUsuńKłaniam się nóżką.
UsuńKlaniam, klaniam, Pani Dziedziczko Na Wlosciach!
OdpowiedzUsuń:)
Przeczytałam "na włosach". Co nie jest do końca pozbawione sensu, biorąc pod uwagę koty w ilościach hurtowych.
UsuńGratulacje, Pani Dziedziczko!
OdpowiedzUsuńNo, nareszcie jacyś milczący czytacze się zebrali w sobie :)
UsuńGratulacje!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, zbieram je wszystkie do woreczka i wyciągnę w gorszej chwili :)
UsuńGratulacje!!!! Liczę na częste i długie opisy wszystkiego;))))
OdpowiedzUsuńKolorki… rozwaliłaś system :D :D :D
Usuńhmmm... no może ciut się skumulowałam, ale chodziło mi o opisy Waszych odczuć, opisy domu i przeprowadzki, zachowanie całego kociego klanu na nowym miejscu i o wszystko to, co mi nawet do głowy teraz nie przyjdzie;))
UsuńNie tłumacz - to świetne było :)
UsuńMasz szansę na prezesowanie fanklubowi!
Serdeczne zyczenia z okazji 200 rocznicy bitwy pod Waterloo!
OdpowiedzUsuńAnonimowy Gall
Dziękuję, przeżyłam. Na szczęście dla mnie, ma się rozumieć!
UsuńLecę z grillem, trzeba to uczcić!
OdpowiedzUsuńZ Wrocka? W taką pogodę? Szapoba.
UsuńGratuluję No i niedługo zobaczysz jak to jest trawę kosić :) K.
OdpowiedzUsuńAle ja wiem, jak to jest trawę kosić, bo koszę. Zmiana będzie tylko taka, że teraz dla siebie (czyli osoby z tego zadowolonej) zamiast dla lokatorów (czyli osób z założenia niezadowolonych).
Usuńa to przepraszam najmocniej! myślałam, że Ty niekosząca :) Byłam wyposzczona, bo w ciąży i po, (czyli 2 lata) nie kosiłam trawy, a już mam dość :) K.
UsuńWiesz, bo ja tę wspólnotę prowadzę. I to, co ludzie mieszkający w domach znają ze skali mikro, ja mam w skali makro. Dla mnie to raczej mniej obowiązków i wdzięczni odbiorcy (czyli ja) :)))
UsuńBędzie pięknie. Cieszę się bardzo, bardzo, bardzo! Że cyrograf, no cóż - bez niego by się te marzenia nie ziściły. Ale za to będziesz mogła sobie wyjść w szlafroczku o wschodzie słońca na trawkę (skoszoną lub nie). Albo nawet tylko we flanelkach miziających to i owo oraz tiszercie, bo grunt to własny grunt, włości i kawałek podłogi. Ściskam i trzymam kciuki za pakowanie :*
OdpowiedzUsuńUjęłaś nieomal w pigułce wszystkie moje marzenia. Dodajmy do tego brak sąsiadów przez ścianę i będzie raj :D
Usuń